Pages

sobota, 30 maja 2015

Tangle Teezer Compact - hit, czy kit?


Szczotka do włosów to niewątpliwie produkt, po który każda z nas sięga. Ważne, aby codzienna czynność rozczesywania włosów była jak najbardziej przyjemna i szybka. Na rynku znajdziemy mnóstwo produktów do czesania kosmyków, począwszy od tych z naturalnego włosia, kończąc na najzwyklejszych szczotkach drogeryjnych. Swego czasu prym na rynku nie tylko fryzjerskim, ale również blogerskim wiodła, niewielkich rozmiarów szczotka, tangle teezer. Kupiłam ją także i ja i testowałam namiętnie przez 3 miesiące. Czy się sprawdziła na moich gęstych włosów, dowiecie się czytając dalej ...


Tangle Teezer to nowatorski przyrząd do czesania włosów zarówno na mokro, jak i sucho. Jej specjalnie zaprojektowany układ ząbków sprawia, że włosy nie łamią się, nie elektryzują ani nie niszczą podczas szczotkowania. Ząbki są tak ułożone, aby zapewnić użytkownikowi jak największy komfort, więc rozczesuje splątane kosmyki, bez uczucia szarpania i ciągnięcia. Dzięki opatentowanej technologii szczotka nadaje włosom blasku i ułatwia ułożenie fryzury. Szczotka wykonana jest ze specjalnego tworzywa, dzięki czemu jest niesamowicie łatwa w czyszczeniu i codziennym użytkowaniu. Nadaje się również do włosów sztucznych, doczepianych bądź peruk.



Producenci tangle teezer wydali wiele różnych rodzai tych magicznych szczotek, więc w zależności od potrzeb, każda znajdzie coś dla siebie. Ja postawiłam na kompakt w kolorze złotym. Po pierwsze jest niewielka i zmieści się do każdej torebki, po drugie, wygląda niesamowicie elegancko i znajomi zwracają na nią uwagę, gdy przeczesuję włosy.


Od dziecka mam problem z kołtunami. Moje włosy od zawsze miały tendencję do plątania, a sytuacja pogarszała się, gdy dostały nieco wilgoci. Jako mała dziewczyna uważałam, że czesanie włosów to prawdziwa tortura, co doprowadziło w końcu do obcięcia moich włosów na bardzo krótko. Obecnie pomagam sobie odzywkami i maskami, które wygładzają moje włosy i umożliwiają rozczesanie ich bez większych problemów. Nie powiem jednak, że w ciągu dnia problem poplątanych włosów mnie nie dotyczy i wtedy na ratunek wchodzi TT. Ząbki są rzeczywiście tak zaprojektowane, że przeczesują włosy bez żadnego szarpnięcia. Możecie sobie wyobrazić moją minę, gdy dotarło do mnie, że czesanie może być przyjemnością :-)

Na włosach dokładnie widać, jak szczotka je wygładza i układa.
Jestem zadowolona z tego, jak TT pracuje na moich włosach, a dzięki temu, że postawiłam na wersję kompaktową, mogę ją mieć zawsze ze sobą. Jest niesamowicie łatwa w utrzymaniu czystości, wystarczy umyć ją pod bieżącą wodą i zostawić do wyschnięcia. Jedyną rzeczą, do jakiej mogłabym się przyczepić to zbyt krótkie ząbki i posiadaczki gęstych włosów mogą mieć problem. Ja, aby porządnie rozczesać moje kosmyki, dzielę je  na dwie parte. Cena również może niektórych odstraszać, ponieważ za wersję kompaktową trzeba zapłacić w granicach 40-50 zł.  Mimo kilku drobnych minusów, ja uważam tę szczotkę za prawdziwy hit :-)

A Wy? Jesteście zwolenniczkami Tangle Teezer, czy może stronicie od takich wynalazków?

środa, 27 maja 2015

Zakupowe nowości :)


Witam! Jak zapewne część z Was wie, wczoraj skończyła się promocja w Rossmanie na kosmetyki do pielęgnacji twarzy. 40% zniżki stało się niezłą okazją do uzupełnienia zapasów, więc i ja skorzystałam. Nic z niżej przedstawionych kosmetyków nie powinno być dla Was nowością, ponieważ ufam tylko sprawdzonym markom, jeśli chodzi o drogeryjne kosmetyki do pielęgnacji.


