Pages

wtorek, 31 stycznia 2017

Rozświetlacze - co nam dają w makijażu? Przegląd moich rozświetlaczy


2016 był rokiem, w którym błysk królował w makijażu. Trend, jaki miałyśmy okazję poznać, czyli tak zwany "storbing", polegający na modelowaniu twarzy za pomocą rozświetlaczy, zrewolucjonizował rynek kosmetyczny i obecnie każda marka ma w ofercie przynajmniej jeden kosmetyk, umożliwiający stworzenie błysku. Na pokazach makijażowych, na Instagramie na YouTubie, wszędzie można obejrzeć efekty, jakie na twarzy daje ten kosmetyk. Na co dzień jednak rzadko kiedy widuję dziewczyny z muśniętą rozświetlaczem cerą. Rezerwujemy tę czynność raczej na większe wyjścia, o ile w ogóle. Błąd! Dzisiaj pokażę Wam co rozświetlacz zmienia w makijażu i jakie efekty można nim osiągnąć. 


Wymodelowanie twarzy 
W makijażu jest jedna złota zasada, błyszczące uwydatnia, dlatego jesteśmy w stanie rozświetlaczem wymodelować kontur twarzy. Wystarczy nałożyć go na szczyt kości policzkowych, by je uwypuklić i sprawić, że twarz nabierze trójwymiarowości. 

Powiększanie ust 
Wystarczy, że muśniesz rozświetlaczem tak zwany "łuk kupidyna", by usta wydawały się większe i pełniejsze. Tym trikiem dodasz też zwykłej pomadce więcej elegancji. 

Rozświetlanie spojrzenia
Nałóż odrobinę rozświetlacza w kącikach oka, by je powiększyć i odświeżyć spojrzenie. Jeśli miałaś nieprzespaną noc, oprócz korektora pod oczy użyj tego triku i ukryj oznaki zmęczenia.

Rozświetlenie łuku brwiowego  
Odrobinę rozświetlacza nałóż pod łuk brwiowy, by optycznie unieść brwi i odmłodzić spojrzenie.

Metaliczna pomadka
Podoba Ci efekt metalicznej pomadki, ale nie chcesz wydawać na nią fortuny?  Użyj rozświetlacza. Nałóż go pędzelkiem na pomalowane wcześniej matową pomadką usta.

Rozświetlaczy na ryku jest tyle, że możemy dobierać je zarówno do naszych preferencji, jak i urody. Dostępne są mocno brokatowe, jak i subtelnie satynowe, złote, srebrne, brzoskwiniowe, jak i wpadające w chłodny róż, czy opalizujące na fioletowo. 
Jeśli szukasz typowo złotego rozświetlacza, to z pewnością warto wypróbować serduszko Goddes of Love od Makeup Revolution, Mocna pigmentacja, duża gramatura i praktyczne tekturowe opakowanie. Daje subtelną, złotą taflę błysku, bez większych, nachalnych drobinek. Ładnie się rozprowadza zarówno palcem, jak i pędzlem i długo utrzymuje się na skórze. 


Jeśli szukasz subtelnego błysku, kolorem wpadającego w szampańskie chłodne złoto, to duecik od Mannakadar Cię nie zawiedzie. Rozświetlacz jest subtelny, brak w nim drobinek i daje piękny efekt tafli. Dobrze współpracuje z pędzlami i wytrzymuje na twarzy cały dzień. Jedyny jego mankament, to cena i słaba dostępność na polskim rynku.


Nasza rodzima marka wypuściła całkiem ciekawy produkt, przeznaczony do storbingu, czyli Wibo Storbing Makeup Shimmer Kit. Paleta czterech rozświetlaczy pozwala uzyskać różne efekty, w zależności od upodobań, choć tak naprawdę dwa najciemniejsze kolory, czyli żółte złoto i miedziany brąz zdecydowanie bardziej nadadzą się do oczu niż do twarzy. Plastikowe, solidnie wykonane opakowanie z lusterkiem i pędzelkiem dodają produktowi tylko zalet. 


Naturalny pigment Neauty wprawdzie przeznaczony jest do oczu, ale jego kolor i świetliste wykończenie dają możliwość wykorzystania go jako rozświetlacz. Ma mocną pigmentację i delikatnie się błyszczy w słońcu. Jest maleńki, więc bez problemu możemy go zabrać w podróż. 

