Pages

niedziela, 24 lipca 2016

ShinyBox Beach Please, czyli krótka historia o zakończeniu subskrypcji.


W piątek otrzymałam lipcowego ShinyBoxa. Oczywiście oczekiwania były duże, wszak ShinyBox naprawdę dobrze owo pudełko reklamował, mianując je "wypchane po brzegi". Świetnie! Może będzie tak dobre jak kwietniowe, pomyślałam? Czar prysł oczywiście po otworzeniu. I nie jest to kwestia mojej kapryśności. Te, które czytają mojego bloga, wiedzą, że rzadko narzekam na takie pudełka. Nawet majowe, które większość z Was mocno krytykowała, ja przyjęłam z pokorą, bo może nie było ono najlepsze w swojej klasie, ale nie mam w zwyczaju narzekać. Jak to jednak mówią - każda cierpliwość się kończy. Otwieracie więc ze mną? 


Stenders kula do kąpieli. Tak, zaczęło się dobrze, Nieznana mi marka i pachnący gadżet do kąpieli bardzo przypadł mi do gustu. Patrzę jednak w ulotkę i ... brakuje mi naturalnej gąbki do mycia tej firmy. No cóż troszkę ukłuło, wszak to najdroższy produkt z pudełka. I dalej niestety nie było lepiej. 


Mydełko Dove kremowa kostka myjąca. Serio? Mydło dostępne w każdej drogerii i hipermarkecie? W dodatku znane dosłownie wszystkim z nas. Cóż tu testować? ShinyBox chyba nie ma czym zapychać swoich pudełek... 


Antyperspirant Rexona. Powtórka z rozrywki. Typowo drogeryjny produkt, dostępny dosłownie wszędzie. Oczywiście w lato antyperspirant przyda się, nie ma co do tego wątpliwości, ale nie można było postarać się o coś, no nie wiem, mniej znanego? 


Delia Cosmetics pomadka do ust. Znów produkt drogeryjny, ale jestem z niego zadowolona, bo kolor mnie urzekł, trafił mi się piękny brudny odcień różu z domieszką szarości, bardzo modny tego sezonu. W pudełku znalazł się również Pierre Rene tusz do rzęs. Szafa tej firmy dostępna jest z tego co wiem w Naturze, więc jest to kolejny drogeryjny, łatwo dostępny produkt. 


Krem do stóp Farmona Nivelazione. W sumie nie mam nic do produktu, nigdy wcześniej nie miałam z nim styczności i chętnie go przetestuję. Ale to już trzeci produkt do stóp z ShinyBox na pięć pudełek jakie mam w ramach subskrypcji, więc wieje nieco nudą, nie sądzicie? 



Bombay Bazaar naturalna farba do włosów naturalna CZERŃ. Wisienka na torcie, albo raczej gwóźdź do trumny. Naprawdę? Czarna farba do włosów? Kto na to wpadł? Po co wkładać do pudełka produkt, który z założenia będzie tylko dla niektórych? Bezsens jak dla mnie ... 

Podsumowując, pudełko bardzo mnie rozczarowało. Nie dość, że moje pudełko nie posiadało gąbki do mycia Stenders, to jeszcze cała reszta była po prostu przeciętna. I w dodatku ta farba, z której skorzystać mogą tylko wybrane posiadaczki bardzo ciemnych włosów. Dodatkowo do pudełka włożony został miniaturowy szampon Gliss Kur, który dałam mamie, bo wyjechała na urlop, z tego też względu nie ma go na zdjęciach.  To pudełko spowodowało, że przerwałam subskrypcję, w końcu są to moje pieniądze, które zaczynają iść w błoto. Shiny to już nie zabawa z możliwości testowania nowych, nieznanych marek, to nerwy i marnowanie pieniędzy, na które człowiek ciężko pracuje. Uważam, że ekipa powinna zająć się jakością pudełek, a nie wyłącznie reklamą ... Co sądzicie o Shiny Box Beach Please ? 