Seria z Ziaji liście manuka interesowała mnie już od dłuższego czasu, a ze względu na to, że do tej firmy mam zaufanie, postanowiłam zakupić kilka produktów. I tak oto, między innymi, do koszyka wpadł oczyszczająco-nawilżający krem na dzień.


Z tej samej serii postanowiłam zakupić krem na noc. Jego zadaniem jest oczyszczenie naskórka, co w przypadku cery mieszanej jest podstawą pielęgnacji. Jak kwas migdałowy zadziała na moją skórę, z pewnością przekonacie się już wkrótce :)


Tak sobie myślę, że chyba powinnam była zacząć od produktów oczyszczających, ale niech będzie :) Ostatnim produktem z ziaji jest normalizujący żel do mycia twarzy. Nie wyobrażam sobie pielęgnacji twarzy bez żelu, czy pianki, więc taki produkt zawsze jest u mnie w łazience. Jestem bardzo ciekawa jak sprawdzi się ten :)


Stary wyga :) Już od dawna jest ze mną Garnier płyn miceralny 3w1 do skóry wrażliwej. Nie wyobrażam sobie demakijażu innym produktem, więc jest on uzupełnieniem moich kończących się zapasów. Nie podrażnia mojej cery, świetnie usuwając przy tym nawet ciężki makijaż oczu. Mały magik w mojej kosmetyczce :)


Tonik jest uzupełnieniem mojej pielęgnacji i najczęściej używam go rano, przed nałożeniem kremu i makijażu. Jak w przypadku płynu miceralnego, tonik z Garniera również mnie nie zawodzi.


Dużo naczytałam się o olejkach do twarzy, więc postanowiłam sama wypróbować. Wcześniej nie byłam pozytywnie nastawiona na olejki, ponieważ bałam się, że będą za ciężkie na moją mieszaną cerę. Wszystko zmieniło się, gdy odkryłam ten do cery mieszanej, który to oprócz nawilżenia, ma również niwelować produkcję sebum.
________________________________________________________________________________

I to by było na tyle moich zakupowych nowości. Cena za wszystkie produkty przy 40% obniżce wyniosła ok 40 zł :) 
A Wam udało się coś ciekawego upolować w ostatnim czasie ? 

piątek, 22 maja 2015

ShinyBox Kobiecy Szyk - przegląd produktów


Witajcie! Wczoraj przybyło do mnie pudełko ShinyBox Kobiecy Szyk, które to zostało stworzone we współpracy z firmą Venezia. Pudełko na miesiąc maj zawiera cztery pełnowymiarowe produkty i jedną miniaturkę. Dodatkowo do każdego zamówienia było dołączane lusterko. Dla subskrybentek dodatkowo pudełko było uzupełnione w antyperspirant w tabletkach lub jedwab do nóg, do wyboru. Ja, chcąc sprawdzić, czy pudełko Shiny mnie odpowiada, zamówiłam pojedyncze pudełko, więc ostatnie dwa produkty u mnie nie występują.



THALION - Krem nawilżający z Oceosomami. Krem ten zapewnia optymalne nawilżenie i odbudowę bariery ochronnej naskórka cery suchej. Za pomocą "oceosomów" - morskich liposomów, zaopatruje komórki skóry w ekskluzywne morskie. Dzięki nim skóra jest perfekcyjnie odżywiona i nawilżona.
Bardzo ciekawi mnie ten krem. Wprawdzie mam cerę mieszaną, ale na noc przyda się treściwy krem, który dobrze nawilży. Jego cena to 160 zł/ 50ml, my dostajemy 15 ml (wartość 48 zł)


YASUMI - gąbka naturalna Konjac. Naturalna gąbka z korzenia azjatyckiego drzewa o nazwie Konjac służącą do oczyszczania i masażu twarzy i ciała. Delikatna struktura włókien pozwala na stosowanie jej do każdego rodzaju cery. Unikalna faktura gąbki zapewnia przyjemny masaż, stymuluje przepływ krwi i dokładnie oczyszcza. Mix rodzajów.
Z gąbki chyba cieszę się najbardziej. Po pierwsze dlatego, że jest naturalna, po drugie, szukałam czegoś do oczyszczenia skóry :) Jej cena to 19,90 zł i jest to produkt pełnowymiarowy. 


