Pages
▼
czwartek, 30 czerwca 2016
Linia Barwa Siarkowa Antytrądzikowa | Walka o cerę bez wyprysków
Moja mieszana cera lubi buntować się na niektóre kosmetyki. Sztuką dla mnie jest znalezienie linii produktów, które zapewnią mi optymalne nawilżenie i jednocześnie nie obdarują mnie archipelagiem nieprzyjaciół. Wszystkie posiadaczki cery mieszanej doskonale wiedzą, że nie jest łatwym znalezienie idealnych produktów dla kapryśnych cer, które raz są bardziej przesuszone, innym zaś wydzielają mnóstwo sebum. Dzisiaj przychodzę do Was z propozycją linii kosmetyków do pielęgnacji i oczyszczania twarzy firmy Barwa Siarkowa. Jak się spisały?
Pierwszym etapem jest oczyszczenie twarzy. Ja pierwszą warstwę makijażu zawsze zmywam płynem micelarnym, a do usunięcia resztek świetnie sprawdza się mydło siarkowe w płynie antytrądzikowe. Opakowanie standardowe, z pompką, która działa bez zarzutu. Ma dosyć rzadką konsystencję, pomarańczowy kolor i bardzo przyjemny zapach. Ciężko mi go sprecyzować, ale czuję w nim świeże cytrusy, jest pobudzający i naprawdę przyjemny dla mojego nosa. Mydło ma za zadanie dokładnie oczyścić twarz i to robi. Po umyciu buzia jest miękka, nie ma śladu makijażu, nie ma uczucia ściągnięcia ani pieczenia. Producent zapewnia, że produkt ma zmniejszyć pory oraz wydzielanie sebum. Nie liczyłam na to i nie zauważyłam większych zmian, w końcu to tylko mydło.
Po oczyszczeniu czas na wyrównanie poziomu pH. Tonik siarkowy antytrądzikowy zamknięty został w plastikowej butelce typu press. Świetne i wygodne rozwiązanie, dzięki czemu nie rozlewamy produktu na prawo i lewo. Podobnie jak mydło ma kolor pomarańczowy i ten zapach, cytrusowy, przyjemny. Tonik, oprócz zapewnienia nam czystości i świeżości twarzy ma za zadanie zwężać pory (choć u mnie tego nie zrobił) oraz zapobiegać powstawaniu zaskórników, a co za tym idzie - nowych nieprzyjaciół. Zaraz po użyciu mamy lekkie poczucie lepkości na twarzy, ale tonik szybko się wchłania, pozostawiając skórę gładką. Po jego użyciu towarzyszy mi lekkie uczucie ściągnięcia, ale podejrzewam, że jest to spowodowanie działaniem mającym zwężać wyżej wspomniane pory.
Na sam koniec nawilżenie i tu do akcji wkracza długotrwale nawilżający krem siarkowy. Zamknięty w niebieskim opakowaniu imitującym szkło (bez obaw to plastik, więc przeżyje każdy upadek), zakręcanym białą zakrętką. Kolor kremu jest biały, konsystencja średnio gęsta. Zapach identyczny jak w przypadku poprzedników. Krem wchłania się błyskawicznie, więc idealnie nadaje się pod makijaż. Skóra po jego użyciu jest nawilżona i wygładzona, krem nie zostawia lepkiej warstwy ani nieprzyjemnego filmu.
Podsumowując, seria antytrądzikowa Barwa Siarkowa bardzo przypadła do gustu mojej cerze. Od momentu kiedy je stosuję na mojej twarzy nie pojawił się żaden nieproszony gość, moja cera unormowała się, wygładziła i zdecydowanie mniej się przetłuszcza. Wprawdzie moje pory nie zostały zwężone, tak jak obiecywał producent. Ceny tychże produktów są naprawdę przystępne i dostać je możecie między innymi w Super-Pharm. Ja odkryłam swoją pielęgnację i moja przygoda z Barwą Siarkową na pewno się jeszcze nie kończy. Dla zainteresowanych producent ma jeszcze w ofercie krem matujący, punktowy żel na wypryski, żel do twarzy, maseczki i peelingi.
Miałyście któryś z tych produktów? Znacie Barwę Siarkową?
sobota, 25 czerwca 2016
Shiny Box 4 ever | Jak wypadło urodzinowe pudełko?