Zobacz jak wyglądają swatche rozświetlaczy i zdecyduj, który jest dla Ciebie najlepszy



Kiedyś uważałam rozświetlacz za zbędny dodatek, używany jedynie od wielkiego dzwonu. Dziś używam tego kosmetyku codziennie, nie tylko by dodać sobie blasku, ale również by tuszować niedoskonałości jak niezbyt pełne usta, czy niewyspane spojrzenie. 
A Wy? Jakich rozświetlaczy używacie? 

piątek, 27 stycznia 2017

Liferia | Pudełko styczniowe


Nowy Rok to nowe postanowienia, często te dotyczące pielęgnacji. Liferia o tym pamięta, dlatego w styczniowym pudełko znajdziemy produkty zarówno do twarzy, ciała, jak i włosów, nie zapominając o kolorówce. W tym miesiącu pudełko zawiera pięć produktów, w tym trzy pełnowymiarowe. Reszta to miniatury, choć nie byle jakie. Jesteście ciekawe? Otwieracie ze mną?


YASUMI, Krem z witaminą C. Produkt został ujawniony jeszcze przed wysyłką i jest to miniatura, mająca 15 ml. Dermokosmetyczny krem ma za zadanie rozjaśnić cerę i zredukować wszelkie przebarwienia, a przy tym nawilżyć. Zawiera filtr UV. 
Krem dobrej marki zawsze chętnie przetestuję, szczególnie z witaminą C. Moja naczynkowa cera powinna się z nim polubić. Mimo, że jest to miniatura, to ilosć jest wystarczająca, by produkt przetestować i sprawdzić, czy nam pasuje. 
Cena 50 zł/15 ml | Japonia

INDIA COSMETICS, Serum do bardzo suchej skóry twarzy i dłoni. Serum zawiera w składzie olej z konopi, który dogłębnie odżywia i nawilża przesuszoną skórę. Ponadto zawiera d-panthenol, aloes i witaminę E.
Z pewnością użyję go do pielęgnacji dłoni, które w okresie zimowym są mocno przesuszone.
Cena 20 zł/50 ml | Polska


BEAVER PROFESSIONAL Mgiełka odżywczo-nawilżająca. Mgiełka bez spłukiwania ma za zadanie nawilżyć włosy i ułatwić ich rozczesanie. Produkt zamyka wilgoć wewnątrz włosa, dzięki czemu są gładsze i mniej zniszczone.
Produktów do włosów u mnie nigdy nie za wiele. Nie miałam do czynienia z tą firmą, chętnie zobaczę co oferuje ta marka. Jest to miniatura, zawierająca 50 ml. 
Cena 25 zł/50 ml | Niemcy 

FELICEA Naturalna konturówka do ust. Naturalne składniki konturówki nawilżają nasze usta i wygładzają ich strukturę. 
Nigdy wcześniej nie używałam naturalnego produktu do ust, więc z chęcią przetestuję. Trafił mi się bardzo ładny kolor delikatnego różu, świetnie sprawdzi się na wiosnę. 
Cena 20 zł/szt | Polska


MIZON Głęboko oczyszczająca maska w płacie. Doskonale oczyszcza twarz i usuwa martwy naskórek, pozostawiając skórę gładką i świeżą. Zawiera ekstrakt z drzewa Moringa, dzięki czemu ma właściwości przeciwstarzeniowe.
Azjatycką pielęgnację poznaję i coraz bardziej lubię, dlatego cieszę się, że nalazłam maskę w pudełku. Z pewnością będzie towarzyszyć mi podczas wieczornego SPA.
Cena 20 zł/szt | Korea 


To moje drugie pudełko Liferia i muszę przyznać, że jestem niesamowicie z niego zadowolona, wszystkie produkty zostaną przeze mnie wykorzystane. Twórcy pudełka naprawdę trzymają poziom, podoba mi się, że nie wypychają boxa tanimi drogeryjnymi produktami za kilka złotych. W pudełku jest pięć produktów, ale konkretnych i przemyślanych, tak aby odpowiadały na potrzeby wielu kobiet. Dobra robota, Liferia! Mam nadzieję, że będzie tak dalej. 
Pudełko dostanie na stronie Liferii za 59 zł. 

A Wam jaki produkt najbardziej się podoba ? 

wtorek, 24 stycznia 2017

YASUMI 100% olejek makadamia | Kosmetyk wszechstronny


Jeden kosmetyk, kilka zastosowań, uwielbiam  takie rozwiązania. 100% olejek jest jednym z kosmetyków, które możemy użyć na wiele sposobów i uzyskać świetne efekty. W dodatku produkt ten jest całkowicie naturalny. Dzisiaj chciałam Wam przedstawić kilka zastosowań olejku YASUMI, czyli czystego oleju makadamia. Jak się sprawdza i jak ja go używam?



100% Olej Makadamia YASUMI
Zamknięty jest w szklanej butelce z ciemnego szkła z wygodną pompką, dzięki której dozujemy odpowiednią ilość olejku z zależności od tego jak chcemy go wykorzystać. Konsystencja typowo oleista, zapach również. 