INDYGO - lakier do paznokci. Profesjonalne lakiery do paznokci z dodatkiem żywic winylowych, które zwiększają elastyczność i przyczepność produktu do naturalnej płytki paznokcia. Konsystencja ułatwia nałożenie cienkiej warstwy, która błyskawicznie schnie i gwarantuje najlepszą trwałość koloru. Mix kolorów. 
Cieszę się, że trafiła mi się czerwień, bo to kolor bardzo uniwersalny i zawsze się go wykorzysta. Lakierów indygo jeszcze nie używałam, więc jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi. Cena 16 zł, produkt pełnowymiarowy.


MARIZA pomadka do ust Mariza Selective. Nasycona pigmentami, kremowa pomadka idealnie się rozprowadza, pokrywając usta głębokim i trwałym kolorem. Zawiera naturalne składniki: masło kakaowe, olej awokado i wosk carnauba, które sprawiają, że usta są miękkie, zdrowe i doskonale nawilżone. Mix kolorów. 
Ubolewam nad kolorem jaki mi się trafił, bo jasne kolory zupełnie do mnie nie pasują. Będę ją używała naprawdę bardzo rzadko i to jedynie z mieszanką ciemniejszego koloru. Cena 16,60 zł, produkt pełnowymiarowy. 


BEAUTY NATURALIS - Aronia balsam do ciała wzmacniający naczynka. Aktywnie pielęgnuje skórę wrażliwą, z rozszerzonymi i pękającymi naczynkami krwionośnymi. Zawarte w balsamie ekstrakty wpływają korzystnie na kondycję naczyń krwionośnych skóry. Balsam doskonale pielęgnuje skórę, sprawia, że jest miękka, wygładzona i przyjemna w dotyku. 
Ja nie mam problemu z pękającymi naczynkami, ale podaruję go mojej mamie, które walczy z tym problemem. Z pewnością napiszę Wam, jak balsam się sprawdził, choć nie wierzę zbytnio w jego magiczne działanie :) Cena 18 zł/ 200 ml, produkt pełnowymiarowy. 


BARWA - peeling siarkowy drobnoziarnisty. Jest to gratis do zamówienia i kosztuje 3,99 zł/ 10 ml.


VENEZIA - prezent w postaci lusterka do torebki i 10% rabatu na zakupy w sklepie internetowych Venezia i Unisono. 
Lusterko jest bardzo malutkie i nie ma żadnego zabezpieczenia, więc będzie się w torebce rysowało i niszczyło. Na małe poprawki powinno się sprawdzić. 


Podsumowując: Majowe pudełko mnie nie zachwyciło, ale też nie zawiodło. Ze względu na krem i gąbkę oczyszczającą jestem w stanie określić je jako dobre :) choć przy kwietniowym jednak się trochę kryje. A porównując go z kwietniowym JoyBox'em to oklaski należą się dla JOY :) 

A Wam co trafiło się w majowym pudełeczku? 

środa, 20 maja 2015

26 maja Dzień Mamy - mój prezent z Yankee Candle


Witajcie kochane! Dzień Matki zbliża się wielkimi krokami i już za kilka dni będziemy mogły podziękować naszym rodzicielkom za trud włożony w nasze wychowanie. Warto pamiętać o tym, że to jakimi jesteśmy obecnie ludźmi, w dużej mierze zawdzięczamy właśnie jej (oczywiście nie pomijam tutaj ogromnego wkładu ojca). 26 maja to idealna okazja, by pokazać swojej mamie jak wiele dla nas znaczy. Nawet, gdy jesteśmy już dorośli i mamy własne życie, ona stoi gdzieś i zawsze gotowa jest podać nam pomocną dłoń. Dzisiaj chciałabym Wam pokazać, co ja zakupiłam mojej Mamie z okazji jej święta. Jako, że uwielbia wszystko, co związane z dekoracją wnętrz, zajrzałam kilka dni temu na stronę goodies.pl , gdzie znaleźć można znane Wam zapewne świece, woski i zapachy marki Yankee Candle. 


Z ogromnego asortymentu, postanowiłam zakupić mojej Mamie taki podstawowy zestaw, ponieważ nigdy nie miała do czynienia z zapachami YC. Do mojego koszyka wpadł więc biały kominek z wytłoczonym kwiatowym wzorem oraz trzy woski: shea butter, a child's wish i lilac petals. 