Czerwcowe pudełko, jak co roku jest u ShinyBox pudełkiem urodzinowym. Nie ukrywajmy, skoro urodziny, to i oczekiwania wysokie. Już na samym początku Shiny ukazała jeden produkt, a mianowicie płyn micelarny Dermedic. To on niejako miał zareklamować to pudełko. Druga rzecz, jaka uległa zmianie to wielkość. Czerwcowy box jest zdecydowanie większy niż standardowe pudełka. W moim znalazło się siedem pełnowymiarowych produktów i jeden upominek. Co znalazło się w środku?
Dermedic H2O Hydrain Hialuro Płyn micelarny. To produkt, który od początku był znany i firma niejako reklamowała nim swoje urodzinowe pudełko. Nie miałam okazji go wcześniej używać i cieszę się z jego obecności, szczególnie, że jego cena to coś powyżej 40 zł. Usuwa makijaż, jednocześnie utrzymując nawilżenie warstwy rogowej naskórka.
Oillan Balance Tonujący krem seboregulujący. Krem przeznaczony jest do cery mieszanej, niweluje niedoskonałości, ujednolica koloryt skóry i nadaje cerze naturalny odcień odpowiadającej jej karnacji. Chętnie go wypróbuję, szczególnie, że jestem posiadaczką cery mieszanej ze skłonnością do niedoskonałości. Pokładam w nim duże nadzieje.
Noblehealth Suplement Diety. Mnie przypadła wersja, mająca poprawić wygląd skóry i wzmocnić naczynia krwionośne. Kolejny trafiony produkt, moja naczynkowa cera, szczególnie teraz, gdy jest gorąco, potrzebuje wzmocnienia. Produkt zawiera ekstrakt z pestek winogron , witaminę C oraz rutynę.
Amaderm Krem regenerująco - złuszczający do stóp. Krem do stóp zawsze się przyda, szczególnie teraz, gdy je odkrywamy, zakładamy sandały. Krem przeznaczony jest do skóry suchej, szorstkiej, z tendencją do nadmiernego rogowacenia lub pękania.
Pilomax Regeneracyjna maska do włosów. Przeznaczona jest do włosów łamliwych, szorstkich i sztywnych. Odbudowuje uszkodzone włosy, silnie je nawilża, pogrubia i wygładza. Mnie trafiła się wersja do włosów jasnych, więc wykorzystam ją na moje rozjaśnione końcówki.
Joanna Henna do brwi i rzęs 3.0 Ciemny brąz. Nigdy nie stosowałam henny na brwi w zaciszu domowym. Nie wiem, czy będę umiała sama wykonać ten zabieg i czy kolor nie będzie zbyt ciemny, ale z pewnością spróbuję.
Teatox Egzotyczne Odchudzanie - herbata oolong. Upominek dołączony do pudełka . Morderca tłuszczu oprawiony egzotycznymi owocami. Wypróbuję, ciekawe czy będzie smaczna.
Mollon Pro Lakier do Paznokci Hardening Nail Lacquer. Lakier został wzbogacony o utwardzacz, dzięki czemu powinien utrzymać się na paznokciach do 7 dni. Mnie trafił się kolor soczystej fuksji, idealny na lato.
W moim odczuciu pudełko jest naprawdę dobre. Wszystkie produkty chętnie przetestuję. Wartość produktów znacznie przewyższa 49 zł, więc była do zdecydowanie dobra inwestycja. Dla klientek VIP dołączony został również peeling złuszczający do twarzy Stenders o wartości 79 zł, co znacznie uatrakcyjnia pudełko. A co Wy sądzicie o urodzinowym ShinyBoxie?
Jeśli miałabyś ochotę zamówić swoje, możesz to zrobić TUTAJ
wtorek, 21 czerwca 2016
Olejki pod prysznic Balea | Pielęgnacja skóry podczas kąpieli.
Nie lubię się balsamować i zazwyczaj staram się przemycać do kąpieli takie produkty, by tę czynność ominąć. Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić dwa produkty, które dzielnie mi w tym pomagają, a mianowicie olejek pod prysznic i żel pod prysznic z olejkiem od firmy Balea. Jak się sprawdziły?
Zacznijmy od olejku pod prysznic Balea Duschöl. Zamknięty w plastikowej butli, zamykanej na klik, którą wygodnie trzyma się w ręku. Ma konsystencję oliwki dla dzieci i po kontakcie ze skórą wytwarza delikatną, kremową piankę, która dokładnie oczyszcza skórę. Trzeba uważać, by nie przelać produktu, jest bowiem bardzo lejący i przelewa się przez palce. Po użyciu skóra jest miękka i gładka, olejek u mnie łagodzi również podrażnienia po goleniu. Jeśli przy goleniu jesteśmy, to używam go również zamiast pianki, daje poślizg maszynce i niweluje wystąpienie podrażnień i zacięć. Jedynym, ale dość znaczącym minusem, jest zapach olejku. Ciężko mi go sprecyzować, ma jednak coś w sobie drażniącego, nieprzyjemnego, chemicznego.
