Pages

poniedziałek, 31 października 2016

Idealne brwi? Tylko z Inglot! | Pomada do brwi Inglot AMC Brow Liner kolor 17


Brwi to rama naszej twarzy i z tym stwierdzeniem chyba każdy się zgodzi. Potrafią nie tyle dodać twarzy wyrazistości, co ją wykonturować i podkreślić nasze rysy. Nie wyobrażam sobie makijażu bez pomalowanych brwi. Mogę nie nałożyć maskary, podkład, czy puder również mogą pójść w kąt, ale brwi - brwi muszą być idealne. 

Do niedawna używałam do podkreślania łuku brwiowego cienia, jednak cień, jak to cień, lubił się gdzieniegdzie wycierać. Wtedy poszperałam, poczytałam, pooglądałam tutoriale i wiedziałam - że pomadę do brwi z Inglota muszę wypróbować. Już dnia następnego, wesołym krokiem podreptałam na wyspę Inglot, by wyjść z niej z nowym nabytkiem. Jak się owo cudo spisało? 


Pomada do brwi, lub konturówka, jak kto woli, zamknięta jest w maleńkim, zakręcanym słoiczku o pojemności 2 gram. Mimo miniaturowych gabarytów produkt jest niesamowicie wydajny. 

Sama konturówka jest niezwykle miękka i gładko rozprowadza się po łuku brwiowym, nadając im niepowtarzalnej wyrazistości. Sam efekt można stopniować, tworząc delikatne podkreślenie, lub brwi na miarę Instagrama. 

Gama kolorystyczna jest tak duża, że każda z nas znajdzie odcień dla siebie, niezależnie, czy jest blondynką, brunetką, czy ma rude włosy. Kolory są bardzo dobrze przemyślane, nie posiadają żółtych lub pomarańczowych przebłysków. Mój kolor to numer 17, ciemny brąz o oliwkowym wykończeniu z szarymi tonami. Będzie pasował naprawdę wielu paniom, niezależnie od karnacji. 

Produkt najlepiej nakładać pędzelkiem skośnym typu angel, wówczas najłatwiej jest nam kontrolować jego aplikację. 



To co wyróżnia ten produkt na rynku, to niesamowita trwałość. Zawdzięcza to swojej wodoodporności. Wytrzymuje na swoim miejscu cały dzień i jest to stwierdzenie dosłowne. Nawet, gdy jestem w pracy 11 godzin, pomada pozostaje w nienaruszonym stanie. Ja zmywam ją olejkiem do demakijażu lu płynem dwufazowym. Zwykły micel może mieć z nią problem. 

Ma oczywiście swoje wady, ze względu na formę potrafi wysychać po pewnym czasie. Niektórych odstraszy też cena 37 zł / 2g. Patrząc jednak na  to, jaki efekt daje, jak długo się utrzymuje i jak powoli jej ubywa, uważam, że cena jest naprawdę dobra i nawet to zasychanie mogę jej wybaczyć.



Jak Wam się podoba? 

piątek, 28 października 2016

BeGlossy BEyouTIFUL | Moja nowa pudełkowa przygoda


Jakiś czas temu pisałam Wam, że rezygnuje z subskrybcji ShinyBoxa i od tego czasu zastanawiałam się, czy związać się z jakimś innym pudełkiem. W końcu postanowiłam postawić na GlossyBox i dzisiaj opowiem Wam, co w nim znalazłam i czy jestem zadowolona.


Przede wszystkim zauroczyło mnie opakowanie. BeGlossy jest naprawdę pięknie zapakowane, urocza różowa wstążeczka i czarne wnętrze dodaje elegancji i rzeczywiście wpisuje się w moje gusta. Co jednak z kosmetyczną zawartością ?
Yasumi Natural Macadamia Oil 100% - pełnowymiarowy produkt w pudełku. Bardzo się cieszę, że właśnie ten produkt trafił do mojego boxa. Z chęcią wykorzystam go do demakijażu, ponieważ chce zacząć wykonywać ten wieczorny rytuał właśnie olejkiem.
Glov Quick Treat Limited Color Edition - mini rękawica Glov, mieszcząca się na palec. Miałam z nią kiedyś do czynienia i spisywała się dobrze. Przyda się do demakijażu.
Garnier Maska kompres super nawilżenie dla skóry odwodnionej - nie miałam pojęcia, że Garnier ma maski w płachcie, więc jestem bardzo ciekawa jak się spisze.
Efektima maska i peeling do rąk - produkty do rąk zawsze chętnie testuję, szczególnie, że idą chłodniejsze dni i moje dłonie będą bardziej przesuszone. '
Wella Professionals Oil Reflections - nowa linia produktów do włosów od Wella. Mnie trafiła się odżywka w ekstraktem z białej herbaty. Produkt miniaturowy.