Informacje o woskach ze strony goodies.pl
Shea Butter (masełko shea)Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: masło shea.
A Child's Wish (marzenie dziecka)Wosk z kwiatowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: delikatna i ciepła kwiatowa bryza, górska lilia oraz bursztyn
Lilac PetalsWosk z kwiatowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Simply Home. Wyczuwalne aromaty: płatki bzu.

Żadnego z tych wosków jeszcze nie miałam w swojej kolekcji i gdy moja Mama je wypróbuje, z pewnością podzielę się z Wami opiniami jak zapach spisał się w mieszkaniu. Do tych trzech muszkieterów zakupiłam również, jak już wspomniałam wyżej, kominek. Prosty kształt, biały kolor i wytłoczone kwiaty, idealnie wpisują się w gusta mojej rodzicielki. 


Paczka dotarła do mnie migusiem, solidnie zapakowana, nie zawierała żadnych braków. Do kompletu otrzymałam również trzy świeczki ogrzewające kominek, słodkie cukiereczki od goodies i zniżkę na kolejne zakupy. 


Co sądzicie i takim prezencie na Dzień Matki?
Jeśli miałyście którekolwiek z tych wosków, napiszcie jak sprawdziły się u Was.
A co Wy macie w planach kupić swoim mamom ? 
Pozdrawiam serdecznie :-) 

niedziela, 17 maja 2015

Wroclove


Witajcie! Dzisiaj post zupełnie inny niż wszystkie, nie związany z kosmetykami, ale mam nadzieję, że nie będziecie miały mi tego za złe. Chciałabym Wam bowiem zaprezentować zdjęcia z wycieczki do Wrocławia, na którą to zabrał mnie mój D. Wrocław to naprawdę piękne miasto, ma swój klimat i urok, jakiego nie znajdziemy nigdzie indziej. Dodatkowo sobota uraczyła nas niesamowitą, słoneczną pogodą. Zwiedziliśmy kilka kluczowych miejsc, a na koniec dnia miałam niezwykłą niespodziankę.








Wyruszyliśmy pociągiem wcześnie rano, by już przed godziną 10 być w stolicy województwa dolnośląskiego. 
W pierwszej kolejności odwiedziliśmy Sky Tower. Wjazd na 49 piętro szybkobieżną widną trwa naprawdę krótko, a widoki z góry - zapierają dech w piersiach. Z wysokości ponad 200 m. dokładnie widać każdy punkt we Wrocławiu. 
Sam budynek jest bardzo nowoczesny i widać go już z daleka. Naprawdę polecam każdej z Was, która lubi wysokość i piękne widoki :)

















Następnie podreptaliśmy na wrocławski rynek, gdzie zjedliśmy przepyszne pierogi w Pierogarni i spędziliśmy bardzo miło popołudnie. Rynek tętni życiem, przebywa tam mnóstwo ludzi, w tym mnóstwo obcokrajowców, cały czas coś się dzieje. Moim zdaniem rynek we Wrocławiu jest jednym z najpiękniejszych w Polsce.




















Następnym punktem naszej wycieczki było oczywiście stare miasto. Piękne okolice nad Odrą, zadbane uliczki i mnóstwo mostów, sprawiają, że chce się tam wracać. Przy okazji pragnę zaznaczyć, że spotkaliśmy mnóstwo wspaniałych ludzi, każdy z chęcią pomagał nam i wskazywał drogę, gdy nasza nawigacja nawalała i nie widzieliśmy jak dotrzeć do wyznaczonego punktu :)








Mr. & Future Mrs.
Będąc na Starym Mieście nie mogliśmy ominąć kultowego mostu Tumskiego, gdzie po zatrzaśnięciu naszej kłódki, mój D. oświadczył mi się :)

Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tym postem :)
Pozdrawiam!

środa, 13 maja 2015

Aromatyczna kąpiel? To proste!


Witajcie! Musicie wybaczyć mi, że ostatnio posty pojawiają się rzadziej, ale zaczyna się czas sesji i wiadomo, czasu nieco mniej. Dzisiaj przygotowałam dla Was krótki post o moim ostatnim małym odkryciu, którym jest peelingujący żel pod prysznic od firmy Palmolive. Seria nowych żeli od tej firmy została wydana w sześciu ciekawych zestawach zapachowych. Jeśli jesteś zainteresowana, zapraszam do lektury.