Jeden produkt, mnóstwo zastosowań

Olejowanie włosów. Niewielką ilość olejku nałóż na całą długość suchych włosów przed umyciem. Trzymaj w czepku lub ręczniku przez około 3 godziny. Możesz podgrzewać włosy suszarką, aby olej lepiej wniknął w ich strukturę. Następnie dwukrotnie umyj głowę oczyszczającym szamponem i pielęgnuj jak zwykle. Już po krótkim czasie zauważysz, że Twoje włosy są gładsze, bardziej lśniące i zdrowsze. Warto stosować ten zabieg raz w tygodniu. 

Serum na końcówki włosów. Można stosować olejek zarówno na wilgotne lub suche końce, w zależności od włosów. Pięknie wygładzi puszące się końce i zdyscyplinuje je na tej długości. 

Demakijaż. Ja w szczególności polubiłam demakijaż olejkiem YASUMI. Olej usuwa wszelki makijaż, nawet ten wodoodporny, pozostawiając skórę gładką i dokładnie oczyszczoną. W dodatku taka forma demakijażu nie usuwa naturalnej warstwy ochronnej naszego naskórka. Spróbuj i poczuj różnicę. 

Nawilżenie skóry twarzy. Dla prawdziwych suchoskórków krem może być często niewystarczający, Warto nawilżyć skórę olejkiem. Olejek odżywi skórę, wygładzi problematyczne miejsca i zredukuje uczucie ściągnięcia, tak typowe dla przesuszonej skóry. Można dodać też kilka kropel do ulubionego kremu, aby zwiększyć jego działanie nawilżające.

Odżywienie skóry pod oczami. Skóra pod oczami jest niezwykle delikatna i potrzebuje dużej dawki nawilżenia. To w tym miejscu skóra najszybciej się przesusza i starzeje. Olejek świetnie sprawdzi się w tym miejscu, odżywi i wygładzi naskórek. 

Odżywienie dłoni. Tak, olejek sprawdzi się również na dłoniach, na przykład na noc. Jeśli borykasz się z przesuszonymi dłońmi nałóż cienką warstwę olejku na dłonie, lub dodaj kilka kropel do kremu do rąk, poczujesz różnicę. W przypadku stóp sprawdzi się równie dobrze. 

Nawilżenie przesuszonych partii ciała. Wiele z nas boryka się z przesuszonymi łokciami i kolanami. Olejek świetnie wygładzi te miejsca i odżywi szorstką skórę. 

Odżywienie po depilacji. Jeśli golisz się maszynką, z pewnością doznałaś problemu podrażnień. Olejek po goleniu odżywi skórę i sprawi, że zapomnisz o czerwonych kropeczkach i szczypaniu. 


Ja używam 100 % olejku na wiele różnych sposobów. Ten od Yasumi sprawdza się u mnie świetnie, ma wygodną butelkę z pompką i odpowiednią pojemność, dzięki której mogę zabrać go ze sobą na przykład w podróż. A Wy jak używacie czystych olejków?

sobota, 21 stycznia 2017

Pomadki Wibo Million Dollar Lips 01 i Lovely K Lips Milky Brown | Gdzie tkwi ich fenomen?


Znikają z półek szybciej niż się pojawiają. Przez wiele miesięcy nie można ich dostać w żadnym Rossmanie. Co takiego mają w sobie dzisiejsi bohaterowie posta, czyli pomadka Wibo Million Dollar Lips w kolorze 01 i pomadka Lovely K*Lips Milky Brown?



Zacznijmy od pomadek K*Lips, które, nie ma co ukrywać, są kopią znanych i drogich pomadek Kylie Jenner. Już samo opakowanie z przygryzioną wargą mocno nawiązuje do oryginału. Czyżby stąd wziął się ich fenomen? 
W opakowaniu mamy zestaw, czyli matową pomadkę i konturówkę w identycznym kolorze. Zestaw idealnie dopasowany, a pewnie nie raz miałyście problem ze znalezieniem idealnie dobranej pomadki i kredki. W Rossmanie dostępne są cztery kolory i wszystkie schodzą jak świeże bułeczki. 
Ja posiadam kolor Milky Brown, czyli brązowo-bordowy odcień nude, który zauroczył mnie swoją nietypowością. 
I właśnie o tę kolorystykę tu chodzi. Lovely nagle, w niskiej cenie, oferuje cztery piękne odcienie, z czego dwa typowo nudziakowe, wcześniej dostępne wyłącznie w pomadkach wysokopółkowych. 
Pomadka lekko się rozprowadza i wysycha do całkowitego matu, nie pozostawiając tłustej warstwy. Nie jest może zbyt wytrzymała, jeśli nie napotka jedzenia, cztery godziny jest w stanie utrzymać się na wargach. 
Myślę, że zarówno nietypowe dla drogeryjnych pomadek kolory i mocna sugestia do luksusowych i drogich pomadek Kylie powodują taki popyt na te pomadki. W dodatku w niskiej cenie mamy dwa produkty do ust, świetnie do siebie dopasowane i całkiem dobrej jakości. 