Mnie pudełko bardzo przypadło do gustu. Oprócz rękawicy Glov, żadnego z tych produktów nie znam i z chęcią je przetestuję. A jak Wam się podoba październikowy BeGlossy ? Możecie go dostać na beglossy.pl 

środa, 26 października 2016

Spotkanie Blogerek Urodowych BeautyFlash | Konkres i Targi LNE Kraków | 5 listopad 2016


Już 5 listopada, czyli dokładnie za 10 dni odbędzie się spotkanie blogerek urodowych o dźwięcznej nazwie BeautyFlash. Owo spotkanie odbędzie się na 34. Kongresie i Targach LNE w Hali Expo w Krakowie i uczestniczyć w nim będzie 50 wybranych, przez redakcję serwisuroda.pl, blogerek. Sam Kongres LNE to już impreza wysokich lotów i samo uczestnictwo i przebywanie tam, to nie lada gratka dla każdego, kto szeroko pojętą tematykę beauty sobie ceni.

Mam tą przyjemność, że spośród wszystkich zgłoszeń, mój kawałek "interentów" również został zauważony i planuję wziąć udział w tym niecodziennym wydarzeniu. Przede wszystkim to świetna okazja, żeby nauczyć się czegoś nowego, zdobyć nowe doświadczenie, ale co najważniejsze i najistotniejsze - poznać Was, blogerki. Te z Was, które czytam, do których zaglądam i których blogi podziwiam.


Ale co my będziemy na tym spotkaniu robić, ktoś zapyta? A no plan jest bardzo złożony, a atrakcji dla nas zaplanowanych co niemiara.
Na początek dadzą nam kompendium wiedzy na temat blogowania na wykładzie pt: "Blogsfera - perspektywy dla blogerów działających i początkujących".
Skoro mądrzymy się o kosmetykach, to sprawdzona zostanie nasza wiedza. Tak! Quiz o nawie "Czy wiesz jak powstaje kosmetyk". Mam nadzieję, że wiem ...
Następnie organizatorzy uraczą nas prezentacją na temat tego dlaczego i czy lepiej iść na manicure do salonu. Przyznam, że bardzo jestem zainteresowana, ponieważ należę do tych osób, które przeniosły się z salonu do domu i wykonuję sobie paznokcie sama.
Prezentacja makijażu w następnej kolejności, to z reguły interesuje wszystkie kobiety.
I na koniec warsztaty, na których w grupach będziemy musiały wykonać kosmetyk z udostępnionych składników. Ciekawie prawda?
Jakby komuś atrakcji było za mało, dodatkowo organizatorzy zaprosili przedstawicieli firm kosmetycznych i blogsfery. I tak oto swoją obecnością uraczą nas firma IKOR, która w swojej ofercie posiada profesjonalne kosmetyki pielęgnacyjne oraz firma NC Nails Company, która z kolei zajmuje się produktami stylizacji paznokci. A wisienką na torcie będzie wykład blogerki, której chyba nie muszę nikomu przedstawiać, czyli uroczej Candymony. Coraz lepiej, prawda?




Dojazd
Dojazd ważna sprawa, dlatego na stronie serwisuroda.pl oprócz planu naszego spotkania otrzymujemy również wszelkie informacje jak dojechać na targi.  Spod dworca kolejowego będą jechać specjalne autobusy, dowożące interesantów wprost pod halę Expo. Dodatkowo wyznaczone są linie autobusów podmiejskich, które jeżdżą w tamtych kierunkach. Dla zmotoryzowanych udostępniony jest wokół hali parking na kilkaset osób.