Żel pod prysznic zamknięty jest w plastikowej butelce o pojemności 500 ml, zamykanej na klik. Dobrze trzyma się w ręku, dzięki zwężeniu w dolnej części. Nie wyróżnia się niczym specjalnym, w porównaniu do innych drogeryjnych żeli.


Konsystencja jest dość płynna i może przeciekać przez palce, co nie jest oczywiście plusem, bo część produktu może się po prostu marnować. Żel zawiera mikrogranulki peelingujące, które delikatnie masują nasze ciało. Kolor żelu do delikatny róż.


Jakie ma działanie? Delikatnie zdziera naskórek i masuje, nadając jej delikatność i pobudzając krążenie. Nasze ciało jest idealnie przygotowane do nałożenia balsamu lub innego produktu. Jak większość drogeryjnych żeli zawiera w składzie SLS, co może oczywiście niektóre z Was, które posiadają wrażliwą skórę, wysuszyć lub podrażnić.


Ale wisienką na torcie, jeśli chodzi o ten produkt, jest zapach. Jak pisze producent, kąpiel z pobudzającym zmysły żelem pod prysznic z jeżyną, wanilią Bourbon i pitają to cudowne doznanie. Mnie ta woń niesamowicie przypadła do gustu, jest niezwykle słodka, a jednocześnie czuć tę świeżość, którą nadają wyżej wymienione owoce. Zapach ten jest bardzo intensywny i czuć go nawet, gdy butelka jest zamknięta. Po kąpieli czuć go jeszcze długo w całej łazience.

Dla ciekawych skład produktu

Podsumowując, żel ten warto wypróbować ze względu na zapach, który w przypadku wersji Glamorous jest po prostu niesamowity. Jeśli chodzi o skład i działanie, nie wyróżnia się niczym spektakularnym. Myje i, w moim przypadku, nie wysusza skóry. Niczego więcej od żelu pod prysznic nie wymagam :)
Cena: ok.9 zł/ 500ml

Używałyście już tych żeli pod prysznic?
Lubicie słodkie zapachy do kąpieli?
Pozdrawiam

czwartek, 7 maja 2015

-49% na lakiery do paznokci Rossmann - moje zdobycze



Witajcie! Dzisiaj chciałabym Wam pokazać co udało mi się zakupić na trzeciej turze promocji w drogerii Rossmann. Ostatnia 49% zniżka obowiązuje na lakiery i odżywki do paznokci, błyszczyki, pomadki, kredki do ust i trwać będzie jeszcze do 10 maja. Dzisiaj w poście zaprezentuję Wam kilka lakierów i pomadkę, którą udało mi się złowić :) Zapraszam do oglądania.



Rimmel 60 seconds super shine w odcieniach 405 Rose Libertine oraz 873 Breakfast in Bed. Dwa delikatne odcienie idealne na wiosnę i lato. Słyszałam wiele dobrego o lakierach Rimmel, z chęcią więc je wypróbuję. 


Zatrzymałam się również przy szafie Wibo, gdzie sięgnęłam po dwa klasyczne odcienie lakierów. Wibo Coat Manicure numer 9, czyli soczysta fuksja i Wibo Coat Manicure numer 6, czyli klasyczna czerwień, która sprawdzi się o każdej porze roku i jest ponadczasowa. 


Klasyczny french nigdy nie wyjdzie z mody i wygląda niezwykle delikatnie. Nie jest wprawdzie łatwy w wykonaniu, ale praktyka czyni mistrza. Zakupiłam więc zestaw do frenchu z Miss Sporty Et Voila' French Manicure.


Nie mogłam ominąć wysepki Golden Rose i do moich drogeryjnych lakierów wpadły te dwie perełki w pięknych ciemnofioletowych odcieniach. Pierwszy od lewej GR Matte 11, drugi GR Rich Color 27. Ten pierwszy wpada w delikatną szarość i nadaje matowe wykończenie. Razem powinny dać ciekawy efekt na paznokciach. 


Korzystając z promocji, sięgnęłam również po top coat Sally Hansen Diamond Flash. Jak zapewnia producent nadaje diamentowe nabłyszczenie i powoduje, że lakier dłużej utrzymuje się na paznokciach. Nie mogę się doczekać, gdy go wypróbuję. 