W związku z tym moje pytanie. Jakie pudełka polecacie? Z których jesteście zadowolone ?

poniedziałek, 18 lipca 2016

Lily Lolo | Podkład Mineralny, Puder Matujący i Pędzel Super Kabuki | Costasy



Podkłady i produkty mineralne kusiły mnie już od dawna. Do tej pory miałam przyjemność pracować jedynie na różach mineralnych, które sprawdzały się naprawdę dobrze. Dzięki uprzejmości firmy Costasy miałam możliwość przetestować kilka produktów znanej marki Lily Lolo. Jak się sprawdziły?

Zacznijmy od tego czym są produkty mineralne i u kogo mogą się sprawdzić. Są to w 100% naturalne kosmetyki, które nie tylko dają delikatny, naturalny efekt, ale jednocześnie pielęgnują naszą cerę. Przystosowane są praktycznie dla każdego rodzaju cery, ze szczególnym uwzględnieniem tej problematycznej i wrażliwej.

Costasy to wyłączny dystrybutor podkładów Lily Lolo. W ich sklepie znajdziecie wszelkie mineralne produkty, począwszy od podkładów, kończąc na cieniach do powiek czy profesjonalnych pędzlach. Do mnie przywędrował podkład mineralny SPF 15, puder matujący Flawless Matte oraz pędzel Super Kabuki. 




Zacznijmy od mojego ulubieńca, czyli podkładu mineralnego SPF 15. Z początku byłam sceptycznie nastawiona, troszkę proszku ma mieć jakiekolwiek krycie, myślałam? Jak bardzo się zdziwiłam, gdy przy dwóch cieniutkich warstwach wszelkie zaczerwienienia zniknęły, struktura skóry wyrównała się , cera stała się gładka, wyglądała na zdrową i wypoczętą. Aby jednak osiągnąć ten efekt należy pamiętać i kilku złotych zasadach. Po pierwsze nakładanie. Aby podkład wyglądał naturalnie należy mieć dobre narzędzie. Nada się do tego dobrze zbity pędzel typu kabuki, ale wszelkie mocno zbite i zaokrąglone pędzle do podkładu również dadzą radę. Trochę gorzej wypadają flat topy. Aby dobrze zaaplikować podkład należy:
1. Wysypać troszkę na zakrętkę
2. Wtłoczyć produkt w pędzel
3. Kolistymi ruchami wmasować w dobrze nawilżoną skórę. 
Nie tylko technika jest podstawą dobrego makijażu mineralnego. Również cierpliwość i precyzja. Lepiej nałożyć trzy cieniutkie warstwy, niż jedną grubą. Krycie, jak się zapewne domyślacie, budujemy dokładaniem kolejnych warstw. Podkład daje delikatny i bardzo naturalny efekt. Byłam niezwykle zaskoczona jak pięknie wyrównuje koloryt. Wyglądamy jakbyśmy nie miały no sobie makijażu, taki efekt naszej lepszej skóry. Dodatkowo SPF, który chroni naszą skórę przed szkodliwym działaniem słońca. Boisz się, że nie dobierzesz idealnego koloru? Firma Costasy wychodzi naprzeciw naszym oczekiwaniom i na stronie znajdziemy pełną rozpiskę kolorów wraz z charakterystyką, a ponadto mamy możliwość zamówienia próbek, zanim kupimy pełnowymiarowe opakowanie.



Puder Flawless Matte to biały transparentny proszek, mający zmatowić naszą cerę na wiele godzin i to właśnie robi. Jest bezzapachowy, nie rozjaśnia podkładu, nałożony w odpowiedniej ilości. Skóra jest zmatowiona na wiele godzin i świetnie współpracuje w innymi minerałami. Ale nie tylko, próbowałam go używać również na podkład w płynie i również świetnie się spisuje. Utrzymuje moją mieszaną cerę w ryzach przez wiele godzin, niezależnie co mam na twarz nałożone.

