Pages

sobota, 29 lipca 2017

Kiedy cera ma kaprysy | Barwa Siarkowa


Moja mieszana cera lubi mieć kaprysy. Często miewa momenty, gdy w akcie buntu obdarza mnie masą nieprzyjaciół. Mimo, że staram się dbać o nią najlepiej jak potrafię, to niestety niektóre nowości jakie testuję, powodują wysyp. Z pewnością to znacie. Szala goryczy przelała się, gdy po użyciu serii Ziaja liście manuka na brodzie zrobił mi się grysik. Podskórne grudki które nie chciały zejść. Peelingi, maski oczyszczające - nic. Oczywiście jak się domyślacie wypukleń pod makijażem nie dało się ukryć. Wtedy jakby od niechcenia w Rossmanie sięgnęłam po mydło w kostce od Barwy Siarkowej. Gdy niechciane grudki zeszły, zainteresowałam się marką bliżej. Okazało się, że mają naprawdę szeroki asortyment i dzisiaj przychodzę do Was z recenzją żelu do twarzy i żelu punktowego na wypryski. 

Żel do mycia twarzy Barwa Siarkowa
Wszystkie produkty tej marki posiadają w składzie siarkę, która znana jest ze swych właściwości antygrzybicznych i antybakteryjnych oraz reguluję pracę gruczołów łojowych. W żelu antytrądzikowym znajdziemy również d-panthenol o właściwościach łagodzących i glicerynę, która zapobiega wysuszeniu i ściągnięciu skóry. 
Produkt ma lekko pomarańczową barwę, świeży zapach i konsystencję, która nie spływa z dłoni. Nie pieni się jakoś znacząco, ale rozprowadza się bardzo dobrze. Wygodna miękka tuba ułatwia aplikację, a zamknięcie na klik działa bez zarzutu. Jego pojemność to 120 ml. 
Żel nakładam na zwilżoną twarz i masuję przez chwilę. Nawet gdy uda mi się wyjechać za blisko oczu nie szczypie i nie podrażnia. Bardzo dobrze oczyszcza skórę z wszelkich zanieczyszczeń, radzi sobie z resztkami makijażu. Skóra po jego użyciu jest odświeżona, czysta i gładka, nie mam uczucia ściągnięcia ani podrażnienia.  W momencie, gdy moja skóra ma jakiś wysyp, żel pomaga mi się z nim szybciej uporać. Polecam ten żel szczególnie cerom mieszanym, ponieważ działa na wydzielanie sebum, jednocześnie nie wysuszając skóry. 

Punktowy żel na wypryski Barwa Siarkowa 
Ten maluszek nie raz ratował mnie z opresji. Znacie na pewno to uczucie, gdy nieprzyjaciel atakuje z siłą bomby atomowej. Jeszcze nie wyjdzie na powierzchnię, a Ty już czujesz, że nie tylko będzie olbrzymi, ale również bolesny. Takie wypryski to nic fajnego. Punktowy żel już nie raz nie dopuścił, aby taki pryszcz wyszedł, ale również szybko złagodził te istniejące. Używam go w awaryjnych sytuacjach. Podsusza miejsce występowania wyprysku i działa silnie antybakteryjnie. Odrobinę żelu należy nałożyć na zmianę skórną, odczekać około 20 minut, po czym spłukać letnią wodą. 
Żel zamknięty jest w miękkiej, malutkiej tubce z podłużnym aplikatorem o pojemności 15 ml. 


Barwa Siarkowa to marka po którą sięgam, gdy moja skóra ma gorsze momenty. Seria działa silnie antybakteryjnie i pomaga walczyć z niedoskonałościami. Nie wiem, czy seria będzie idealna dla cer trądzikowych, bo tam zmiany skórne już występują, nie możemy więc zapobiegać, a już leczyć. Jednak jeśli Twoja cera jest mieszana lub normalna, a czasem zdarza jej mieć jakiś wysyp, to z całego serducha Wam te produkty polecam. Z tej serii są również kremy matujące, nawilżające, pianki do mycia, peelingi, maseczki - do koloru do wyboru. Co najlepsze - produkty te są naprawdę niedrogie i możecie je dostać stacjonarnie na przykład w Super-pharmie. 

wtorek, 25 lipca 2017

FIGS&ROUGE | Serum do ciała


Latem chętnie sięgam po wszelkie produkty ujędrniające. Wiadomo, że tego typu kosmetyki nie załatwią problemu uciążliwego problemu cellulitu, ale z pewnością pomogą nawilżyć i napiąć skórę, by pięknie prezentowała się w sukienkach i szortach. Jakiś czas temu w pudełku Liferia trafiłam na serum ujędrniające do ciała zupełnie nieznanej mi marki FIGS&ROUGE. 