Wibo Million Dollar Lips w kolorze 01, to pomadka widmo. Widmo, ponieważ nigdzie nie można jej dostać. Wszystkie inne odcienie dumnie stoją miesiącami na półkach, natomiast kolor 01 raczy nas jedynie testerem. Skąd ten szał? Tutaj nie ma widocznej aluzji do znanej luksusowej marki, ale za to prym wiedzie kolor. Kolor 01 jest bowiem tak modnym i pożądanym odcieniem marsali, czyli różu z domieszką brązu z widocznymi szarymi tonami, wcześniej widziany jedynie u takich marek jak na przykład NYX. 
Pomadka lekko się rozprowadza na ustach, zastyga do matu, jednak postawia lepką warstwę, typową dla błyszczyków. Wystarczy przypudrować usta, by problem zniknął. Jest zdecydowanie bardziej wytrzymała niż Lovely, jedzenie i picie nie jest jej straszne, wytrzyma do 6 godzin. 
Piękny odcień marsali i cena poniżej 10 złotych sprawia, że pomadka rozchwytywana jest praktycznie w każdym Rossmanie. 


Niska cena, nietypowe kolory oraz tak uwielbiany przez wiele kobiet mat, to czynniki, które sprawią, że zarówno pomadki Lovely, jak i Wibo sprzedają się błyskawicznie. Na mnie szczególnie przyciągająco działa niska cena. Ja obydwie bardzo lubię i używam na co dzień. Myślę, że polskie firmy siostry zrobiły naprawdę kawał dobrej roboty produkując te pomadki. 
A Wy macie swoje egzemplarze Wibo lub Lovely? 


Bądź na bieżąco - polub @angelinacosmetics na Instagramie

wtorek, 17 stycznia 2017

Pielęgnacja cery mieszanej | Mój wieczorny i poranny rytuał


Pielęgnacja cery mieszanej nie należy do najłatwiejszych. Z jednej strony domaga się nawilżenia, jak każda cera, z drugiej warto ją dobrze oczyścić i zmatowić, ponieważ ma tendencję do powstawania zaskórników i wyprysków. Jak znaleźć złoty środek? 

► Najczęstsze błędy w pielęgnacji
Dużo kobiet wciąż myśli, że najlepszą metodą na idealną cerę z tendencją do przetłuszczania jest jej dogłębne oczyszczenie i wysuszenie zmian skórnych. Jak z pierwszą częścią, czyli oczyszczaniem zgadzam się w stu procentach, tak z wysuszaniem już niekoniecznie. Cera mieszana bowiem potrzebuje nawilżenia jak każda inna. Ciągłe jej przesuszanie, żeby zlikwidować wypryski może przynieść zupełnie odwrotne rezultaty. 
Sama przez wiele lat błędnie myślałam, że skoro moja cera się przetłuszcza to nawilżenie jest jej zbędne. I ciągle zastanawiałam się, czemu moje problemy z wyskakującymi wypryskami i zaskórnikami notorycznie wracają. Dziś moja pielęgnacja wygląda inaczej, a moja skóra odwdzięcza się coraz to lepszym stanem. 


► Moja pielęgnacja poranna
Jak pewnie dla większości z Was poranek jest po prostu za krótki na wszystko. Moja pielęgnacja jest więc minimalistyczna. Po przebudzeniu przemywam twarz tymiankowym żelem do twarzy od Sylveco, by usunąć nagromadzone przez noc sebum i wszelkie zanieczyszczenia. Następnie nakładam na twarz aloesowy żel do twarzy od Mizon, który świetnie odświeża skórę i wchłania się błyskawicznie i świetnie się sprawdza jako serum. Na sam koniec nakładam cienką warstwę kremu APN Hydrovital, który dzięki swej lekkiej formule świetnie się wchłania i sprawdza się dobrze pod makijaż.