Natomiast drugi produkt to Balea Dusche & Őlperlen, czyli typowy żel pod prysznic z nietypowymi drobinkami, w których zamknięty jest nawilżający olejek. Drobinki rozpuszczają się w wodzie, dbając o naszą skórę podczas kąpieli. Opakowanie identyczne jak w przypadku poprzednika. Jest to dość gęsty żel pod prysznic, który pięknie słodko pachnie jeżyną i kwitnącymi kwiatami. Nie nawilża tak jak jego olejkowy braciszek, jednak nie wysusza skóry w żaden sposób i to mi wystarcza.
Podsumowując, olejek do kąpieli to ciekawe rozwiązanie dla leniwych, którzy nie lubią balsamowania. Nawilża i wygładza skórę już podczas kąpieli, dzięki czemu oszczędza nasz czas. Zmieniłabym w nim jedynie zapach (naprawdę jest nieprzyjemny). Natomiast drugi bohater posta to taki podrasowany żel pod prysznic, który nie wysusza skóry, ładnie pachnie i dobrze myje. Jak zapewne wiecie w Polsce ciężko je dostać i to jest ich największy mankament.
Miałyście któryś z tych produktów?
niedziela, 19 czerwca 2016
Niedziela dla włosów | Walka z suchymi włosami | Akcja zapuszczanie
Po ostatnim farbowaniu moje włosy niestety zrobiły się mocno przesuszone, więc podczas tego weekendu postanowiłam zafundować im nieco więcej pielęgnacji. Niestety ostatnio nie poświęcałam im wiele czasu. Wróciłam więc do olejowania, by wygładzić końce, które stały się szorstkie i niesforne. Jakie efekty przyniosło mi moje niedzielne spa dla kosmyków i jakich kosmetyków użyłam, zobaczysz w dalszej części posta.
W niedzielę rano na suche włosy nałożyłam dwie łyżki oleju ze słodkich migdałów, nakładając go na całej długości włosów, ze szczególnym uwzględnieniem rozjaśnionych końców. Olej potrzymałam na włosach około trzech godzin, a następnie nałożyłam na całą długość odżywkę do włosów Pilomax Wax Express do włosów zniszczonych, normalnych i grubych. Trzymałam pół godziny i skalp umyłam szamponem Balea z Granatem i Jagodami Goi do włosów farbowanych. Włosy odsączyłam w ręczniku i nałożyłam maskę Gliss Kur Oil Nutritive na piętnaście minut po czym spłukałam letnią wodą. Włosy wysuszyłam zimnym powietrzem suszarki i spryskałam końce odżywką bez spłukiwania, by włosy łatwo się rozczesały.
Końce w dalszym ciągu nie są takie, jakie bym chciała. Zdaję sobie sprawę, że są rozjaśnianie i mają prawo się buntować. Po użyciu oleju ze słodkich migdałów i wyżej wymienionych kosmetyków włosy dociążyły się, stały się bardziej sypkie i lśniące. Końce nadal żyją swoim życiem, ale myślę, że częstsze ich olejowanie wygładzi je i odżywi. Dodatkowo muszę powrócić do używania mojej ulubionej maski keratynowej z Kallos, którą moje włosy po prostu uwielbiają. Obecnie jestem w fazie zapuszczania kosmyków, trzymajcie kciuki, żebym wytrwała w postanowieniu!
A jak tam Wasza pielęgnacja kosmyków? Co myślicie o tego typu postach na moim blogu?
piątek, 17 czerwca 2016
Wibo Eyebrow Shaping Kit | Paletka do malowania brwi
Kiedyś już Wam wspominałam, że w moim odczuciu makijaż bez pomalowanych brwi, to nie makijaż. Pięknie oprawione łuki brwiowe to dla mnie podstawa i jestem w stanie zrezygnować z każdego innego elementu makijażu. Na promocji w Rossmanie dorwałam mini paletkę cieni do brwi od Wibo. Kosztowała niewiele, a ciemniejszy z kolorów wydawał mi się być idealny do moich włosków. Jak więc się sprawdziła?