Puder nie waży się nie, nie gromadzi w załamaniach, dzięki swojemu naturalnemu składowi, nie zapycha porów. Niewielka ilość wystarczy, by zmatowić cerę, więc patrząc na jego pojemność starczy mi chyba do końca życia.


Pędzel Super Kabuki to świetne narzędzie do pracy z minerałami. Oczywiście, podkład można nałożyć innymi pędzlami, aczkolwiek ten robi to naprawdę bardzo dobrze. Mocno zbite, bardzo mięciutkie włosie idealnie wtłacza produkt w siebie dozując jego odpowiednią ilość. Nada się nie tylko do nakładania podkładu, ale również pudru, czy bronzera. Włosie jest syntetyczne i używanie go jest naprawdę niezwykle przyjemne.  Nie jest to pędzel niezbędny, ale jeśli zależy Wam na jak najlepszym efekcie i wyciągnięciu z mocy minerałów jak najwięcej, warto w niego zainwestować.


Podsumowując, produkty mineralne miło mnie zaskoczyły. Podkład jest naprawdę dobry, mimo że nie ma pełnego krycia, podoba mi się naturalny efekt jaki daje na mojej twarzy i jak pięknie radzi sobie z zaczerwienieniami. Daje efekt pięknej, zdrowej skóry. Puder świetnie się spisuje, choć znajdziemy równie dobre produkty w niższych cenach. Pędzel Super Kabuki jest niezwykle mięciutki i świetnie mi się z nim pracuje.

Wszystkie produkty możecie dostać w sklepie COSTASY

wtorek, 12 lipca 2016

Makeup Revolution Ultra Sculpt & Contour kit Ultra Light/Medium | Paletka do konturowania twarzy.


Paletki do makijażu to niezwykle wygodne rozwiązanie. W jednym opakowaniu znajdziemy kilka produktów, co jest niezwykłą oszczędnością miejsca i przydać się może na przykład w podróży. Dzisiaj przychodzę pokazać Wam paletkę przeznaczoną do konturowania twarzy od Makeup Revolution. Ciekawe? Zapraszam dalej.

Wersja kolorystyczna którą posiadam to Light/Medium C04, czyli dość ciemna i przeznaczona raczej dla wszystkich z Was o ciepłej karnacji. Ja obecnie jestem dość mocno opalona, stąd moja decyzja właśnie na tą wersję kolorystyczną. W paletce znajdziemy matowy bronzer, rozświetlacz i róż, czyli produkty potrzebne do wykonania pełnego konturowania twarzy.

Małe, proste, plastikowe opakowanie, które zmieści się praktycznie wszędzie. Zamknięcie działa bez zarzutu. Plastik nie jest wysokiej jakości, rysuje się wrzucone do kuferka z kosmetykami. W środku jest maleńkie podłużne lusterko, ale wydaje mi się, że bardziej do ozdoby, bowiem ciężko dobrze się przejrzeć w czymś tak maleńkim.


Zacznijmy więc od bronzera. Jest on matowy i dość ciemny, ale nie wpada w pomarańczowe tony. Nadaje ładny kontur i jest dość mocno napigmentowany, naprawdę trzeba uważać z jego nakładaniem, żeby nie zrobić sobie plamy. Jest bardzo trwały, wytrzymuje przez cały dzień. 

Rozświetlacz nie jest wprawdzie dość intensywny, ale bardzo ładnie prezentuje się na twarzy. Daje satynowe, delikatne wykończenie i idealnie sprawdzi się do makijażu dziennego. Dobrze komponuje się z bronzerem. 

Róż to już zupełnie inna bajka. Kolor od razu mi się nie spodobał , ale postanowiłam dać mu szansę. Jest to intensywny, miedziano-brązwy kolor, który w dodatku się świeci. Dość nietypowe połączenie jak na róż, nieprawdaż?  Na policzkach , przynajmniej tych moich, wygląda dość dziwnie. Mimo mojej ciemnej obecnie karnacji nie jestem do niego przekonana. Bardzo trzeba uważać z jego dozowaniem, jest niesamowicie napigmentowany. Ja się oczywiście nie poddałam i zamiast na policzki aplikuję go ... na powieki, jako cień. Tam wygląda naprawdę dobrze. 