Serum znajduje się w miękkiej tubie w kolorze białym o pojemności 150ml. Cały design prezentuje się niezwykle elegancko i nowocześnie. Tuba dodatkowo zamknięta jest w kartonik. 
Produkt ma za zadanie, dzięki specjalnej formule, ujędrnić, napiąć oraz usunąć wszelkie niedoskonałości skóry. W składzie znajdziemy kofeinę, wyciąg z karczocha, a także witaminę B5. Mają one zapewnić optymalne nawilżenie skóry i jej napięcie. 


Serum stosowałam każdego wieczoru po kąpieli na problematyczne partie ciała, czyli uda i pośladki. Produkt ma bardzo delikatny, słodkawy zapach i przeźroczysty kolor. Jego jedyną wadą, jeśli chodzi o konsystencję jest to, że jest strasznie rzadki, wręcz wodnisty. Dosłownie. Otwierając zamknięcie produkt się wylewa, trzeba więc uważać, by nie rozlać go po całej łazience. Mnie udało się to kilka razy, przez co jego wydajność spada. Wydaje mi się, że konsystencja żelowa byłaby równie lekka, ale zdecydowanie łatwiejsza w korzystaniu. 
Jeśli chodzi o działanie, to po miesiącu użytkowania zauważyłam, że moja skóra stała się bardziej napięta, oczywiście cellulitu ani rozstępów magicznie nie wymazał, nie ma co się łudzić, ale skóra jest zdecydowanie bardziej sprężysta. Nawilżenie nie jest jakieś znaczące, jeśli borykasz się z mocnymi przesuszeniami będzie konieczne wspomóc się jeszcze jakimś produktem.


Podsumowując, jeśli konsystencja by się zmieniła z chęcią wróciłabym do tego produktu, bo jego działanie miło mnie zaskoczyło. Jednakże jego wodnista konsystencja bardzo utrudnia aplikację i wolę poszukać czegoś innego. Jego cena to 140 zł / 150 ml, co jest, jak dla mnie ceną dość wysoką.
Znacie firmę FIGS&ROUGE? Co myślicie o tym serum?

piątek, 21 lipca 2017

Oczyszczanie twarzy olejkiem Nacomi


Ostatnio wspominałam Wam o jednej z najtrwalszych drogeryjnych pomadek do ust. Trwałe kosmetyki mają to do siebie, że ciężko je wieczorem zmyć. U mnie w przypadku takich produktów najlepiej sprawdza się olejek. Metodę OCM, czyli oczyszczania twarzy olejami z pewnością większość z Was zna, lub o niej słyszała. Opiera się ona na zasadzie, że tłuste rozpuszcza tłuste, więc mieszanka olei powinna zmieszać się z naszym sebum i wszelkimi zanieczyszczaniami i następnie wszystko powinno być dokładnie zmyte. Zwolenniczek tej metody zrobiło się wiele, więc producenci szybko to podchwycili i zaczęli produkować olejki do demakijażu. Dzisiaj o jednym takim od Nacomi. 

Zmyj makijaż w kilka chwil 
Olejek Nacomi stworzony jest do codziennego oczyszczania twarzy. Wersja którą posiadam przeznaczona jest do cery suchej i wzięłam ją niestety przez przypadek. Trochę obawiałam się, że moja mieszana cera może się zbuntować. Produkt Nacomi jest w 99% złożony z naturalnych, roślinnych składników. To mieszanka oleju rycynowego, który ma właściwości silnie oczyszczające, olejku arganowego, inca inci, oleju z pestek winogron, jojoba, marula oraz oleju z rokitnika. Cała ta mieszanka ma za zadanie usunąć wszelkie zanieczyszczenia twarzy oraz makijaż, nawet ten wodoodporny nie naruszając przy tym warstwy ochronnej naskórka. 

Olejku używam każdego wieczoru, aby zmyć makijaż. Niewielką jego ilość wylewam na dłoń, następnie masuję nim twarz i zmywam wszystko mokrym ręczniczkiem. Olejek dokładnie usuwa podkład, pomadki, nawet te trwałe i matowe oraz wodoodporny tusz. Jeśli chodzi o działanie, nie mam tutaj zastrzeżeń, zmywa cały makijaż, nie zapchał mojej skóry, pozostawia ją miękką i gładką. Niestety przyczepić muszę się tutaj opakowania. Pewnie co bystrzejsze oko dojrzało na pierwszym zdjęciu, że dozownik opakowania jest cały żółty. Tak, olejek z wylewa się, przez co cały czas opakowanie jest tłuste i lepkie. Nie polecam zabierać tej buteleczki w podróż. O wiele lepiej byłoby gdyby zamontowali pompkę. 