Opakowanie jest malutkie i poręczne, wykonane z kiepskiej jakości plastiku, które rysuje się wrzucone do kuferka i podejrzewam, że nie przetrwałoby upadku. W środku znajdziemy dwa kolory cieni, malutki skośny pędzelek i miniaturową pęsetkę. Zmieści się do każdej, nawet najmniejszej torebki, a dzięki wyżej wymienionym akcesoriom, idealnie sprawdzi się w podróży.
Jaśniejszy z cieni niestety jest przeze mnie nieużywany. Kolor jest zwyczajnie zbyt rudy i ciepły, więc sprawdziłby się u dziewczyn o podobnym kolorze włosów, opcjonalnie u ciepłych blondynek. Ja na co dzień używam ciemnego brązu. Kolor jest idealny do moich włosów, nie posiada ciepłych tonów. W ofercie Wibo ma również wersję Dark, w sam raz dla brunetek. Sam cień łatwo się aplikuje, gładko sunie po łuku brwiowym, wypełniając potencjalne braki. Dobrze współpracuje z zamieszczonym do opakowania pędzelkiem, choć i tak wolę używać skośnego pędzla z długim trzonkiem, wygodniej się trzyma.
Obawiałam się o trwałość cieni. W końcu paletka ta kosztuje niewiele, więc podejrzewałam, że odbije się to na tym, że cienie będą szybko traciły na intensywności. Nic bardziej mylnego. Cienie trzymają się na brwiach praktycznie cały dzień. Po około ośmiu godzinach zaczynają się lekko wycierać, nie jest to jednak na tyle intensywne, by w jakiś sposób mogło przeszkadzać.
Jeżeli lubicie delikatne podkreślenie łuków brwiowych, potrzebujecie wypełnić braki we włoskach, lub po prostu je przyciemnić, to produkt ten idealnie się sprawdzi. Ja jestem z niego zadowolona - dobrze się z nim pracuje, jest trwały, a kolor pasuje do mnie idealnie. Kosztuje niewiele (ok. 17 zł), a cienie są niezwykle wydajne.
Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć jak cień prezentuje się na brwiach. Po lewej stronie brwi delikatnie muśnięte cieniem, po prawej bez kosmetyku.
Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć jak cień prezentuje się na brwiach. Po lewej stronie brwi delikatnie muśnięte cieniem, po prawej bez kosmetyku.
Miałyście tą paletkę? Lubicie podkreślać brwi cieniem ?
poniedziałek, 13 czerwca 2016
Słodycz sama w sobie | Yankee Candle Summer Peach
Lato od zawsze kojarzy mi się z soczystymi, pachnącymi owocami. Z tego też względu nie mogłam się powstrzymać, by nie wypróbować zapachu letniej kolekcji wosków Yankee Candle.
Summer Peach
Wosk z owocowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu soczystych brzoskwiń, dojrzewających w gorących promieniach południowego słońca z domieszką subtelnych nut piżma i wanilii.
Brzoskwinie uwielbiam w każdej postaci, więc od tego zapachu oczekiwałam wiele. Jak to w przypadku brzoskwiń jest słodko - bardzo słodko, wręcz cukierkowo. Dodatkowo nuty wanilii tylko wzmacniają ten efekt. Na sucho wosk pachnie chemicznie. Po rozpaleniu zmienia zupełnie charakter, stając się miłym dla nosa i otoczenia. Jest niesamowicie intensywny. Niewielka ilość wystarcza by pokój wypełnił się jego aromatem. Wrócę jednak do aromatu, bo to on jest tu przecież najważniejszy. Liczyłam na to, że zapach będzie orzeźwiający i słodki zarazem. W końcu to letnia kolekcja, więc można by przypuszczać, że będzie to lekka woń. Brzoskwinie jednak nieco mnie przytłoczyły swoją słodkością, a może to ta wanilia? Może ta intensywność? Nie wiem, zapach jest ładny, ale na dłuższą metę mnie męczy. Fanki prawdziwej słodyczy będą wniebowzięte.
Miałyście ten zapach? Czy tylko dla mnie jest zbyt przesłodzony?
piątek, 10 czerwca 2016
Cztery Pory Roku | Skoncentrowane Serum do Dłoni i Paznokci | Czyli krótka opowieść o średnim kremie w kiepskim opakowaniu.
W kwietniowym ShinyBoxie otrzymałam Skoncentrowane Serum do Rąk i Paznokci marki Cztery Pory Roku. Ucieszyłam się, wszak serum do rąk jeszcze nie miałam, a jak zapewne wiecie działa ono nieco inaczej niż krem. Wygodne i bardzo ładne wizualnie opakowanie z pompką jeszcze bardziej nakręciło mnie na testowanie. Jak się sprawdziło i czy warte jest zainteresowania ?