Dla mnie to pierwsze takie spotkanie blogerek, więc cieszę się jak małe dziecko. Już nie mogę się doczekać, aż wszystkie z Was, dziewczyny, poznam. Widzimy się dokładnie za 10 dni. Kto się nie może doczekać - łapka w górę ?



poniedziałek, 24 października 2016

Golden Rose Longstay Liquid Matte | Płynna matowa pomadka kolor 06


Matowe pomadki to hit tego sezonu. Niezależnie od tego, czy w kolorze nude, czy soczystej czerwieni mat zawsze wygląda na ustach dobrze i przede wszystkim cechuje się trwałością. Firma Golden Rose od lat posiada w swojej ofercie matowe pomadki, ale najnowsza płynna matowa Longstay Liquid Matte Lipstick zasługuje na szczególną uwagę. Dlaczego? 


Matowa pomadka w płynie od Golden Rose ukryta jest w zakręcanym pojemniku o pojemności 5,5 ml. Zawiera mięciutka pacynkę, którą równomiernie nakłada się kosmetyk na usta. Dodatkowo słodko i przyjemnie pachnie.

Jest niesamowicie dobrze napigmentowana i to chyba jej największy atut. Jedna warstwa wystarczy, by pokryć usta i cieszyć się pięknym makijażem. Matowe wykończenie nie sprawia uczucia lepkości, choć trzeba przyznać, że może nieco wysuszać usta. Ale nie ona jedyna. Formuła pomadki została wzbogacona o witaminę E i olej awokado.
Pomadka zastyga na ustach i po tym czasie jest nie do zdarcia. Picie i jedzenie nie robi na niej najmniejszego wrażenia. Wytrzymuje nienaruszona przez 4-5 godzin. 
Kolor, który posiadam to 06, czyli piękna, malinowa czerwień. Intensywna, ale lekko szarawa, dzięki czemu nada się również na co dzień.

Dodatkowo te wszystkie dobre cechy otrzymujemy za niewielkie pieniądze. Na internecie i i wyspach Golden Rose pomadkę tę otrzymamy do 20 zł.




Lubicie płynne pomadki GR? Jak się u Was spisują? 

sobota, 22 października 2016

Yankee Candle Shea Butter | Ulubieniec wszech czasów


Są takie zapachy, do których się przywiązujemy i żadna inna woń nie jest w stanie im dorównać. Są takie zapachy, które przywołują miłe wspomnienia, lub też takie, które towarzyszą nam w ważnych chwilach. Ulubiony zapach - każdy ma swój i na swój sposób go interpretuje.

Z woskami Yankke Candle przygodę zaczęłam już dawno temu i sporo zapachów przewinęło się przez moje mieszkanie. Jednym z pierwszych moich zapachowych zakupów był właśnie wosk shea butter i od razu stał się dla mnie wyjątkowym. Wiele zapachów podbiło moje serce, jednakże ja wciąż wiernie wracam właśnie do masła shea. Dlaczego?


Yankee Candle Shea Butter to wosk z rześkiej linii zapachowej z serii Classic. Piękny, otulający, słodki i świeży zarazem. Bajecznie kremowy, jak najlepsze masło do ciała. Wyobraź sobie ekskluzywne spa, siebie po serii relaksujących zabiegów, ubraną w biały szlafrok. Dokładnie taki obraz nasuwa owy zapach. Świetnie nada się na domowy rytuał spa, lub na wieczór do sypialni z romantycznym filmem. Ale nie tylko, jest na tyle uniwersalny, że spisze się świetnie w zimowe wieczory, jak i rześkie wiosenne poranki. 

Jest dość mocny, ale nie nachalny. To jeden z tych zapachów, które na pewno zawitają u mnie w postaci dużej świecy. Póki co mój niekwestionowany ulubieniec.  A jakie są Wasze typy? Ten i inne zapachy dostaniecie na Goodies.pl 


środa, 19 października 2016

Jedwabisty mus do mycia ciała Nivea Creme Soft | Innowacja pod prysznicem?


Witajcie! W branży kosmetycznej widzi się tendencję na coraz bardziej innowacyjne kosmetyki. Producenci prześcigają się w pomysłach, by wymyślić coraz to ciekawszy kosmetyk, który zrewolucjonizuje rynek i stanie się obiektem pożądania większości kobiet. I tak oto zwykłe żele pod prysznic zawierają olejki lub drobinki peelingujące, mydło ma w składzie balsam, a balsam drobinki połyskujące. Producenci Nivea wpadli więc na pomysł, że używanie zwykłego żelu lub nawet balsamu pod prysznic jest zbyt nudne i teraz czas na innowację - czyli kąpiel w piance. Jak to się przekłada na codzienny użytek? Czy jest to tylko kolejny gadżet, czy może prawdziwa rewolucja? 