Jeśli chodzi o działanie olejku jestem zadowolona. Bardzo dobrze oczyszcza, jest wydajny i nie zapchał mojej mieszanej cery. Jednakże wiele niedogodności jakie sprawia nieszczelne opakowanie sprawia, że nie mam ochoty wracać do niego ponownie. Jeśli producenci wpadną na pomysł bardziej praktycznego opakowania z pewnością jeszcze kiedyś się do niego uśmiechnę. 

niedziela, 16 lipca 2017

Najtrwalsza drogeryjna pomadka do ust? | Max Factor Lipfinity 055 Sweet


Trwałość to jedna z tych cech, których uciążliwie szukamy we wszelkich mazidłach do ust. Na rynku istnieje wiele pomadek trwałych, lecz czy można znaleźć taką w drogerii? Można, istnieje bowiem naprawdę zgrany duet od Max Factor i w drogeryjnych szafach znajdziecie go pod nazwą Lipfinity. 

Lipfinity to podwójna pomadka, która ma zapewnić nieskazitelny wygląd ust i trwały kolor do kilku godzin. W kartoniku znajdujemy więc kolorową pomadkę oraz przezroczysty utrwalacz w formie sztyftu. Pomadka ma wygodny aplikator w kształcie pacynki, natomiast sztyft jest wykręcany. Kolor który posiadam to 055 sweet i jest to taki przybrudzony jagodowy róż. Pomadka bardzo dobrze kryje już po pierwszej warstwie. Ochronny sztyft nadaje ustom połysku, więc dla fanek matowych pomadek może być to problem. Błysk ten jednak powoduje, że usta są pełniejsze i na szczęście warstwa ta nie klei się jak błyszczyki. Aby pomadka była jak najbardziej trwała, należy odpowiednio ją aplikować. Najpierw nakładamy kolor i odczekujemy około minuty aż zaschnie. Staramy się nie zamykać ust, ani ich nie ruszać. Na kolor nakładamy cienką warstwę sztyftu i możemy się cieszyć kolorem bez poprawek.

Pomadka nawet bez sztyftu jest niezwykle trwała, choć solo szybciej się ściera. Bezbarwny sztyft ma być bowiem barierą ochronną, dlatego warto dokładać go w ciągu dnia. U mnie pomadka wytrzymuje do 7 godzin bez większego uszczerbku. Nie zostawia odbicia na kieliszku, nie ściera się podczas jedzenia, nawet pocałunki nie są dla niej przeszkodą. Po tym czasie zaczyna się wycierać w wewnętrznej stronie ust. Muszę zaznaczyć jeszcze, że bardzo wygodnie się ją nosi, nie powoduje uczucia ściągnięcia ani nie wysusza ust. Na wieczór zmycie jej stanowi problem. Zwykły micel nie daje rady. Całkowicie zmyć możemy ją jedynie dwufazówką lub olejkiem. 





Podsumowując, pomadka jest moim hitem. Niesamowicie trwała, kremowa, wygodna w aplikacji i przyjemna w noszeniu. Kolorów do wyboru jest kilkanaście, więc każda z Was powinna znaleźć coś dla siebie. Jedynym minusem dla niektórych może być to, że ma połyskujące wykończenie. Mnie jednak to nie przeszkadza i w sumie trochę się dziwię, że o pomadkach tych nie jest w blogsferze głośniej.

czwartek, 13 lipca 2017

Prostowanie bez prostownicy? | Szczotka Babyliss HSB101E


Jakiś czas temu chwaliłam się Wam nam Instagramie, że udało mi się zostać ambasadorką Babyliss. W związku z tym otrzymałam do testów szczotkę prostującą do włosów Babyliss HSB101E. Dużo czytałam o tego typu gadżetach do włosów, jednak nie miałam z nimi wcześniej styczności. Gdy chciałam mieć prostsze włosy zazwyczaj sięgałam po prostownicę. Czy więc szczotka prostująca jest lepsza od prostownicy?

Zacznijmy od kwestii wizualnych. Jeśli chodzi o wygląd szczotki jest ona wykonana bardzo solidnie. Nie jest matowo czarna, posiada mnóstwo świecących się drobinek, co sprawia, że wygląda niezwykle elegancko. Gadżet posiada trzy rodzaje ząbków - długie plastikowe, takie jak w tradycyjnych szczotkach, miękkie gumowe oraz twarde ceramiczne, które się nagrzewają. Szczotka ma trzy stopnie regulacji temperatury i funkcję jonizacji, dzięki czemu dba o włosy i zapobiega ich elektryzowaniu. Dodatkowo została wyposażona w obrotowy kabel, co zapobiega jego plątaniu się podczas stylizacji. Automatyczny wyłącznik sprawia, że nieużywane urządzanie samo się wyłącza, co jest niezwykłym ułatwieniem. 