Serum ma ładny, delikatny zapach, który długo utrzymuje się na dłoniach. Ma bardzo lekką, wręcz wodnistą konsystencję i błyskawicznie się wchłania. Dodatkowo został wzbogacony o koenzym Q10, mający za zadanie odmłodzić skórę dłoni. Dobrze, że nie wsadzili do niego wszędobylskiej parafiny. Wysoko w składzie znajdziemy glicerynę, ułatwiającą przenikanie innych substancji w głąb skóry, masło shea, olej z pestek winogron, olej kokosowy. Serum powinno więc dobrze nawilżać. I w przypadku moich niewymagających dłoni spisuje się dobrze. Zaraz po nałożeniu czuję nawilżenie i odżywienie dłoni. I mimo, że szybciutko się wchłania, niestety zostawia lepką warstwę, która niesamowicie mi przeszkadza, gdy aplikuję serum w ciągu dnia. Z tego też względu zaczęłam stosować go wyłącznie na noc. Efekty nie są widoczne od razu, serum nie działa jak krem. Delikatne wygładzenie dłoni i odżywienie widać po około dwóch tygodniach regularnego stosowania.
Teraz czas opisać opakowanie. Bardzo spodobała mi się higieniczna i wygodna forma z pompką. Posrebrzana nakrętka i biała tubka z minimalistycznymi napisami sprawiają, że opakowanie prezentuje się ładnie i cieszy oko. Ale wracając do tej pompki ... Moja radość nie trwała zbyt długo. Już po około tygodniu stosowania otwór się zapowietrzył i kremu nie dało się wycisnąć za nic w świecie. Nie pomagało wstrząsanie, dociskanie. Trzeba było odkręcić całą nakrętkę i wylewać serum na ręce. Nie wiem, czy mnie trafiło się jakieś felerne opakowanie, czy one wszystkie tak strajkują, ale musicie przyznać, że nie ułatwia to aplikacji.
Podsumowując, serum okazało się być średnie. Owszem, nawilża, jednak pozostawia lepką warstwę, która sprawia spory dyskomfort. W dodatku to opakowanie z pompką, która nie chce działać. Na plus przemawia łatwa dostępność i niska cena (otrzymacie go w Rossmanie za niecałe 9 zł)
środa, 8 czerwca 2016
Zrelaksuj się | Sól Bocheńska od Floris
Jestem typem osoby, która uwielbia kąpiele w wannie. Mogłabym tam siedzieć godzinami i nawet wszechobecne informacje o tym, że skóra szybciej się starzeje od długich kąpieli jakoś mnie nie odstrasza. Po ciężkim dniu nie ma przecież nic lepszego niż długi seans w wodzie. Ale co zrobić by był on rzeczywiście błogą przyjemnością? Oczywiście oprawić w piękne nuty zapachowe. Sprawdzą się do tego różnego rodzaju płyny i olejki do kąpieli, kule zapachowe, czy właśnie dzisiejsza bohaterka - sól.
Co daje kąpiel z dodatkiem soli?
Przede wszystkim kąpiele z dodatkiem soli pomagają nam się odprężyć, ukoić zmysły i zregenerować siły po ciężkim dniu. Ponadto składniki w niej zawarte pomagają pielęgnować naszą skórę, a w zależności od tego jaki rodzaj soli użyjemy, może nam pomóc uporać się z rozmaitymi problemami skórnymi. I tak na przykład sól himalajska łagodzi podrażnienia skóry, sól z Morza Martwego działa jak peeling i pomaga usunąć martwy naskórek. Sól z Morza Śródziemnego, dzięki zawartym minerałom, pomaga wzmacniać naszą skórę.
Sól Bocheńska Floris | Jak działa?
Kiedyś sól bocheńską nazywano "białym złotem". Nic dziwnego, przez wieki była źródłem bogactwa naszego kraju, gdy przypadkowo w 1248 roku natrafiono na jej złoża i otworzono najstarszą w Europie kopalnię soli w Bochni. Dziś sól bocheńska, to najwyższej jakości sól kosmetyczna, pozyskiwana według tradycyjnych metod. Sekretem niezwykłego działania soli bocheńskiej jest uwalnianie się podczas kąpieli wolnego jodu, dającego wrażenie przebywania w morskiej wodzie i oddychania jodowym, morskim powietrzem. Obecność jonów wapnia, magnezu, bromku i jodu pomaga w regeneracji naskórka, a zastosowanie najwyższej jakości kolagenu pozytywnie wpływa na jędrność i elastyczność skóry.
