Pages

wtorek, 28 kwietnia 2015

-49% na kosmetyki do twarzy w Rossmann - moje zdobycze.


Witajcie! Wielka promocja w Rossmanie nadal trwa, a ja chciałabym Wam się pochwalić tym, co udało mi się na owej wyprzedaży kupić. Posta chciałam dodać wcześniej, niestety problemy z internetem wygrały i musiałam przesunąć wszystko na dziś. Samych kosmetycznych zdobyczy nie jest zbyt wiele, ponieważ postanowiłam ograniczyć mój codzienny make-up do minimum i właśnie to moje minimum Wam dzisiaj zaprezentuję. Jeśli jesteś ciekawa, zapraszam do czytania...


Pierwsze o czym chciałabym Wam napisać to nowość od firmy L'oreal, czyli matujący podkład do twarzy Infallible 24H-Matte. Szukałam podkładu matującego, który ograniczy świecenie się w ciągu dnia i nada skórze pięknego, zdrowego kolorytu. Kolor na jaki postawiłam to 24 Golden Beige, czyli dość ciemny odcień o lekko żółtym zabarwieniu. Dokładnie o taki mi chodziło, ze względu na skórę naczynkową, która to raczy mnie zaczerwienieniami. Kolor wydaje się być dość ciemny, ale po rozprowadzeniu na twarzy zlewa się z jej kolorytem i robi się zdecydowanie jaśniejszy, więc warto zwrócić na to uwagę przy wyborze odpowiedniego dla siebie odcienia. Podkład ma pudrowe wykończenie, dość dobrze rozprowadza się na twarzy, jest lekki i nie zapycha. Niestety, o zmatowionej twarzy przez cały dzień możemy jedynie pomarzyć, po ok. 6h strefa T zaczyna się na nowo świecić i trzeba ją okiełznać pudrem lub bibułką matującą.
Cena regularna: ok. 60 zł / 30ml


Kolejny produkt, jaki wpadł do mojego koszyka, to korektor 2w1 kryjąco-rozświetlający Eveline. Łatwo się rozprowadza, jest bardzo lekki i zakrywa delikatne niedoskonałości. Sprawdzi się jednak jako korektor rozświetlający, ponieważ to właśnie tę funkcję pełni najlepiej. Zakrywa cienie pod oczami, nadaje cerze blasku i rozświetla spojrzenie. Nie zawiera składników zapachowych, więc nie podrażnia wrażliwej skóry. W moim przypadku jest jednak mało trwały, moja cera "zżera" go po kilku godzinach.
Cena regularna: ok. 14 zł / 7ml


Ostatni produkt to klasyka sama w sobie i chyba większość z Was doskonale go zna. Uwielbiany przeze mnie róż do policzków Bourjois w kolorze 72 Tomette, świetnie się rozprowadza, długo utrzymuje na skórze i nadaje policzkom delikatnego blasku. Malutkie, zatrzaskiwane za magnes pudełeczko z lusterkiem i małym pędzelkiem, zmieści się do każdej damskiej torebki. Róż jest niesamowicie wydajny, a wielka gama kolorystyczna pozwoli każdej w Was wybrać odpowiedni odcień do swojej karnacji i typu urody. Uważam ten róż za produkt już kultowy, który z pewnością warto przetestować na swojej twarzy.
Cena regularna: ok. 50 zł / 2,5 g


Tak jak pisałam wyżej podkład L'oreal wygląda na dłoni na ciemny, jednak zlewa się ze skórą po rozprowadzeniu, warto mieć to na uwadze, aby nie wybrać zbyt jasnego. Korektor jest jaśniutki i wpada w lekki róż, dzięki czemu dobrze rozświetla i nadaje blasku. Mój róż to kolor delikatnie wpadający w ceglany, pięknie podkreśla kości policzkowe. Jak widzicie zakupy na promocji nie były zbyt obfite, zakupiłam tylko to co najpotrzebniejsze.

A Wy? Kupiłyście coś ciekawego na promocjach? 

piątek, 24 kwietnia 2015

Suchy szampon Batiste dla szatynek


Witajcie kochane! O szamponach Batiste zapewne większość z Was słyszała, ja również. Na blogach był wielki szał na ten produkt, wiele blogerek go polecało :) Suchy szampon Batiste sprawdza się świetnie w awaryjnych sytuacjach, dając spektakularne efekty na włosach. Nie mógł więc umknąć mojej uwadze ten przeznaczony dla brunetek (czy szatynek, jak kto woli). Jako posiadaczka ciemnych włosów u nasady, postanowiłam, że go przetestuje. I wiecie co? Jest moim must have!