► Wieczorne oczyszczanie
Demakijaż stawiam sobie za punkt najważniejszy wieczornej pielęgnacji. Muszę mieć pewność, że na skórze nie pozostał nawet gram makijażu, ponieważ mieszana cera, która nie będzie dobrze oczyszczona, odwdzięczy się zapchaniem w strefie T.
Demakijaż u mnie jest wieloetapowy. Zaczynam od zmycia pierwszej warstwy makijażu płynem micelarnym od Balea. Następnie masuję twarz olejkiem makadamia od Yasumi, który rozpuszcza cały makijaż do cna i pozostawia skórę miękką i gładką, a przede wszystkim nie niszczy naturalnej warstwy ochronnej naszego naskórka. Olejkiem usuwam z twarzy czystym, miękkim ręcznikiem. Następnie przemywam twarz używanym również rano żelem tymiankowym Sylveco, by odświeżyć cerę i usunąć resztę oleju z twarzy. Kilka razy w tygodniu staram się dołączyć do żelu silikonową myjkę z Rossmana, by wykonać równocześnie przyjemny masaż skóry.
Raz na tydzień wykonuję również peeling, używam do tego oczyszczający peeling Sylveco. W jego składzie jest drobniutki korund, który świetnie oczyszcza zatkane pory i usuwa martwy naskórek.


► Moje wieczorne nawilżenie. 
Po dokładnym oczyszczeniu twarzy raz na tydzień staram się również zrobić sobie nawilżającą i odżywczą maseczkę, świetnie sprawdzają się te w płacie od Garnier. Następnie przystępuję do nawilżenia. Najpierw nakładam krem pod oczy z kolagenem od Aube, a następnie na całą twarz używam ujędrniające serum od Mokosh o pięknym zapachu pomarańczy. Następnie wmasowuję w skórę kurację regenerującą od firmy Uroda z olejkami aragnowym, marula i awokado lub krem łagodzący podrażnienia od Yves Rocher. 

► Efekty
Dzięki demakijażowi z użyciem olejku oraz sporej dawce nawilżenia wieczorem przy zbilansowanym oczyszczeniu twarzy nie mam problemów z wyskakującymi nieprzyjaciółmi. Stan skóry znacznie się poprawił, makijaż trzyma się lepiej niż wcześniej i  cera wygląda po prostu promienniej. Nie jest jeszcze idealnie, wciąż walczę z zaskórnikami zamkniętymi, ale myślę, że stopniowo i z tym sobie poradzę po wprowadzeniu dodatkowo glinek do pielęgnacji.

Bądź na bieżąco - obserwuj @angelinacosmetics na instagramie

sobota, 14 stycznia 2017

Bi-es La Bella Vita | Odpowiednik Lancome La Vie est Belle za grosze


Zapach Lancome La Vie est Belle uwielbiam i mogłabym nim pachnieć każdego dnia. Niemniej jednak cena oryginału nie należy do najniższych. Próbowałam już szczęścia w rozlewaniach, gdzie możemy znaleźć odpowiedniki różnych znanych marek. Za każdym razem zapach jednak bardziej mnie drażnił, niż zachwycał. Do czasu gdy znalazłam zapach Bi-es La Bella Vita. Czy jest w stanie zastąpić oryginał?

Jeśli chodzi o buteleczkę nie jest ona kopią oryginału, natomiast kartonowe pudełeczko już tak. Kartonik w kolorze pudrowego różu do złudzenia przypomina ten od Lancome. 

Zacznijmy od ceny, bo różnica jest miażdżąca. Za 50 ml oryginalnego zapachu w Sephorze musimy zapłacić 345 zł, za 50 ml Bi-es w Biedronce 15 zł, cena podróbki jest więc 23x niższa. A jak jest z zapachem? 


Wielu mówi, że zapachy są identyczne, ja się z tym nie zgadzam. Zapachy nie są takie same, choćby ze względu na składy, które minimalnie się różnią. 

Bi-es La Bella Vita                                                                                                  
_______________

Nuta głowy: bergamotka
Nuta serca: irys, fiołek
Nuta bazy: wanilia, paczula 

La Vie est Belle 
_______________

Nuta głowy: gruszka, jeżyna
Nuta serca:  irys, kwiat pomarańczy, jaśmin
Nuta bazy: paczula


Część nut się powtarza w podróbce, większość jest jednak inna, a co za tym idzie? Zapach również jest jest inny. Przede wszystkim zapach Bi-es nie ewoluuje, po kilku godzinach już go w ogóle nie ma, po prostu się ulatnia. Zapach Lancome ze słodkiego cukierkowego zapachu po kilku godzinach przechodzi w bardziej świeży kwiatowy. Bi-es cały czas jest po prostu cukierkowo słodki. Dodatkowo tani zamiennik z początku pachnie trochę alkoholem, zapach ten później się ulatnia, w przypadku oryginału nie ma tego zjawiska. 