Sól Bocheńska Floris | Moja opinia.
Sól zamknięta jest w plastikowym, zakręcanym słoiczku o pojemności 600 g, które otulone jest kartonikiem, imitującym szary papier i nadający opakowaniu charakter kosmetyków bardziej naturalnych. Producent zaleca wsypanie połowy produktu do jednej kąpieli, ja jednak postanowiłam podzielić sobie tą przyjemność na trzy tury. Mój wariant zapachowy to róża, więc jak się zapewne domyślacie kolor owego produktu nie mógł być inny jak różowy. Barwi wodę na ten kolor i stosunkowo szybko się rozpuszcza. Zapach, choć w tym przypadku mocno kojarzący się z "babcinym różanym" (jeśli wiecie o co mi chodzi), miał w sobie coś, co mnie urzekło. Jakąś słodycz, dzięki której mogłam się zrelaksować. Zapach intensywny, unoszący się w całej łazience i pozostający w niej jeszcze chwilę po kąpieli. Na skórze mniej trwały, szybko się ulatnia. Ale właśnie skóra, co z nią? Po kąpieli jest miękka i wygładzona, miła w dotyku. Sól w żaden sposób jej nie podrażniła, nawet po depilacji, nie wysuszyła, ani nie uczuliła. W ofercie firmy znajdziecie mnóstwo wariantów zapachowych, więc każda z Was powinna znaleźć coś dla siebie. Możecie przebierać wśród zapachów morskich, lawendowych, sosnowych, konwaliowych (ten chcę wypróbować!) , jabłkowych, malinowych, brzoskwiniowych, cytrynowych i innych. Koszt jednego słoiczka to około 8 złotych / 600 g, swój egzemplarz dorwałam w Tesco.
Podsumowując, sól bardzo przypadła mi do gustu. Skóra po jej użyciu stała się miękka i gładka, a zapach mimo wszystko spodobał mi się. Chętnie wypróbuję zapach konwalii i porelaksuję się jeszcze bardziej.
A Wy lubicie sole do kąpieli? | Jaki zapach byś wybrała?
poniedziałek, 6 czerwca 2016
Ulubieńcy maja | Przegląd produktów
Ostatnio pokazywałam Wam co udało mi się zużyć w miesiącu maj, więc dzisiaj przyszedł czas, by zaprezentować Wam, jakie kosmetyki przez ostatni miesiąc bardzo przyjemnie mi się używało i z tego też powodu wylądowały w dzisiejszym poście. Nie przedłużając, zapraszam na ulubieńców maja!
Zacznę więc od produktów do brwi, które udało mi się nabyć na ostatniej promocji w Rossmanie. Wibo Eyebrow Fixer, czyli transparenty żel utrwalający włoski w ryzach. Pachnie pięknie, słodko, lekko kwiatowo i rzeczywiście utrzymuje brwi w ładzie przez cały dzień. Możesz zapomnieć o sterczącym na baczność, upartym włosku, który niszczył Ci efekt podkreślonych łuków brwiowych. W tej cenie, a kosztuje coś koło 11 zł, ciężko jest znaleźć coś lepszego. Ale jeśli chcemy utrwalać brwi, najpierw trzeba je czymś podkreślić. Ostatnio polubiłam podkreślać brwi cieniem. Jest to szybka metoda i pozwala na uzyskanie naprawdę ładnego łuku brwiowego. Tutaj również sprawdziła się firma Wibo i jej paletka do stylizacji brwi. W zestawie Eyebrow Shaping Kit znajdziemy dwa cienie, malutki pędzelek do aplikacji i pęsetkę. Używam go codziennie, a już wkrótce napiszę osobną recenzję, gdzie pokażę Wam jaki efekt można tym maluszkiem uzyskać.
Choć to różowy Garnier jest wychwalany na prawo i lewo, to jego zielony brat wcale od niego nie odstaje. Garnier płyn micelarny do cery normalnej i mieszanej równie dobrze zmywa makijaż, jest delikatny dla skóry i dodatkowo sprawia, że moja cera nie przetłuszcza się nadmiernie. Jest moim niekwestionowanym ulubieńcem i towarzyszy mi podczas codziennego wieczornego demakijażu.