Kosmetyk znajduje się w butelce o pojemności 200 ml, niczym nie odróżniającej się od standardowego dezodorantu, jest więc wygodny w podróży. Po naciśnięciu dozownika naszym oczom ukazuje się jedwabista pianka, taka sama jak to do golenia, czyli rosnąca pod wpływem powietrza. To powoduje, że produkt jest całkiem wydajny. Jedwabisty mus łatwo sunie po ciele, a jego używanie jest naprawdę bardzo przyjemne. Ze spłukiwaniem również nie ma większego problemu. Zapach typowy dla Nivea, ja bardzo go lubię, w dodatku długo utrzymuje się na skórze. 



Czy jest to rewolucja w mojej pielęgnacji? Raczej nie. Owszem produkt jest wygodny w użyciu, przyjemnie się go aplikuje, zapach jest niezwykle miły dla nosa, jednakże mus wysuszał mi skórę. Jeśli po prysznicu nie użyłam balsamu, rano moja skóra na nogach wyła z rozpaczy. Przy używaniu standardowego żelu pod prysznic, efekt ten nie występował. 


Uważam, że mus pod prysznic Nivea to przyjemny gadżet, ale z pewnością mnie nie zachwycił. Niestety wysuszał moją skórę, co sprawia, że raczej nie wrócę do niego z powrotem. Zostanę przy tradycyjnych żelach pod prysznic. 
Używałyście musów pod prysznic Nivea? Czy Waszą skórę też wysuszały ? 

niedziela, 16 października 2016

Nowości września i października | Golden Rose, Inglot, Lirene ... |


Witajcie! Dzisiaj przychodzę do Was, aby pokazać kilka nowości jakie pojawiły się ostatnimi czasy w mojej kosmetyczce. Część z nich pokazywałam Wam już na instagramie, więc dzisiejszy post będzie niejakim podsumowaniem ostatnio poczynionych zakupów. Jeśli jesteś ciekawa co kupiłam, zapraszam na dalszą część. 


Podkład Lirene No Mask chciałam wypróbować już dawno, a promocja w Rossmann była ku temu świetną okazją. Postawiłam na kolor 02 naturalny, wpada w beżowe tony, liczyłam na więcej żółtych pigmentów. Pierwsze wrażenie wywarł dobre, zobaczymy jak będzie spisywał się dalej. Kolejnym produktem jest olejek do włosów z pestek moreli od Alterra. Wypróbuje go na kilka sposobów i zobaczymy, czy wygładzi moje przesuszone końce. 


O płynnej matowej pomadce z Golden Rose wspominałam już w mojej wakacyjnej wishliście i w końcu zrealizowałam zakup. W planach był kolor brudnego różu, lub beżu, a wyszła - malinowa czerwień kolor 06, jak to mówią, kobieta zmienną jest. Kilka razy już gościła na moich ustach i powiem Wam, że szykuje się ulubieniec. Moje nowe dzieciątko do brwi, czyli pomada z Inglota w kolorze 17. Nie miałam do tej pory nic bardziej trwałego i dającego tak piękny efekt. Na promocji w Rossmann postanowiłam zakupić również puder i tym razem postawiłam na Bell HypoAllergenic. Opakowanie jest ładne, klasyczne i posiada lusterko. 


Postanowiłam wypróbować Babuszkową pięlegnację włosów. Szampon wzmacniający i odżywka "aktywator wzrostu" od Bania Agafii już są testowane, pokładam w nich duże nadzieje. 


I na ostatek zapachowa nowość, czyli Carachel Eden. Jest to jeden z tych zapachów, które idealnie wpisują się w przysłowie, że nie szata zdobi człowieka, a w tym przypadku nie flakon zdobi perfumy. Bowiem w tym nudnym, powiedziałabym wręcz brzydkim opakowaniu, kryje się zapach, którego nie jestem w stanie z niczym porównać. Orientalno-kwiatowy z naciskiem na orientalno. Bardzo trwały i zwracający uwagę osób z otoczenia. Po prostu - piękny i oryginalny. Więcej już wkrótce. 