Do urządzanie dołączona jest miękka mata, na którą możemy kłaść nagrzane urządzenie oraz przechowywać je po stylizacji. Mata zawiera rzep, dzięki któremu możemy owinąć szczotkę i schować do szafki. A co z działaniem? 
Moje gęste i długie włosy muszę dzielić na partie. W związku z tym, że mają tendencję do plątania się zawsze przed użyciem szczotki dokładnie rozczesuję je zwykłą szczotką. Mimo używania szczotki na najwyższej temperaturze moich grubych włosów nie prostuje jak drut. Wygładza je, nadaje im blasku i dyscyplinuje. Lubię jej używać, gdy moje włosy są mocno napuszone. 



Szczotka Babyliss HSB101E bardzo ładnie wygładza włosy i je dyscyplinuje. Jeśli oczekujecie włosów prostych jak drut, a macie je dosyć gęste, możecie się nieco zawieść. Ja lubię jej używać, daje efekt naturalniejszy niż prostownica. Czy ten gadżet jest lepszy od prostownicy? Wszystko zależy od tego jakiego efektu oczekujecie. Jeśli oczekujecie wygładzenia - z pewnością się Wam spodoba. Myślę, że najlepiej szczotka Babyliss sprawdzi się na włosach cienkich. Dostać ją możecie w większości sklepów z elektroniką w cenie 259 zł. Używałyście szczotki prostującej? Co sądzicie o tej?

niedziela, 9 lipca 2017

Liferia czerwiec | Summer vibes


Wczoraj z samego rana zawitał do mnie listonosz z czerwcowym pudełkiem Liferia. Jako że przez ostatnie dwa tygodnie miałam naprawdę intensywny czas przygotowań do obrony, więc nawet nie śledziłam strony Liferii, tym samym nie mając pojęcia co może znaleźć się w środku. Tym większa była moja ciekawość, co ekipa Liferii przygotowała dla swoich klientek. Jeśli i Wy jesteście ciekawe co takiego zawiera czerwcowy box, to zapraszam na dalszą część posta. 


SKIN DRENCH, Krem na noc | Anglia | Produkt pełnowymiarowy | 120 zł/50 ml
Krem regenerujący, mający za zadanie wzmocnić i zapewnić skórze odpowiedni poziom nawilżenia. Zawiera witaminę E oraz kiełki pieprzycy siewnej. Ten powinien dodatkowo chronić skórę przed wolnymi rodnikami. Kremów do twarzy nigdy za wiele, wprawdzie mam już zapas w łazience i ten pewnie będzie musiał poczekać, ale cieszę się jego obecnością. Szczególnie, że jest to produkt mi nieznany, a jego cena, wynosząca 120 zł za opakowanie czyni go kosmetykiem, można powiedzieć, luksusowym.


LAB 5033 Peeling do ciała | Anglia | Produkt pełnowymiarowy | 40 zł / 200 ml
Peelingów do ciała nigdy za wiele, szczególnie latem. Ten, dzięki minerałom z morza martwego redukuje wszelkie podrażnienia i koi naskórek. Zawarta w produkcie witamina C ma za zadanie rozświetlić skórę i nadać jej zdrowego blasku. Produkt ten pakowany był do pudełek stałych klientek, dla wszystkich nowych Liferia przygotowała serum rozświetlające NSPA o wartości 30 zł / 50 ml.


DERMO PHARMA Hydrożelowe płatki 4D pod oczy | Polska | Produkt pełnowymiarowy | 7 zł /szt
Takie nawilżające płateczki to świetna opcja dla zmęczonych i opuchniętych oczu. Te zawierają kwas hialuronowy i mają również za zadanie nawilżyć tę wrażliwą partię twarzy i dodać jej blasku. Z chęcią je wypróbuję. Choć wiem, że tego typu gadżet jest już dość popularny na rynku, to ja jednak jeszcze ani razu nie używałam takich płatków.


NABLA, matowa szminka Diva Crime, odcień Ombre Rose | Włochy | Produkt pełnowymiarowy | 55 zł / szt. 
Pięknych nudziaków na ustach nigdy za dużo, prawda? Muszę przyznać, że ten kolor od razu bardzo mi się spodobał. Przybrudzony, lekko beżowy róż o matowym wykończeniu i lekkiej formule. Nie zawiera silikonów ani parabenów. Zobaczymy jak będzie z trwałością.


