Pages

poniedziałek, 14 września 2015

Owocowe połączenie kiwi i karamboli - masło do ciała Tutti Frutti


Witajcie! Jakiś czas temu pokazywałam Wam peeling cukrowy od Farmony o boskim zapachu kiwi i karamboli. Dzisiaj chciałabym napisać parę słów o drugim produkcie z tej linii, a mianowicie masełku do ciała o tym samym zapachu. Czy zachwycił mnie tak jak peeling i jak sprawdzają się w duecie, dowiecie się czytając post do końca :)

Opakowanie
Zacznijmy od opakowania. Masełko gabarytowo jest mniejsze od peelingu. Otrzymujemy 275 ml kosmetyku. Słoiczek również jest zakręcany i zabezpieczony folią. Szata graficzna cieszy oko, na opakowaniu znajdziemy wszystkie niezbędne informacje, w tym skład.

Zapach
Jest zdecydowanie mniej intensywny niż w przypadku peelingu, choć tak samo słodki i przyjemny. Bardzo owocowy, wręcz apetyczny. Długo utrzymuje się na ciele, co niezmiernie mnie cieszy.

Konsystencja
Masło jest bardzo treściwe, ma zbitą konsystencję. Łatwo rozprowadza się po ciele, jednak trzeba dać mu chwilę, by całkowicie się wchłonął. Z tego też względu używam go głównie na noc. Jego kolor nie jest już tak intensywnie zielony jak w przypadku peelingu, tutaj jest bardziej miętowy i delikatny.



Działanie

Skóra po użyciu masła jest delikatna i dobrze nawilżona. Wszelkie podrażnienia, na przykład te po depilacji, znikają. Nie wiem jak sprawdzi się w przypadku bardzo wysuszonej skóry, ale dla normalnej nawilżenie jest wystarczające. Razem z peelingiem tworzą świetny duet. Moja skóra jest niezwykle gładka odkąd ich używam.  W dodatku zapach towarzyszy mi przez kilka godzin, poprawiając mi humor po ciężkim dniu.

Podsumowując

Tak samo jak peeling cukrowy od Farmony, masło mogę polecić z czystym sumieniem. Daje naprawdę zadowalające efekty, a zapach jest po prostu obłędny. W dodatku kosmetyki Tutti Frutti są łatwo dostępne, obecnie możecie je dostać Biedronce. Cena masełka do ok. 10 zł.



piątek, 4 września 2015

Tołpa, ujędrniający krem na noc 40+


Witajcie! Dzisiaj post przeznaczony dla wszystkich pań w wieku lat około czterdziestu lub dla wszystkich dziewcząt, które chciałyby zrobić prezent swojej mamie, cioci, czy sąsiadce. Chciałabym bowiem przedstawić Wam ujędrniający krem na noc od znanej firmy, jaką jest Tołpa. Post będzie nieco inny niż wszystkie, ponieważ w rolę recenzentki wcieli się moja mama. Jak krem się u niej spisał? Zapraszam do lektury!


Zacznijmy od tego, że moja mama, jako kobieta w wieku powyżej lat 40, boryka się już ze skutkami ubocznymi przemijającego czasu. Jej skóra traci sprężystość i blask, więc wymaga od kremu dobrego nawilżenia i napięcia naskórka. Jej skóra jest bardzo wrażliwa i skłonna do alergii, dlatego też szuka kremów z dość przyjaznym dla skóry składem. Z polecenia koleżanki zakupiła tołpę, znaną markę dla większości z nas. Kremu używa już od miesiąca i wysunęła kilka spostrzeżeń, którymi chcemy się z Wami podzielić.


Opakowanie
Krem otrzymujemy w kartoniku, na którym umieszczono wszystkie informacje, w tym skład. Słoiczek o pojemności  50ml jest szczelnie zamknięty folią, w związku z czym mamy pewność, że nikt nie zamoczył w naszym kremie paluszków. Opakowanie jest zakręcane, mamie bardzo taka forma odpowiada, ponieważ może wydobyć kosmetyk do ostatniej kropli. Szata graficzna charakterystyczna dla kosmetyków marki tołpa. Krem należy zużyć do 3 miesięcy po otwarciu.


Konsystencja/ działanie/ skład
Krem przeznaczony jest do nocnej pielęgnacji, w związku z czym ma dość bogatą, gęstą konsystencję, mimo to szybko się wchłania. Jego kolor, jak widać na zdjęciu jest biały, natomiast zapach ma bardzo delikatny, kwiatowy. Jak jednak z jego działaniem? Krem bardzo dobrze nawilża skórę. Moja mama ma do czynienia na co dzień z klimatyzacją w pracy, w związku z czym jej skóra jest przesuszona. Krem łagodzi wszelkie podrażnienia i niweluje uczucie ściągnięcia, tak charakterystyczne dla skóry suchej. Jeśli chodzi o ujędrnienie, nie ma się co łudzić, krem nie wyprasuje skóry dojrzałej jak żelazko. Tołpa nie jest tu wyjątkiem. Kosmetyk odżywia skórę, sprawia, że wygląda ona na wypoczętą i ma więcej blasku. Skład, jak zwykle w przypadku kremów Topłpa, nie jest zły. Znajdziemy w nim bowiem ekstrakty z płatków maku polnego oraz nasion łubinu. Dostrzec można również ekstrakt z senesu wąskolistnego, masło shea i glicerynę. Dodatkowo producent zapewnia, że krem nie posiada parabenów, parafiny, silikonów, PEG-ów, alergenów i sztucznych barwników. 

Podsumowując, krem od tołpy to całkiem ciekawa opcja dla wszystkich z Was, które szukają dobrze nawilżającego kremu na noc, z dobrym składem. Jeśli Wasza skóra jest naprawdę bardzo wrażliwa, śmiało możecie go wypróbować. U mojej mamy nie wystąpiła reakcja alergiczna, świąd czy pieczenie.
Jak mówi, chętnie wypróbuje również krem pod oczy z tołpy.
Myślę, że spokojnie mógłby być używany również przez kobiety po trzydziestym roku życia, ponieważ jego właściwości ujędrniające nie są wyjątkowo mocne.
Krem można zakupić w wielu drogeriach, między innymi w Rossmanie. Możecie go również szukać w atrakcyjnych cenach na internecie. Jego cena to ok.
25zł / 50 ml.
Plusy:
+ dobry skład
+ optymalne nawilżenie
+ niweluje podrażnienia, nadaje cerze blasku
+ cena
+ dostępność
Minusy:
- niezbyt rewelacyjne ujędrnienie