Miałyście któryś z tych produktów? Jeśli chcecie być na bieżąco, zapraszam na mój profil na Instagramie.

wtorek, 11 października 2016

Myjka silikonowa Rossmann | Masaż i pielęgnacja za grosze


Coraz częściej do codziennej pielęgnacji używamy różnego rodzaju gadżetów.  W zależności od potrzeb i upodobań możemy przebierać w  gąbeczkach do demakijażu, rękawicach, ściereczkach, szczoteczkach sonicznych, oraz silikonwych myjkach. Te ostatnie delikatnie myją twarz, jednocześnie ją masując. Pobudzają krążenie i sprawiają, że skóra staje się gładka i dogłębnie oczyszczona. Regularne używanie silikonowej myjki daje widoczne rezultaty, struktura skóry staje się bardziej wyrównana, a niedoskonałości pojawiają się rzadziej. I to wszystko za niewielkie pieniądze.


Szczoteczkę For Your Beauty możecie dostać w każdym Rossmanie, teoretycznie, bo praktycznie sprzedają się jak świeże bułeczki. Różowa, niewielka szczoteczka posiada mnóstwo silikonowych wypustek, które masują naszą twarz i usuwają martwy naskórek, zupełnie jak peeling. Dodatkowo została wyposażona w przyssawkę, dzięki której możemy przymocować myjkę gdzie tylko chcemy, na przykład pod prysznicem.  Wygodnie trzyma się w ręku. Jest niesamowicie łatwa w utrzymaniu czystości, wystarczy umyć ją pod bieżącą wodą. Warto też wspomnieć, że jest niesamowicie wytrzymała, bardzo ciężko ją w jakiś sposób uszkodzić.

Używać ją można na kilka sposobów masując na sucho, lub oczyszczając z kosmetykiem myjącym. Z dodatkiem żelu, lub mydła świetnie zmywa makijaż i dogłębnie oczyszcza. Skóra przy jej pomocy jest gładka i odświeżona. Świetnie działa na moją mieszaną cerę. Jej cena to około 5 zł, więc za takie pieniążki zdecydowanie warto ją przetestować. Ja jestem z niej niesamowicie zadowolona.




niedziela, 9 października 2016

Sposoby na objętość włosów | Moje patenty


O bujnych włosach marzy każda z nas. Nic dziwnego, burza włosów zawsze wygląda zjawiskowo i jest nieodłącznym symbolem zdrowych i pięknych włosów. Połowa sukcesu to geny, jeśli masz dużo włosów z natury, jest o wiele łatwiej uzyskać objętość. Choć nie jest to stała zasada, włosy ciężkie mogą mieć problem z odbiciem od nasady i wtedy z objętością krucho. Dzisiaj chciałam Wam napisać o kilku patentach jakie sprawdzają się u mnie od lat i pomagają mi w wyczarowaniu burzy włosów. 

Po pierwsze - fryzjer
Tak, wizyta u fryzjera to pierwszy krok w uzyskaniu objętości. Na nic nam włosy długie i gęste, skoro są przyklapnięte. Jeśli masz problem z odbiciem włosów u nasady unikaj jednej długości włosów. Delikatnie je wycieniuj, nawet jeśli są cienkie, staną się wówczas lżejsze i naturalnie podniosą się u nasady. 

Suszenie - w tym tkwi sekret
Suszenie głową w dół, z pewnością o tym słyszałaś. Gdy zakończymy nasz rytuał pielęgnacyjny, pochyl się do przodu, opuść głowę i susz, przeczesując włosy co jakiś czas. 

Złota zasada - u nasady oczyszczaj, na długości nawilżaj
Każde włosy potrzebują innej pielęgnacji, ale istnieje jedna podstawowa zasada. Włosy przy skórze głowy mają zdolność nawilżania, skóra bowiem produkuje łój, który w naturalny sposób je nawilża. Po co więc nawilżać coś co jest nawilżone? Szamponami mocno odżywczymi obciążymy włosy u nasady, a to one są odpowiedzialne za burzę włosów na naszej głowie. Zainwestuj w nawilżające maski i odżywki i nakładaj je wyłącznie na długość. Skalp oczyszczaj delikatnymi szamponami, u mnie najlepiej sprawdzają się ziołowe, bądź te dla dzieci. 