Bi-es wytrzymuje na skórze około 2 godzin, na ubraniach około 4, trzyma się blisko skóry, więc nie będzie nas czuć z kilometra.

Mimo wszystko zapachy są całkiem podobne i dla otoczenia różnice są zupełnie niezauważalne. Jeśli nie masz ochoty wydawać fortuny na zapach La Vie est Belle, a chciałabyś się otulić podobną wonią, to woda toaletowa Bi-es będzie dobrym wyjściem. Jeśli lubisz zapach Lancome, mogę Ci Bi-es szczerze polecić. 




Bądź na bieżąco, obserwuj @angelinacosmetics na Instagramie



środa, 11 stycznia 2017

Pudełko kosmetyczne Liferia | Grudniowy box pełen kosmetyków


Lubię pudełka kosmetyczne, szczególnie jeśli oferują naprawdę atrakcyjną zawartość. Z tego też względu zdecydowałam się na zamówienie pudełka Liferia, nowego boxa kosmetycznego na rynku, który, mimo krótkiego czasu panowania, podbił serca wielu kobiet w Polsce. Nic dziwnego - oferują bardzo dobrą zawartość pełnowymiarowych produktów z całego świata, zarówno do pielęgnacji, jak i makijażu. Dotarło do mnie dzisiaj pudełko grudniowe, dlatego chciałam Wam zaprezentować co ciekawego w nim znalazłam, otwieracie ze mną?



INSTITUTO ESPANOL AVENA. Regenerujący krem do ciała i rąk z kolagenem i ekstraktem ze śluzu ślimaka. Hiszpania | 17 zł/200ml
Krem zawiera w sobie dwa składniki - kolagen i śluz ślimaka, znane ze swych właściwości regenerujących i odżywczych. 
Zimą moja skóra potrzebuje większej dawki nawilżenia, a wszelkie produkty ze śluzem ślimaka przyjmuje ochoczo, więc produkt znajdzie u mnie szerokie zastosowanie. 


TOŁPA. Żel do mycia twarzy i oczu. Polska | 21 zł/150 ml. 
Polska marka z dużą ilością znakomitych kosmetyków z przyjemnym składem. Produktów do demakijażu u mnie nigdy nie za dużo, szczególnie, że właśnie denkuję swój żel tymiankowy od Sylveco. Żel od Tołpy ma za zadanie usunąć makijaż twarzy i oka bez podrażnienia nawet bardzo delikatnej skóry. Jestem  na tak.


MIZON. Wygładzający żel z aloesem. Korea | 37 zł/50 ml
Słynny azjatycki żel z aloesem chciałam przetestować już od dawna. Jest to kosmetyk bardzo uniwersalny o wszechstronnym działaniu. Dzięki dużej zawartości soku z aloesu, a jest go aż 90%, wygładza i ujędrnia skórę. Można go też stosować na włosy, jako maskę lub do ciała. Nie zawiera sztucznych substancji. Duży plus dla Liferii za azjatycki  kosmetyk w boxie. 



VG PROFESSIONAL. Prasowany róż mineralny. Hiszpania | 76zł/op. 
Przepiękna paletka z lusterkiem i pędzelkiem skrywa dwa, prasowane, mineralne róże do policzków w pięknych neutralnych kolorach, które będą pasować większości z Was. Produkt zawiera SPF 15 i nadaje się nawet dla suchej i wrażliwej cery. Jak dla mnie wisienka na torcie całego pudełka. 


NEAUTY. Mineralny cień do powiek, odcień Sea Shell. Polska | 15zł/op.
Piękny delikatny odcień jasnego beżu z mieniącymi się drobinkami. Idealny na co dzień, ale również jako dopełnienie makijażu wieczorowego. Kolor bardzo uniwersalny, więc z pewnością będzie mi towarzyszył na co dzień. Jako że jest to kosmetyk mineralny, nada się nawet dla posiadaczek bardzo wrażliwych oczu. Fajnie, że ekipa Liferii postawiła na neutralny kolor, który będzie pasował każdemu. Pamiętam jak w boxach innych firm dostawałam okropne zielone lub niebieskie cienie, które walały się po szufladach miesiącami. 


MR. SCRUBBER COFFEE BEAN SCRUB. Scrub do ciała "Sexy Chocolate".
Do pudełka został załączony również kawowy scrub do ciała, posiadający w składzie siedem olejków, witaminę E i różową sól himalajską. Skład zachęca, więc z pewnością wypróbuję to cudeńko. 

__________________________________________________________________

Podsumowując, pudełko wywarło na mnie ogromne wrażenie. Sam fakt, że produkty zawarte w boxie są wartości ponad 150 zł, a możecie je zakupić w cenie 59 zł. Czy to nie czysty deal? 
Jest to jedno z lepszych pudełek jakie miałam przyjemność otwierać. Liferia - oby tak dalej. 