Wiosna to czas, kiedy nasz makijaż zyskuje na lekkości. Ja również sięgam po neutralne kolory i świetnie spisała się w tym względzie matowa pomadka Bourjois Velvet Matte w kolorze 07 Nude-Ist. Ma piękny kolor przybrudzonego różu, bardzo zbliżonego do naturalnej czerwieni wargowej i wygląda niezwykle naturalnie. Dodatkowo jest bardzo trwała i ostatnio używam jej praktycznie każdego dnia. Dokładnie opisywałam ją oraz pokazywałam jak prezentuje się na ustach TU.
Gąbeczki do makijaży uwielbiam za to jaki subtelny efekt dają na twarzy i potrafią wtopić podkład w strukturę skóry. Pomarańczowa gąbeczka Real Techniques pomaga mi wykonać makijaż każdego dnia i jestem z niej niesamowicie zadowolona. Daje piękne, gładkie wykończenie i stosunkowo łatwo ją doczyścić (w porównaniu do BeautyBlendera). Dodatkowo nie kosztuje tak wiele jak oryginalny BB, mimo to daje bardzo zbliżony efekt na buzi. Dokładnie opisywałam ją TU.
W ciepłe dni ciężkie perfumy idą u mnie w odstawkę, a na ich miejsce wkraczają lekkie mgiełki zapachowe. Od lat sprawdzają się u mnie te od firmy Avon. Tym razem mój wybór padł na zapach kwiatu pomarańczy. Utrzymuje się na skórze około trzech godzin, a zapach jest niezwykle delikatny i subtelny. Niewielka butelka mieści się do torebki, więc może mi towarzyszyć gdziekolwiek jestem.
Antyperspirant latem to dla mnie niezbędna opcja. Już od jakiegoś czasu i w sumie do znudzenia pokazuję Wam ten od Dove z serii powder soft. Nie bądźcie zdziwione - dawno bowiem nie miałam tak dobrze sprawującego się antyperspirantu o tak pięknym zapachu i rewelacyjnym działaniu. Jeśli jeszcze go nie miałaś, polecam Ci serdecznie.
Peeling do ciała z Balea o zapachu trawy cytrynowej. Grube kryształki soli sprawiają, że jest to mocny zdzierak. Dodatkowo zawiera olejki nawilżające skórę i pozostawiające ochronny film. Skóra po jego użyciu jest gładka, miękka i odżywiona. Dodatkowo ma piękny, świeży zapach.
___________________________________________________________________
A Was co urzekło w minionym miesiącu ?
sobota, 4 czerwca 2016
Denko #5 | Czyli z dna wyjęte
Nadszedł kolejny miesiąc a wraz z nim czas na następne denko. Czy Wam też miesiące przechodzą przez palce w ekspresowym tempie? Maj nie był obfity w zużycia, w dalszym ciągu otwieram kilka kosmetyków na raz, ale chyba już taka moja natura. Nie przedłużając dłużej przedstawiam Wam moje puste opakowania i krótkie opinie o nich. Zapraszam ...
Nivea Volume Sensation - dobrze mył i świetnie się pienił, moje włosy są mocno odbite od nasady, więc ciężko mi stwierdzić, czy dodaje objętości.
Labrayon Argilo Therapie Zielona glinka do włosów - pisałam Wam o niej TU. Plątała mi włosy i sprawiała, że były szorstkie i matowe, nie polubiłyśmy się.
Timotei Dream Volume - kolejny szampon dodający objętości. Lubię takie szampony, ponieważ nie mają tendencji do obciążania włosów, a moje włosy dość szybko się przetłuszczają. Kolejny produkt z SLS, mocno się pienił i dobrze mył. Miał ładny zapach.
L'biotica Biovax maska do włosów argan& złoto 24K - olejek arganowy jednak nie służy moim włosom. Dobrze nawilżał, jednak włosy nie były dociążone tak jak oczekiwałam. Wypróbuję jeszcze inne z tej serii.
Balea żel pod prysznic mleko&miód - dobrze się pienił i ładnie pachniał. Nie podrażnił mojej skóry, ani jej nie wysuszył.
Schwarzkopf Taft Fullness - dobrze utrwalał, jednak potrafił sklejać włosy, w dalszym ciągu jasno zielona wersja pozostaje moją ulubioną.
Dove Powder Soft - uwielbiam i już w użyciu jest kolejne opakowanie. Moim zdaniem, to najlepsza wersja antyperspirantów Dove, ślicznie pachniał, chronił przed potem na długo i nie podrażniał skóry. Dla mnie idealny.
Ideepharm krem do stóp PodologicMed - dobrze nawilżał, miał konsystencję treściwej maści i wmasowany w stópki na wieczór sprawiał, że były one rano gładkie i miękkie. Miał dziwny zapach - trochę kojarzący mi się z maściami lekarskimi.
