Witajcie! Jakiś czas temu pokazywałam Wam peeling cukrowy od Farmony o boskim zapachu kiwi i karamboli. Dzisiaj chciałabym napisać parę słów o drugim produkcie z tej linii, a mianowicie masełku do ciała o tym samym zapachu. Czy zachwycił mnie tak jak peeling i jak sprawdzają się w duecie, dowiecie się czytając post do końca :)
Opakowanie
Zacznijmy od opakowania. Masełko gabarytowo jest mniejsze od peelingu. Otrzymujemy 275 ml kosmetyku. Słoiczek również jest zakręcany i zabezpieczony folią. Szata graficzna cieszy oko, na opakowaniu znajdziemy wszystkie niezbędne informacje, w tym skład.Zapach
Jest zdecydowanie mniej intensywny niż w przypadku peelingu, choć tak samo słodki i przyjemny. Bardzo owocowy, wręcz apetyczny. Długo utrzymuje się na ciele, co niezmiernie mnie cieszy.
Konsystencja
Masło jest bardzo treściwe, ma zbitą konsystencję. Łatwo rozprowadza się po ciele, jednak trzeba dać mu chwilę, by całkowicie się wchłonął. Z tego też względu używam go głównie na noc. Jego kolor nie jest już tak intensywnie zielony jak w przypadku peelingu, tutaj jest bardziej miętowy i delikatny.
Działanie
Skóra po użyciu masła jest delikatna i dobrze nawilżona. Wszelkie podrażnienia, na przykład te po depilacji, znikają. Nie wiem jak sprawdzi się w przypadku bardzo wysuszonej skóry, ale dla normalnej nawilżenie jest wystarczające. Razem z peelingiem tworzą świetny duet. Moja skóra jest niezwykle gładka odkąd ich używam. W dodatku zapach towarzyszy mi przez kilka godzin, poprawiając mi humor po ciężkim dniu.
Podsumowując
Tak samo jak peeling cukrowy od Farmony, masło mogę polecić z czystym sumieniem. Daje naprawdę zadowalające efekty, a zapach jest po prostu obłędny. W dodatku kosmetyki Tutti Frutti są łatwo dostępne, obecnie możecie je dostać Biedronce. Cena masełka do ok. 10 zł.