A Wy co myślicie o grudniowym pudełeczku Liferia? Ja już nie mogę się doczekać styczniowego.  

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Zestaw pędzli z Wish | Czy produkty z Chin są warte uwagi?


Ostatnimi czasy widać wyraźną modę na produkty zamawiane z Chin. Na Instagramie i blogach czytam pełno opinii o produktach zamawianych ze wschodu. Ludzie zamawiają ubrania, akcesoria, produkty do pielęgnacji i makijażu w niesamowicie niskich cenach, czasem nawet z darmową dostawą.

Bardzo długo wahałam się nad taką formą chińskich zakupów. Z jednej strony kusiły mnie niskie ceny, piękne produkty (szczególnie te do makijażu), z drugiej jednak bałam się, że dostanę coś tandetnego, wyrzucę pieniądze w błoto, lub po prostu produkt do mnie nie dotrze. 

W końcu zdecydowałam się zrobić zakupy na stronie wish.pl, strona działająca na zasadzie Aliexpress, z tym że ceny mamy w złotówkach. 
Wybór padł na zestaw złotych pędzli, podróbek pięknych Real Techniques Bold Metals. 


Wygląd
Pędzle są naprawdę dobrze odwzorowane, wyglądają praktycznie identycznie, brakuje im jednak charakterystycznego dla oryginału znaczka. Są lekkie, a metalowy wygląd zawdzięczają pomalowaniu specjalną farbą w kolorze różowego złota. Włosie jest białe, przy trzonkach zabarwione na różowo. Czyż nie wyglądają pięknie?

Włosie
Powiem szczerze, że obawiałam się tego najbardziej. Oczami wyobraźni widziałam plastikowe, twarde i kłujące włoski, które nie robią nic innego niż podrażnienie na skórze. Jakże się zdziwiłam! Włosie syntetyczne jest niezwykle miękkie i miłe w dotyku.Wykonywanie makijażu to sama przyjemność.

Pranie
Bałam się, że po wyczyszczeniu pędzli zostaną mi same trzonki w dodatku bez farby. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Pędzle były prane już kilka razy, nie tracą włosia, a z trzonkami nic się nie dzieje. Zdaję sobie sprawę, że z pewnością po pewnym czasie się rozlecą, póki co jednak nie sprawiają żadnych problemów. 

Makijaż
Jak się takimi pędzlami pracuje?  Nie jest to może perfekcja, jak w przypadku profesjonalnych pędzli. Nie ukrywajmy - zawodowa wizażystka z nich nie skorzysta. Pędzle do oczu nie blendują tak dobrze, pędzel do pudru nabiera go po prostu zbyt mało. Do wykonania codziennego, prostego makijażu sprawdzą się, do makijaży profesjonalnych - niestety nie. 




Podsumowując, pędzle z Chin to całkiem ciekawa opcja, dla wszystkich szukających czegoś naprawdę ładnego w przystępnej cenie. Pędzle nie są najwyższej jakości, ale za cenę 20 zł nie da się zrobić czegoś porządnie. Takie zjawisko w gospodarce nie występuje. Musimy mieć na uwadze, że niska cena niesie ze sobą niską jakość. Niemniej jednak nawet jeśli do makijażu nie będziesz w stanie ich wykorzystać, to w cenie 20 zł masz piękne akcesoria ozdabiające toaletkę lub urozmaicające zdjęcia.
Ja z zakupu jestem zadowolona i z pewnością zamówię jeszcze kilka ciekawych produktów w atrakcyjnych cenach. 
A Wy? Kupujecie rzeczy z Chin? 

piątek, 6 stycznia 2017

BIOVAX Oleokrem | Kawior i oleje indyjskie


Żadna z nas nie lubi przesuszonych włosów, puszących się końców, czy rozdwojonych końcówek. Robimy wszystko, by zapobiec powstawaniu tych nieprzyjemnych sytuacji. Na ratunek przychodzą nam maski, odżywki, olejki. Od niedawna do grona kosmetyków dbających o nasze włosy dołączyła również gromadka oleokremów od firmy Biovax. Dzięki portalowi o-you.pl, miałam przyjemność przetestować jeden z tych innowacyjnych kosmetyków. Trafiła do mnie wersja z kawiorem i olejami idyjskimi. Jak się sprawdziła? 