IDEA TOSCANA, Naturalny szampon do włosów | Włochy | Produkt miniaturowy | 13 zł / 50 ml 
Naturalny szampon do włosów przeznaczony jest do codziennego użytku i nadaje się nawet do włosów suchych i zniszczonych. Dzięki zawartości organicznej oliwy z oliwek usuwa nadmiar sebum i delikatnie oczyszcza skalp, pozostawiając włosy odbite od nasady i niezwykle miękkie w dotyku. Miniaturowa wersja będzie idealna na urlopowy wyjazd.
___________________________________________________________________
Zdaję sobie sprawę, że mogę zacząć przynudzać jeśli chodzi o pudełka Liferia, ale kolejny miesiąc jest naprawdę dobry. Cztery, pełnowymiarowe, zróżnicowane produkty nieznanych mi marek o dobrym składzie i do tego jedna miniatura, która w okresie urlopowym na pewno się przyda. Najbardziej jestem zadowolona z peelingu, kremu do twarzy i oczywiście pomadki i pięknym kolorze. A Wam co się najbardziej podoba? Nie czekaj i zamów swoje pudełko TUTAJ 

czwartek, 6 lipca 2017

Czy istnieje tani odpowiednik Beauty Blendera ? | Donegal Sponge


Muszę przyznać, że oryginalnego Beauty Blendera miałam jakieś dwa lata temu. Tak, moja blogerska ciekawość nie wytrzymała i musiałam sprawdzić o co tyle szumu. Oczywiście cała moja dusza krzyczała przy kasie w Sephorze, gdy za kawałek różowej gąbeczki dawałam 70 zł. Mój chłopak zkwitował mój zakup sarkastycznym prychnięciem i po chwili przemyśleń zakończył to pełnym zdziwienia: "Ileeeeeeee???" Tak, trzeba przyznać, że przy polskich zarobkach, taka cena za akcesorium kosmetyczne, które jakby nie patrzeć, nie jest nam niezbędne, to naprawdę dużo. Od tej pory każdą następczynie porównuje do oryginału. Tak już jest, BB jest bowiem naprawdę dobrą gąbeczką. Niesamowicie miękką, jak puszek. Bardzo przyjemnie się jej używa, dość łatwo myje i po tych wszystkich zabiegach, gąbka nie posiada żadnych odkształceń. Czy jednak da się znaleźć coś tańszego, a równie dobrego? 


Po Beauty Blenderze miałam kilka gąbeczek, pomarańczową ze ściętym brzegiem od Real Techniques, chińską gąbkę z Aliexpress, gąbeczkę z popularnych drogerii i w końcu w moje ręce trafiła ta z Donegal. Gąbeczka kosztuje na internecie kilkanaście złotych i wizualnie bardzo przypomina oryginalne jajeczko. Jest w soczystym kolorze różu, ale jest na sucho większa. Początkowo myślałam, że nic z tej znajomości nie będzie, ponieważ po pierwszym zetknięciu z wodą, gąbeczka zaczęła się dziwnie odkształcać. Nie potrafiła równomiernie nabrać wody. Po kilkukrotnym zmoczeniu zaczęła funkcjonować normalnie. Po nabraniu wody powiększa swoją objętość, ale nie tak mocno jak oryginalne jajeczko.  Ma bardziej zbite pory niż BB i przez to jest również twardsza po zmoczeniu niż droższy odpowiednik. Nie bijemy się nią jednak po twarzy, jest twardsza, ale używanie jej wcale nie należy do nieprzyjemnych. Jeśli chodzi o wykończenie makijażu, to muszę przyznać, że Donegal miło mnie zaskoczył. Ładnie wpracowuje podkład w skórę, nie pozostawia smug. Co ważne, przez swoją bardziej zbitą konsystencję niż BB, pochłania mniej podkładu. Z myciem jest nieco gorzej, przez te ściśnięte pory jeśli już podkład w nie wejdzie, trudniej mu wyjść.


Czy Donegal jest w stanie zastąpić Beauty Blendera? Myślę, że trochę tej gąbeczce brakuje, ale nie należy zapominać, że jest kilka razy tańsza. Jeśli szukacie akcesorium które ładnie współpracuje z podkładami, daje gładkie wykończenie i przez które nie zabraknie Wam do dziesiątego, to jak najbardziej polecam. 

Używałyście oryginału? Co sądzicie o Donegal? Koniecznie dajcie znać w komentarzu.