Jeśli chodzi o trwałość produktów z owej paletki nie mam żadnych zastrzeżeń. Każdy z nich wytrzymuje cały dzień, nie wyciera się, nie waży. Oprócz różu, który nie do końca przypadł mi do gustu, paletka spisuje się bardzo dobrze. Bronzer i rozświetlacz pięknie się razem komponują, możemy nimi dowolnie modelować twarz. Róż wykorzystam jako cień do powiek. Paletka z pewnością będzie towarzyszyć mi podczas urlopu ze względu na swoje małe gabaryty.


Miałyście tę paletkę? Co o niej sądzicie ? 

piątek, 8 lipca 2016

Wakacyjna Wishlista | Co chciałabym zakupić?


Witajcie Kochani!
Dzisiaj przybywam do Was z postem, którego wcześniej u mnie nie było, a mianowicie wishlistą, czy chciejlistą, jak kto woli. Przedstawię Wam dzisiaj kilka kosmetyków, jak również akcesoriów kosmetycznych, które w najbliższym czasie chciałabym zakupić i nie trudno się domyślić, że mam na nie dużą chrapkę. Jeśli któraś z Was miała chciany przeze mnie produkt, piszcie jak się sprawdził i czy wart jest uwagi. 


Zestaw startowy do wykonania manicure hybrydowego Semilac. Myślę o nim już od dłuższego czasu. Chciałabym w końcu uwolnić się od kosmetyczki i na własną rękę wykonać hybrydy wtedy, kiedy mam na to ochotę i czas. Wiem, że produkty Semilac są dobrej jakości, lakiery mają świetną pigmentację i są wytrzymałe. 

Rozświetlacz Mary Lou Minazer. Wiem, stary kotlet, ale ciekawi mnie produkt, na punkcie którego oszalało pół blogsfery. A że rozświetlacze lubię i bardzo często goszczą na moich kościach policzkowych, z chęcią wypróbuję tę świecącą perełkę. 

Lancome La Vie Est Belle woda perfumowana. Zakochałam się w tym zapachu bez pamięci. Przepięknie słodki, niesamowicie dziewczęcy i jednocześnie trwały. Cena oczywiście w Douglasie zaporowa, ja jednak postaram się dorwać go taniej na internecie. 

Golden Rose Long-Stay Matowa pomadka w płynie kolor 04. Przechodząc ostatnio koło wyspy GR wypróbowałam czwóreczkę z popularnych pomadek i kolor jest dla mnie perfekcyjny. Na pewno zagości w mojej kosmetyczce tego lata. 

Zoeva Cocoa Blend paletka cieni do powiek. Kolorystyka tej paletki mnie urzekła. Można z niej wyczarować zarówno makijaż dzienny, jak i wieczorowy. Swatche na internecie tylko pchają mnie w jej stronę. 

Depilator Braun Silk Epil 7. Lato to czas kiedy depilacja jest rzeczą podstawową. Męczy mnie jednak ciągłe machanie maszynką , szczególnie, że moje włoski odrastają już na dzień następny. Szukając depilatora, zwracałam uwagę, by depilował zarówno na sucho i na mokro. Ma któraś ten model depilatora? Jak się sprawdził?

Szczotka Tangle Angle. To moje chciejstwo wizualne. Po prostu niesamowicie mi się ta szczotka podoba, a w dodatku czytałam, że rozczesuje włosy podobnie to kultowego TT. Chcę to! 
________________________________________________________________________________

To już cała moja wishlista. Mam nadzieję, że chociaż część produktów uda mi się zakupić w nadchodzące wakacje. 
A jakie są Wasze wakacyjne chciejstwa? Miałyście któryś z wyżej wymienionych produktów? Piszcie! 