Zacznijmy od tego czym oleokrem jest i jak go stosować. Oleokrem to połączenie specjalnie dobranych olejów z lekką konsystencją kremu, dające efekt wygładzenia włosów bez obciążania. Wygodną formułę lekkiego kremu możemy stosować zarówno na mokre, jak i suche włosy, w zależności od potrzeb. Pamiętajmy, by unikać nakładania przy nasadzie, szczególnie w przypadku włosów cienkich.

Kosmetyk otrzymujemy w smukłej tubie z zamknięciem na klik i znajdziemy w niej 125 ml produktu. Czy to mało? Zależy od włosów. Na moich sięgających do połowy pleców i naprawdę grubych włosach, wydajność oleokremu nie powala. Na włosach cieńszych, lub krótkich wystarczy na długo, wszak nie nakładamy go dużo. 

To co mnie w nim urzekło już na samym początku, to zapach. Piękny, orientalny, jak drogie, luksusowe perfumy. Co najlepsze zapach ten utrzymuje się na włosach długo, możemy się więc cieszyć tym zapachem przy każdym machnięciem czupryną. 

Działanie. Na moich włosach sprawdza się świetnie używany zarówno na mokro, jak i na sucho. Użyty na wilgotnych włosach, ułatwia rozczesywanie i zabezpiecza końce, natomiast wykorzystany na suchych, wygładza, niweluje efekt puchu i ułatwia stylizację. 
Zawiera w składzie olej moringa, znany ze swych właściwości zmiękczających i wygładzających, oraz olej tamanu, mający nadać włosom połysk. Wszystko to wzbogacone ekstraktem z kawioru, który chroni przed utratą koloru, nawilża i rewitalizuje włosy. 

Włosy po użyciu oleokremu są gładkie, lśniące, łatwo się rozczesują i nie mam problemu z puszącymi się końcami. W dodatku pachną tak pięknie, że mogłabym je wąchać cały czas. Jak dla mnie produkt ten jest idealnym uzupełnieniem codziennej pielęgnacji włosów i może pomóc w walce o piękne kosmyki. 



Oleokrem znajdziecie w Rossmanie w cenie około 20 złotych.

wtorek, 3 stycznia 2017

Olejki pod prysznic Evree | Multioils Bomb i Super Slim


Witajcie!
Jakiś czas temu, dzięki uprzejmości firmy Evree, miałam okazję przetestować dwa olejki pod prysznic. Uwielbiam wszelkie tego typu kosmetyki, urozmaicające kąpiel. W pięknej metalowej puszce znalazłam dwa olejki, nawilżający i wyszczuplający. Jak się sprawdziły?


Multioils Bomb to olejek nawilżający, przeznaczony do wszystkich typów skóry. Zawiera w składzie olejek makadamia, mający działanie regenerujące i odżywcze. Produkt zamknięty jest w plastikowej butelce o pojemności 250 ml z wygodnym zamknięciem. 

Typowo oleista konsystencja, w zetknięciu z wodą zmienia się w kremową emulsję, otulającą ciało. Po zmyciu pozostawia na skórze ochronny film, wyczuwalny przy dotknięciu. Skóra jest miękka w dotyku, nawilżona i gładka. Przy regularnym stosowaniu staje się bardziej sprężysta. 

Po użyciu wyłącznie tego olejku ciało nie jest do końca oczyszczone, przynajmniej w moim odczuciu, dlatego zawsze używam też zwykłego żelu pod prysznic. Nie muszę po kąpieli dodatkowo nakładać balsamu. Wersja nawilżająca zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. 


Olejek Super Slim ma za zadanie nawilżyć naszą skórę, napiąć ją i ujędrnić. Zawiera w składzie olejek perilla, który przyspiesza produkcję kolagenu i elastyny. 

Skóra w jego przypadku nie jest już tak dobrze nawilżona, ale wyczuwalne jest jej wygładzanie i delikatne napięcie. Oczywiście nie ma się co łudzić, że wyprostuje cellulit, ale przy zdrowym stylu życia i regularnych ćwiczeniach z pewnością pomoże nam utrzymać ją w dobrej kondycji. 

Jedynym mankamentem obu produktów jest zapach. Ciężko mi go opisać, z początku troszkę jak melon lub ogórek, świeży, ale złamany taką sztucznością, że ciężko nazwać go nawet znośnym. Oczywiście zapach jest kwestią indywidualną, więc dla niektórych z Was może być po prostu neutralny, a może nawet komuś się spodoba? 



Podsumowując, olejki do kąpieli Evree to naprawdę ciekawe urozmaicenie codziennej pięlęgnacji, nawiżają skórę już podczas kąpieli. Jedyne co bym w nich zmieniła to zapach, dla mnie jest po prostu nieprzyjemny. 
Ich cena oscyluje w granicach 20 zł.
Używałyście tych olejków?