W dzisiejszych czasach innowacja i postęp wchodzi również na rynek kosmetyczny. Choć wciąż doceniamy naturalne, tradycyjne receptury, to forma tychże kosmetyków ciągle się zmienia. I tak oto tradycyjne mydło w kostce zmieniamy na formę płynu lub pianki, a balsamy do ciała w kostki. Świat kosmetyczny staje na głowie i dzisiaj chciałam Cię zabrać w tę kosmetyczną zwariowaną podróż po kosmetykach innych niż wszystkie.
Dzięki uprzejmości firmy
marsylskie.pl, miałam okazję przetestować kilka naprawdę ciekawych kosmetyków, o niestandardowej formie, w 100 % naturalnych i nietestowanych na zwierzątkach. Wszystkie zamknięte w formie kostki, a dzięki swoim naturalnym składom, mogące służyć na wiele różnych sposobów. Zapraszam do lektury.
W związku z tym, że listopad upływa pod hasłem
"włosowy" nie mogło w tym poście zbraknąć produktu do włosów. Ta, przypominająca donata, kostka, to
szampon do włosów normalnych od firmy Secrets de Provence. Produkt ten jest w
100 % ekologiczny, wykonany na bazie roślinnych olejków z dodatkiem
żółtej glinki i masła karite. Na próżno szukać w składzie parabenów, sls-ów, czy silikonów.
Krążek ma 85 gram i całkiem wygodnie trzyma się go w ręce.
Pachnie delikatnie, ziołowo i przyjemnie. Początkowo nieco się bałam, że będzie mi ciężko rozprowadzić kosmetyk na skórze głowy, jednak moje obawy były bezpodstawne. Do wilgotnych włosów przykładamy krążek i zaczynamy okrężnymi ruchami masować. Szampon zaczyna delikatnie się pienić, pokrywając włosy i dokładnie je oczyszczając.
Włosy są dobrze oczyszczone, szampon radzi sobie bez problemu nawet z usuwaniem olejów. Dodatkowo po wysuszeniu kosmyki są sypkie i łatwo się rozczesują. Nie ma też problemu z ich przetłuszczaniem. Ziołowy zapach utrzymuje się przez jakiś czas na włosach. Masaż wykonywany przy nakładaniu dodatkowo
pobudza cebulki i przez dwa tygodnie stosowania zauważyłam mnóstwo nowych baby hair.
Forma kostki, choć dla wielu z Was pewnie nieco niestandardowa, ma na celu sprawienie, żeby szampon był jak najbardziej wydajny. I tak jest.
Jeden krążek odpowiada jednej 500 mililitrowej butelce. Ja używam go co drugi dzień przez dwa tygodnie, a kształt kostki jeszcze się nie zmienił.
Dla mnie to naprawdę ciekawe odkrycie kosmetyczne i przetestuję również inne wersje tego szamponu.
W moje ręce wpadł również
balsam do ciała, w ciekawej formie kostki od
Orientany. Produkt również całkowicie naturalny i wypchany mnóstwem drogocennych składników! W składzie znajdziemy
masło kokum, masło kakaowe, wosk pszczeli, olej z nasion rącznika pospolitego, olej kokosowy, olej migdałowy, olej z oliwek, olej z nasion winogron, olejek cynamonowy (uwaga, może działać uczulająco!), olejek paczulowy, olejek z kopru słodkiego, wszystko wzbogacone witaminą E.
Jestem sceptycznie nastawiona do balsamów i maseł do ciała. Po prostu nie lubię tej czynności i zawsze staram się przemycić coś nawilżającego do kąpieli, by uniknąć balsamowania. Forma balsamu w kostce na tyle mnie zaciekawiła, że postanowiłam wprowadzić ten codzienny rytuał w życie.
Balsamu najlepiej używać zaraz po kąpieli lub prysznicu, gdy nasza skóra jest rozgrzana, wówczas balsam szybko się topi i w miarę gładko sunie po ciele. Dla tych z Was, które takie zabiegi nawilżające lubią, będą wniebowzięte, ponieważ zabawa kostką trwa zdecydowanie dłużej niż zwykłym balsamem. Dodatkowo kostką wykonujemy masaż, nieco mocniejszy niż rękami, a pocieraniem rozgrzewamy naszą skórę, dzięki czemu cała ta armia składników odżywczych łatwiej w nią wnika.
Skóra po jego użyciu jest natłuszczona i odżywiona, pokryta wyczuwalnym filmem. Z tego z względu radziłabym używać go jednak na noc, długo się bowiem wchłania. Rano budzę się z miękką i gładką skórą. Ale to, co w tym balsamie mnie urzekło, to zapach. Uwierzcie mi, nie miałam w życiu kosmetyku, którym pachniałabym jeszcze po przebudzeniu rano! Zapach jest intensywny, więc pewnie nie każdemu będzie odpowiadał. Jest to ciekawa opcja dla cierpliwych, lubiących intensywne zapachy i lubiących naturalny skład.
Ostatni produkt może nie zaskakuje nietypową formą, ale za to zdecydowanie należy do tych wielozadaniowych.
Mydło marsylskie o zapachu mimoza to produkt uniwersalny i co najważniejsze w 100% naturalny. W jego składzie znajduje się aż
72 % olejków roślinnych, w tym
olej ze słodkich migdałów o właściwościach silnie nawilżających. Nie zawiera tłuszczów zwierzęcych.
Stosuję go do mycia twarzy głównie i dobrze współpracuje z różnymi gadżetami do tego przeznaczonymi, typu silikonowe myjki, gąbeczki. Delikatnie się pieni i ma
subtelny, mydlany zapach. Ciężko mi go jednoznacznie ocenić, jest jednak bardzo delikatny, mydło powinno się więc sprawdzić również u osób, które mocnych woni nie lubią.
Dzięki zawartości naturalnych olejków, po umyciu nie towarzyszy mi uczucie ściągnięcia, tak typowe dla tradycyjnych mydeł.
Skóra jest dobrze oczyszczona, gładka i gotowa na dalsze zabiegi pielęgnacyjne.
Jako że skład jest całkowicie naturalny, możemy używać mydełka zarówno do mycia ciała, jak i twarzy. Spokojnie może posłużyć również jako środek do higieny intymnej, czy środek do prania tkanin dla dzieci lub dla osób z bardzo wrażliwą skórą.
Wszystkie te produkty znajdziecie na stronie
marsylskie.pl, sklep posiada szeroką gamę produktów naturalnych, nietestowanych na zwierzętach, ze składnikami pochodzenia roślinnego.