niedziela, 3 lipca 2016

Kule do kąpieli Organique | Bath Bomb Organique



Ostatnio bardzo często piszę Wam o różnorakich umilaczach kąpieli, ale po prostu uwielbiam tego typu produkty. Było już o soli do kąpieli TU, o olejkach do kąpieli TU, a dziś przyszedł czas na najlepszy, moim zdaniem, produkt do wanny, czyli kulę do kąpieli. Przechodząc ostatnio koło stoiska Organique, nie mogłam się powstrzymać, by czegoś stamtąd nie zakupić. Wybór padł na dwie kule do kąpieli, choć wierzcie mi, wybór wśród tylu pięknych zapachów, jakie oferuje ta firma, to nie lada wyczyn. Po długich konsultacjach z moim narzeczonym (któremu niesamowicie się te kulki i zapachy spodobały i on również jest dzisiaj recenzentem) oraz pomocy pani ekspedientki, wybraliśmy zapach pomarańczy z chili oraz kulę grecką. Jak się spisały? 


Kule do kąpieli Organique są wykonywane ręcznie, mają wielkość nieco większą niż piłka do tenisa i jedna starcza na dwa zapachowe seanse. Zawinięte są w przezroczystą folię, a na etykiecie, znajdującej się na środku znajdziemy wszystkie niezbędne informacje, w tym skład. Ogromna gama kolorów i zapachów sprawi, że każdy znajdzie coś dla siebie. Oprócz tych dwóch gagatków, których Wam dzisiaj przedstawię, z ciekawych zapachów firma oferuje również białe piżmo, magnolie, guawę, mleko, mango, malinkę. Dla każdego nosa coś ciekawego. 

Kule zawierają w swoim składzie naturalną skrobię, zmiękczającą nasz naskórek oraz oleje soi i z pestek winogron, o działaniu natłuszczającym. Dodatkowo aromaty zapachowe unoszą się w całej łazience, ale i pozostają przez jakiś czas na skórze. Mają mocny zapach, zanim zostały użyte, stały sobie na półce w łazience i pachniały, mimo że nie były odpieczętowane. Kule barwią wodę na wyznaczony kolor, nie tworzą piany. 

Grecka kula pachnie słodkimi, soczystymi winogronami, zapach od razu mi się spodobał. Jest słodki, otulający, a jednocześnie orzeźwiający i nie przytłacza. Choć kulę grecką na pierwszą myśl skojarzyłam bardziej z oliwką (sądząc również po kolorze), to raczy nas owocową słodyczą. Barwi wodę na zielono, a słodki zapach czuję jeszcze długo na skórze. Skóra po kąpieli jest gładka, odżywiona i pokryta delikatnym, ochronnym filmem. Nie potrzebuję dodatkowego nawilżenia. Idealna propozycja dla wszystkich fanek słodkich, owocowych zapachów. 

Pomarańcza z chili to wybór mojego narzeczonego. Słodka pomarańcza łączy się z ostrą wonią, tworząc bardzo pobudzające połączenie. Dzięki dodaniu ostrej chili zapach lekko kręci w nos, ale w żaden negatywny sposób. Pomarańcza zyskuje na charakterze, zapach jest elektryzujący i dodaje pozytywnej energii. Barwi wodę na pomarańczowo, zapach długo utrzymuje się na skórze. Skóra, tak jak w przypadku poprzednika - gładka i nawilżona. Idealna dla wszystkich lubiących nietypowe wonie, niekoniecznie słodkie. 



Podsumowując, kule bardzo miło mnie zaskoczyły. Zapachy są przepiękne i co ważne długo pozostają na skórze. Umilają każdą kąpiel, relaksują i pielęgnują zarazem. Z pewnością przygoda z kulami Organique się nie kończy, chciałabym wypróbować jeszcze inne warianty zapachowe. Dla zainteresowanych jedna kula na stoisku Organique kosztuje 15 zł, a stronie producenta, o dziwo, troszkę więcej. Warto więc szukać stacjonarnie, dodatkowo możemy sprawdzić zapach i nie wybieramy w ciemno. 


A Wy?  Używałyście już tych kuli? Jak sprawdziły się u Was?