W Rossmann sięgnęłam również po wychwalaną pomadkę, Bourjois Color Boost w kolorze 05 Red Island. Nadająca połysk czerwień wygląda na ustach bardzo naturalnie i długo się utrzymuje. 
_____________________________________________________________________________

Już niedługo na blogu recenzje produktów, które zrobiły na mnie największe wrażenie.
A Wy? Kupiłyście coś ciekawego.

niedziela, 3 maja 2015

#1 projekt denko, miesiąc maj


Witajcie! Dziś przygotowałam dla Wam pierwszy projekt denko. Sama uwielbiam takie posty, więc postanowiłam również i ja napisać w skrócie na co warto zwrócić uwagę podczas zakupów, a co lepiej omijać szerokim łukiem. Moje denko jest wprawdzie mało imponujące, ale kosmetyki zużywam dość wolno, ponieważ ciągle kupuje nowe, stare odstawiając na bok. Ciekawych zapraszam dalej ...


Nie - nie kupię ponownie
wer - mam mieszane uczucia
nue - kupię ponownie



L'oreal Elseve Color-Vive szampon ochronny do włosów farbowanych - nie zauważyłam spektakularnej ochrony moich farbowanych włosów, szampon nie plątał włosów, dobrze nawilżał, ale jednocześnie bardzo je obciążał. U mnie się nie sprawdził.
Nivea straight&gloss odżywka prostująca włosy - lubię ją za to, że wygładza włosy i sprawia, że się nie puszą. Poza tym zapach jest bardzo przyjemny.
Gliss Kur Ultimate Oil Elixir odżywka - sięgałam po nią często zaraz po farbowaniu włosów, aby je odżywić. Kosmetyk jest bardzo mocno nawilżający i poprawia kondycję włosów. 
Avon Planet Spa Luxuriously Refining - maska odżywcza z ekstraktem z czarnego kawioru - mocno nawilżająca maska, którą stosuje się raz w tygodniu. Wygładza włosy, poprawia wygląd końcówek, ale jak dla mnie zapach jest dość nieprzyjemny i ciężko mi go nawet opisać. Na drugim miejscu w składzie ma alkohol.



Avon Advance Techniques Protect - spray chroniący włosy przed wysoką temperaturą. Mój ulubieniec jeśli chodzi o ochronę kosmyków. Po spryskaniu ujarzmia włosy, sprawiając, że lepiej się układają.
Gliss Kur Hair Repair - odżywka w sprayu dodająca objętości. Kiedy chodziłam na basen, była dla mnie wybawieniem, dzięki niej łatwo rozczesywałam splątane kosmyki. Pięknie pachnie, niestety powodowała też, że moje włosy szybko się przetłuszczały, nie dodawała oczywiście objętości. 
Schwarzkopf Taft Ultra Hair Lacquer - mocny lakier utrwalający do włosów. Okropny produkt, który, owszem, utrwala, ale jednocześnie robi na głowie hełm. Skleja  i obciąża włosy. 



AA płyn micerlany + peeling do demakijażu twarzy 2w1 cera mieszana. Wprawdzie mało miał wspólnego z peelingiem, ale dobrze radził sobie z makijażem. Nie podrażniał skóry i rzeczywiście ograniczył świecenie się strefy T. 
Avon Natura żel do mycia twarzy o zapachu zielonego ogórka. Całkiem dobrze radził sobie z myciem,  odświeżał cerę i nie powodował uczucia ściągnięcia. Niestety nie przypadł mi do gustu zapach, na początku używania również mnie nieco podrażniał. 
Nivea Aqua Effect odświeżający krem na dzień z filtrem UV. Dobrze się sprawdził pod makijaż, nawilżał skórę, nie podrażniał i miał piękny zapach, typowy dla produktów Nivea.
Garnier Hydra Adapt 24h nawilżenia dynamizujący żel-krem na dzień i noc. Moje małe odkrycie, które pokochałam. Leciutki krem, który stosowałam na noc. Mimo swojej żelowej konsystencji świetnie nawilżał, ale nie obciążał skóry, dzięki czemu rano twarz była miękka, ale bez zbędnego filmu. Świetnie sprawdza się również na dzień pod makijaż. 