Balea płyn do kąpieli Lavenda | Pomarańcza z miętą. O wersji lawendowej pisałam Wam TU w ulubieńcach, piękny zapach, unoszący się w całej łazience. Wersja pomarańczowa z miętą zdecydowanie jest wersją bardziej świeżą, dobrze sprawdzi się rano. Mięta jest bardzo dobrze odzwierciedlona i to ona dominuje w tej nucie zapachowej.
A jak tam Wasze zużycia miesiąca ?
środa, 1 czerwca 2016
ShinyBox Majowo Mi | Przegląd produktów
ShinyBox "Majowo Mi" dotarł do mnie już w zeszłym tygodniu, nie miałam jednak możliwości pokazać Wam jego zawartości wcześniej ze względu na nagły wyjazd. I choć już wszyscy zapewne znają jego wnętrze, to mimo wszystko podzielę się z Wami moja opinią na temat kosmetyków tam zawartych.
Przeczuwałam, że pudełko na miesiąc przed czwartymi urodzinami ShinyBox nie będzie zachwycało, cóż, żeby za miesiąc było wielkie "wow", to teraz nie mogło być fajerwerków. Nie pomyliłam się, pudełko mnie nie zachwyciło, niemniej jednak jest w porządku, na pewno wykorzystam większość produktów. A co dokładnie zawierało? W pudełko znalazło się pięć produktów pełnowymiarowych i jedna miniatura. Nie było żadnych testerów i próbek. Nie zabrakło również produktów typowo drogeryjnych i łatwo dostępnych. Ale po kolei.
Schwarzkopf GlissKur Oil Nutritive maska do włosów. Znana chyba większości z Was, typowo drogeryjna maska do włosów. Mimo tego, że można dostać ją praktycznie wszędzie, ucieszyłam się, widząc ją w pudełku. Złotą serię GlissKur darzę bowiem dużą sympatią już od lat i z pewnością maskę wykorzystam. Sugerowana cena 24 zł / 200 ml.
Joanna Peeling myjący do ciała z truskawką Naturia Body. Kolejny typowo drogeryjny produkt. I tutaj jest sytuacja podobna jak u poprzednika. Z jednaj strony trochę szkoda, że ShinyBox nie postarał się o coś bardziej "nieznanego", z drugiej jednak uwielbiam te peelingi z Joanny i chętnie będę po niego sięgać. Sugerowana cena 4 zł/ 100 g
Efektima masło do ciała z serii Miracle. Firma ta zaczyna wybijać się na kosmetycznym rynku, stając się coraz ciekawszą. Obecnie testuję ich mgiełkę matującą do twarzy, więc masło do ciała chętnie również wezmę w obroty. Szczególnie latem, gdy skóra potrzebuje być gładka i odżywiona. Jest to miniatura, otrzymujemy 50 ml, sugerowana cena 16 zł / 250 ml.
Oillan Active Bioaktywna emulsja do mycia i kąpieli. Nieznana mi zupełnie firma. Wszelkie produkty do kąpieli lubię testować, więc ucieszyłam się z obecności tej emulsji. Ma za zadanie delikatnie oczyścić i łagodzić podrażnienia skóry. Sugerowana cena 25 zł / 200 ml.
APN Seria HYDROVital Intensywnie nawilżający krem na dzień. Firma również mi nieznana, więc ciekawa jestem jak się spisze. Krem jest mocno nawilżający, mam więc nadzieję, że nie zapcha mojej mieszanej cery. Sugerowana cena tego produktu to 34 zł / 50 ml
Delia Plastry z woskiem do depilacji ciała. Będę musiała je komuś oddać, ponieważ z woskiem do depilacji nie lubię się już od dawien dawna. W przypadku tych plastrów nie było inaczej i już po pierwszych próbach było więcej złości niż efektów depilacji. Sugerowana cena 6 zł/ opakowanie.
Podsumowując, pudełko wypełnione było produktami bardzo użytecznymi, które z pewnością wykorzystam, oprócz plastrów oczywiście. Jest mały niedosyt i ukłucie serca, ponieważ zabrakło produktów bardziej wyszukanych. Czekam z niecierpliwością na pudełko czerwcowe, ShinyBox obchodzi bowiem swoje czwarte urodziny i mam cichą nadzieję, że nieco nas rozpieści :)
A jeśli Ty chciałabyś zamówić swoje pudełko, możesz to zrobić na stronie ShinyBox
A jak Wam podoba się majowe pudełeczko? Zaciekawił Was któryś produkt?