Jak pisze producent, szampon natychmiast odświeża włosy bez użycia wody, absorbując sebum i zanieczyszczenia oraz sprawiając, że włosy są puszyste, jedwabiście miękkie i uniesione u nasady. Opinie przeczytane przez mnie na jednym z forum jeszcze bardziej mnie zadowoliły, ponieważ czytelniczki pisały, że szampon, dzięki swojej ciemnej barwie, zakrywa odrost i siwe włosy. Ideał. Podreptałam więc do najbliższego Rossmana i oto jest :)


Włosy myję co drugi dzień, więc rzadko zdarza mi się tak zwana "awaryjna sytuacja". Jednak każdej z nas trafia się czasem taki dzień, kiedy rano śpieszymy się, w popłochu pijąc kawę, jednocześnie tuszując rzęsy. Kiedy już jesteśmy ubrane i pomalowane nagle ... klap - włosy nadają się jedynie do programu "Jak nie pokazywać się na ulicy". Oklapnięte, przetłuszczone, bez życia - wtedy z pomocą przychodzą nam suche szampony, przecież dla kobiety nie ma rzeczy niemożliwych, prawda?


Jeśli chodzi o Dry Shampoo for medium&brunette, jest to nic innego jak rozpylany proszek, który absorbuje nadmiar sebum, zupełnie tak jak w przypadku innych szponów z tej serii. Szampon ten ma jednak ciemne zabarwienie, które nadaje delikatny odcień na włosach. W moim przypadku sprawdził się bardzo dobrze. Ujednolicił koloryt pomiędzy farbowanymi pasmami, a małym, ale zawsze, odrostem. Nie posiadam jeszcze siwych włosków (choć może się po prostu nie dopatrzyłam) ale skoro pokrywa odrost, myślę, że złagodzi również siwe, które zawsze gdzieś niepotrzebnie świecą.


Podchodziłam do niego z początku trochę sceptycznie, jednak myliłam się. Włosy po jego użyciu są rzeczywiście gładkie, czyste i puszyste. W moim przypadku rewelacją jest fakt, że uniosły się u nasady. Jako posiadaczka bardzo grubych włosów, mało który produkt spełniał u mnie tę funkcję.
Zapach delikatny ma, bardzo subtelny, ledwo wyczuwalny. Mimo wszystkich plusów jaki ten produkt niewątpliwie posiada, nie radziłabym go używać zbyt często. Tego typu szampony powinny być wyjściem awaryjnym, w przypadku, gdy rzeczywiście musimy wyjść, a nie ma czasu na tradycyjne mycie. Zbyt częste używanie suchego szamponu, może podrażnić skalp, a w skrajnych przypadkach doprowadzić do wypadania włosów.



Jak już wspominałam, szampon ma ciemne zabarwienie. 
Sposób użycia: Mocno wstrząsnąć i rozpylić u nasady włosów z odległości ok. 30 cm. Przez kilkanaście sekund wmasować produkt we włosy. Rozczesać włosy i ułożyć jak zwykle.
Podsumowując: Szampon Batiste to naprawdę świetny produkt. Ten przeznaczony dla brunetek jest moim zdaniem rewelacyjny, nie dość, że odświeża, to jeszcze nadaje delikatną warstwę koloru, zakrywając mankamenty. Unosi, nawet ciężkie włosy, u nasady, nadaje im zjawiskową objętość. Nadaje się do każdego typu włosów. 
Cena: 16,99 zł/ 200ml/ 120g
Dostępne m.in. w drogeriach Rossman


Lubicie produkty Batiste? 

wtorek, 21 kwietnia 2015

Olejek do kąpieli Bielenda


Witam Was :) Dziś przygotowałam dla Was post na temat produktu, który już od ładnych paru lat nieustannie gości w mojej łazience. Uwielbiam rozwiązania szybkie i proste, takie dzięki którym oszczędzam czas, bo uważam, że pielęgnacja powinna być skuteczna, ale również niezbyt czasochłonna. Żeby nawilżyć moją skórę podczas kąpieli używałam oliwki dla dzieci, dawała niesamowite uczucie nawilżenia na długo. Niestety zostawiała również film na skórze i oczywiście tłustą warstwę na wannie. Sytuacja się zmieniła, gdy któregoś pięknego dnia, całkiem przypadkowo do mojego koszyka wpadł olejek do kąpieli z Bielendy.


Początkowo oczywiście myślałam, że będzie on miał konsystencję prawdziwego olejku, jednak nic bardziej mylnego. Olejek to nic innego jak mocno nawilżający żel do kąpieli, który niesamowicie się pieni. Kosmetyk ten zakupimy w butelce zamkniętej na zatrzask o pojemności 300 ml. Ciemna, półprzezroczysta butelka pozwala kontrolować zużycie. Szata graficzna opakowania osobiście mnie przypadła do gustu.


Olejek z Bielendy oferuje cztery wersje zapachowe z tej serii: mandarynka + verbena, lawenda + eukaliptus, cyprys + olejek grejpfrutowy. Ja zazwyczaj wybieram zapach zielonej herbaty i trawy cytrynowej, ponieważ jest intensywny i mocno cytrusowy. Ale nie ma nic wspólnego ze słodkością i sztucznością, mnie orzeźwia i co najważniejsze, utrzymuje się na skórze. Każdy z olejków ma również spełniać swoje zadanie, ten przedstawiony przeze mnie ma dać witalność i energię, lawenda relaksuje, a grejpfrutowy ma działanie antycellulitowe. Mogę powiedzieć o nich jedno - jest to prawdziwa uczta zapachowa.