Suchy szampon - raz, dwa, trzy, objętość masz Ty! 
Zaprzyjaźnij się z suchymi szamponami. Nie dość, że uratują Twoje włosy, gdy nie chce Ci się ich myć, to potrafią unieść je u nasady jak żaden inny produkt. Z serii Batiste polecam szczególnie ten o nazwie "Heavently Volume", czyli niebiańska objętość, jak żaden inny unosi włosy, nawet te ciężkie. 

Spanie w luźnym koczku
Praktycznie zawsze śpię w spiętych włosach, po pierwsze dlatego, że jest mi wygodniej, po drugie, rano wstaję z pięknymi falami i ogromną objętością. Ważne, aby koczek do spania był luźny i zrobiony możliwie jak najwyżej. 

Stylizacja - fale, loki to Twoi przyjaciele 
Piękne, proste włosy robią wrażenie, ale z pewnością nie dodadzą objętości. Jeśli chcesz, by włosów na głowie było więcej, zaprzyjaźnij się z lokami. Wyczarować je można na wiele sposób. Pierwsze, spanie w koczku (patrz wyżej), można też wypróbować papiloty, wałki, termoloki, lub na szybko lokówka, czy nawet prostownica. Fale sprawią, że nawet cienkie włosy będą wyglądały bardziej okazale. 



3 grzechy główne
Spanie w mokrych włosach. Jeśli marzy Wam się rano "przyklap roku", możecie pójść spać w mokrych włosach. Nie dość, że działa to fatalnie na stan włosów, to z pewnością nie pomoże Wam ułożyć włosów rano. 
Tapirowanie. Niby można uzyskać tą metodą objętość, ale to tylko złudzenie. Natapirowane włosy nie wyglądają naturalnie, objętość utrzymuje się krótko i niszą się przy tym włosy jak przy niczym innym. 
Lakiery u nasady. Jeśli mamy loki, czy fale dobrze jest je utrwalić, ale unikajcie nasady włosów. Lakier je bowiem obciąży i z wymarzonej objętości mogą wyjść nici. 


A jakie są Wasze sposoby na objętość ? 

wtorek, 4 października 2016

Konturówki WIBO | Przegląd kolorów


Witajcie!
Ostatnio bardzo zainteresowało Was instagramowe zdjęcie, na którym pokazałam, jak na ustach prezentuje się jedna z konturówek Wibo. Pytałyście, czy aplikuję ją na całe usta, ile kosztuje, jaki to kolor. Przychodzę więc do Was z obszernym postem na temat pięciu konturówek, jakie posiadam w swoim zbiorku. 

Konturówki zakupić możecie w każdym Rossmanie, posiadającym szafę Wibo, w cenie niecałych 10 zł (obecnie na promocji o połowę taniej). W ofercie znajdziemy dwa rodzaje konturówek: Lip Define Pencil oraz Nude Lips. Ja zazwyczaj nakładam konturówki na całe usta, trzymają się świetnie przez kilka godzin i dają matowe wykończenie. Potrafią jednak wysuszyć usta. Nie są to konturówki automatyczne, trzeba więc zaopatrzyć się w temperówkę. 



Z serii Lip Define posiadam trzy kolory: 1, 2 oraz 3. Natomiast z serii Nude Lips kolor 2 i 3. Wszystkie bardzo trwałe, nie rozmazujące się, ścierające się równomiernie po kilku godzinach noszenia. Nie "wgryzają się" w usta, nie ma więc problemu z ich zmyciem. Świetnie nadają się również pod wszelkiego rodzaju pomadki. 



Na zdjęciach prezentuję Wam jak wyglądają na ustach, bo to zapewne najbardziej Was interesuje. Zacznijmy więc od Nude Lips, od lewej kolor 2. Typowy nudziak, beżowy, piękny, neutralny, idealny na co dzień. Kolor 3 również nude, jednak posiada więcej różowych tonów. W dalszym ciągu bardzo neutralny i codzienny. Lip Define kolor 2 to piękny chłodny róż z szarymi tonami, uważam, że to jeden z piękniejszych odcieni tych konturówek. Kolor 3 to klasyczna czerwień, która będzie pasować pod większość pomadek. Natomiast kolor 1 to bardzo ciekawy odcień ciemnego różu, wpadający lekko w fuksję, ale wciąż posiadający szare tony, przez co świetnie, mimo że jest ciemny, nada się na co dzień. 

Jak Wam się podobają konturówki Wibo?