W piątek otrzymałam lipcowego ShinyBoxa. Oczywiście oczekiwania były duże, wszak ShinyBox naprawdę dobrze owo pudełko reklamował, mianując je "wypchane po brzegi". Świetnie! Może będzie tak dobre jak kwietniowe, pomyślałam? Czar prysł oczywiście po otworzeniu. I nie jest to kwestia mojej kapryśności. Te, które czytają mojego bloga, wiedzą, że rzadko narzekam na takie pudełka. Nawet majowe, które większość z Was mocno krytykowała, ja przyjęłam z pokorą, bo może nie było ono najlepsze w swojej klasie, ale nie mam w zwyczaju narzekać. Jak to jednak mówią - każda cierpliwość się kończy. Otwieracie więc ze mną?
Stenders kula do kąpieli. Tak, zaczęło się dobrze, Nieznana mi marka i pachnący gadżet do kąpieli bardzo przypadł mi do gustu. Patrzę jednak w ulotkę i ... brakuje mi naturalnej gąbki do mycia tej firmy. No cóż troszkę ukłuło, wszak to najdroższy produkt z pudełka. I dalej niestety nie było lepiej.
Mydełko Dove kremowa kostka myjąca. Serio? Mydło dostępne w każdej drogerii i hipermarkecie? W dodatku znane dosłownie wszystkim z nas. Cóż tu testować? ShinyBox chyba nie ma czym zapychać swoich pudełek...
Antyperspirant Rexona. Powtórka z rozrywki. Typowo drogeryjny produkt, dostępny dosłownie wszędzie. Oczywiście w lato antyperspirant przyda się, nie ma co do tego wątpliwości, ale nie można było postarać się o coś, no nie wiem, mniej znanego?
Delia Cosmetics pomadka do ust. Znów produkt drogeryjny, ale jestem z niego zadowolona, bo kolor mnie urzekł, trafił mi się piękny brudny odcień różu z domieszką szarości, bardzo modny tego sezonu. W pudełku znalazł się również Pierre Rene tusz do rzęs. Szafa tej firmy dostępna jest z tego co wiem w Naturze, więc jest to kolejny drogeryjny, łatwo dostępny produkt.
Krem do stóp Farmona Nivelazione. W sumie nie mam nic do produktu, nigdy wcześniej nie miałam z nim styczności i chętnie go przetestuję. Ale to już trzeci produkt do stóp z ShinyBox na pięć pudełek jakie mam w ramach subskrypcji, więc wieje nieco nudą, nie sądzicie?
Bombay Bazaar naturalna farba do włosów naturalna CZERŃ. Wisienka na torcie, albo raczej gwóźdź do trumny. Naprawdę? Czarna farba do włosów? Kto na to wpadł? Po co wkładać do pudełka produkt, który z założenia będzie tylko dla niektórych? Bezsens jak dla mnie ...
Podsumowując, pudełko bardzo mnie rozczarowało. Nie dość, że moje pudełko nie posiadało gąbki do mycia Stenders, to jeszcze cała reszta była po prostu przeciętna. I w dodatku ta farba, z której skorzystać mogą tylko wybrane posiadaczki bardzo ciemnych włosów. Dodatkowo do pudełka włożony został miniaturowy szampon Gliss Kur, który dałam mamie, bo wyjechała na urlop, z tego też względu nie ma go na zdjęciach. To pudełko spowodowało, że przerwałam subskrypcję, w końcu są to moje pieniądze, które zaczynają iść w błoto. Shiny to już nie zabawa z możliwości testowania nowych, nieznanych marek, to nerwy i marnowanie pieniędzy, na które człowiek ciężko pracuje. Uważam, że ekipa powinna zająć się jakością pudełek, a nie wyłącznie reklamą ... Co sądzicie o Shiny Box Beach Please ?
W związku z tym moje pytanie. Jakie pudełka polecacie? Z których jesteście zadowolone ?