Adidas Control cool&care dezodorant dla kobiet. Ładny świeży zapach, nie brudził ubrań, nie podrażniał skóry pod pachami. Dla mnie dobry produkt.  
Kolastyna Brązujący Balsam dla ciemnej karnacji. Długo go używałam, ponieważ solo robił smugi. Łączony z innymi balsamami dawał ładny efekt. 
Soraya Piękne Ciało balsam rozświetlająco-nawilżający. Kupiłam go z nadzieją, że nada piękne rozświetlenie mojej opalonej skórze w trakcie lata. Niestety produkt ten to nic innego jak naćkany brokatem balsam, który powoduje, że świecimy się jak choinka na Boże Narodzenie. Jedyny produkt którego nie zużyłam, bo się przeterminował i trafia do kosza.
Tutti Frutti Peeling do ciała - uwielbiam owocowe peelingi, ale akurat ta wersja zapachowa mi nie przypadła do gustu. Zbyt sztuczna jak dla mnie. Ale peeling bardzo fajny, ma dużo drobinek, więc dobrze ściera naskórek.
Ziaja Kozie Mleko mleczko do ciała skóra sucha i normalna. Lubię produkty ziaji i ten mnie nie zawiódł. Zapach może nie każdemu przypaść do gustu, bo jest dość specyficzny, ale mleczko dobrze nawilża i pozostawia skórę gładką. Plus za opakowanie z pompką, bardzo wygodne rozwiązanie. 
Lactacyd Plus płyn do higieny intymnej na podrażnienia i upławy. Dla mnie to nie jest zwykły płyn do higieny intymnej, to istny lek. Łagodzi, odświeża i utrzymuje odpowiednie ph miejsc intymnych. Nie zamienię go na żaden inny. 
Perfecta masło do ciała antycellulitowe - świetnie nawilżające masło do ciała za małe pieniążki. Duże, wydajne opakowanie. Moja wersja zapachowa, czyli pomarańcza i zielona kawa średnio przypadła mi do gustu. Drażnił mój nos ze względu na swoją cierpkość. Ale zapach to kwestia indywidualna. Oczywiście nie ma się co łudzić, że produkt jakkolwiek poradzi sobie z cellulitem.



Synergen antybakteryjny korektor do twarzy w sztyfcie. Doceniam go, gdy na twarzy pojawi się niespodzianka, matuje buzię i ładnie kryje nawet spore niedoskonałości. Kosztuje grosze, więc warto go wypróbować. Dostępny w Rossmann. 
Essence Stay all day podkład kryjący - poleciła mi go koleżanka. Dobrze kryje, ujednolica koloryt i ma bardzo wygodne opakowanie z pompką. Niestety sprawdzi się bardziej dla cery suchej, bo na mieszanej powodował świecenie już po dwóch godzinach. 
Maybelline Colossal Volum Express - zapewne znane wszystkim tusze w mocnym żółtym kolorze. Przez dłuższy czas jeden z moich ulubieńców. Długo utrzymuje się na rzęsach, nie skleja i maksymalnie pogrubia. Mimo, że teraz jestem zakochana w tuszu L'oreal VML, to i tak mam do niego sentyment i z pewnością jeszcze nie raz zagości w mojej kosmetyczce. 
Avon Big&Daring Volume Mascara - pogrubiający tusz do rzęs. Miał bardzo grubą szczoteczkę i rzeczywiście dobrze dogadywał się w moimi rzęsami. Niestety świetne efekty daje wyłącznie na początku, później, gdy nieco zgęstnieje, skleja rzęsy.
Avon Ultra Sexy woda toaletowa dla kobiet o kwiatowych nutach. Kupiłam go ze względy na urocze opakowanie. Zapach ładny, ale bardzo ulotny. Nie kupię ponownie. 
Avon Kredka do  Brwi Dark Brown - mój ulubieniec. Przyzwyczaiłam się do malowania brwi tą kredką i póki co nie zamienię jej na żadną inną. Jest miękka, w idealnym dla mnie kolorze i długo pozostaje na brwiach. Jeśli chcesz zobaczyć jaki efekt daje, kliknij TUTAJ


Palmolive Naturals Delicate Care - na koniec samotnik, ale opinia będzie pozytywna. Duże mleczko pod prysznic o pięknym migdałowo-kwiatowym zapachu. Nie wysuszył mojej skóry i starczył mi na bardzo długo. Opakowanie z pompką dodaje mu dużego plusa.


Używałyście kiedyś tych kosmetyków? Czekam na opinie.