Konsystencja olejko-żelu jest rzadka, jest przezroczysty i jak napisałam powyżej bardzo dobrze się pieni. Można go dodawać do kąpieli, jak również wmasować bezpośrednio na skórę. Ja używam do tego gąbki masującej, dzięki czemu za jednym zamachem oczyszczam skórę, nawilżam i masuję :)



Używam go już od bardzo dawna i rzeczywiście skóra po każdej kąpieli jest bardzo miękka i gładka, czuję, że jest dobrze nawilżona. Gdy golę nogi, dzięki Bielendzie nie zauważam podrażnień na goleniach, które bardzo często występują, gdy używam np. pianki. Jest to dla mnie produkt uniwersalny, zastępuje zwykły żel pod prysznic, ale jednocześnie świetnie nawilża. Uwielbiam też jego zapach, bardzo intensywny, który wyczuwam na skórze. Jedyną wadą tego produktu jest - słaba wydajność. Przy moim używaniu, czyli nakładaniu go na całe ciało kończy się dość szybko.

Skład produktu

Cena: 13 zł / 300 ml


Używałyście tych olejków do kąpieli? Jak sprawdziły się u Was? Lubicie tego typu produkty?
Pozdrawiam ciepło :) 
AngelinaCosmetics

sobota, 18 kwietnia 2015

Kallos czekoladowy szampon & maska


Witajcie kochani! Dzisiaj post o pielęgnacji włosów, tej codziennej, ponieważ chce Wam pokazać mój nowy zestaw - szampon i odżywkę firmy Kallos, które to zakupiłam w drogerii ekobieca. Uwielbiam smakowe zapachy, a nie ma dla mnie nic smaczniejszego niż czekolada, więc i mój wybór był prosty. Zarówno szampon i odżywka mają właściwości nawilżające, za zadanie mają zreperować zniszczone włosy. Czy poradziły sobie z moimi farbowanymi i prostowanymi każdego dnia włosami? Czytaj dalej ...


_______________________________________________________________________

Szampon Czekoladowy Kallos

Litrowa butelka z pewnością starczy mi na całe miesiące częstego używania. Rzeczywiście zapach jest iście czekoladowy, przypomina mi zapach dobrej gorzkiej czekolady, nie jest więc przesłodzony ani mdlący. Czekoladowa nuta była wyczuwalna przeze mnie jeszcze dnia następnego, tak więc jest to dobra nowina dla tych z Was, które ponad wszystko cenią sobie woń kosmetyku. Dobrze się pieni, już niewielka ilość wystarczy, by dokładnie wmasować w skórę głowy. Po kilku użyciach z pewnością mogę stwierdzić, że dobrze oczyszcza skórę głowy, obawiałam się, że szampon nawilżający moje skłonne do przetłuszczania się włosy bardzo obciąży, nic takiego jednak nie miało miejsca. Powiedziałabym nawet, że szampon bardziej oczyszcza włosy niż je nawilża, choć nie miałam problemu z ich rozczesaniem. Niestety bez maski, czy olejku się nie obędzie. Moje grube i gęste włosy o dziwo były uniesione u nasady. Otwarcie polegające na wciśnięciu nakrętki jest dobrym rozwiązaniem przy tak dużej butelce, dzięki temu nie wyślizguje się z mokrych dłoni i nie lata po całej łazience ;-) Konsystencja płynna, półprzezroczysta, rzadka. Uważam, że za tak niską cenę, jak na 1000 ml kosmetyku, szampon sprawdził się dobrze,  nie powalił na kolana, ale również nie zawiódł. 






Cena: ok. 9zł / 1000ml
_____________________________________________________________________

Moja maska o pojemności 275 ml (można zakupić również litrową)  również zachwyca zapachem gorzkiej czekolady. Ma bardziej zbitą konsystencję i nie spływa z włosów. Kosmetyk zamknięty jest w zgrabnym, zakręcanym słoiczku. Liczyłam na to, że mocno nawilży moje pasma, niestety na przyjemnych doznaniach zapachowych się skończyło. Wprawdzie maska znacznie ułatwia rozczesanie włosów, ale po wyschnięciu moje rozjaśnione końcówki były napuszone, co jak dla mnie nie wchodzi w grę. Myślę, że maska sprawdzi się u osób, które potrzebują delikatnego nawilżenia. Niestety włosy traktowane na końcach rozjaśniaczem i prostownicą wymagają znacznie więcej. 





Cena ok. 6zł / 275ml
_____________________________________________________________________________

Podsumowując: Szampon to tani i dobry produkt, który nie obciąża, ani nie wysusza włosów, świetnie przy tym oczyszczając skórę głowy. Sprawdzi się na włosach przetłuszczających się u nasady. Nie wiem czy nie będzie za słaby na bardzo suche i zniszczone włosy, choć niby do takich jest przeznaczony. Ma piękny czekoladowy zapach i z pewnością nie raz zagości w mojej łazience. Maska nie sprawdziła się na wymagających końcówkach, zbyt mało daje nawilżenia. Znajdzie pewnie nabywców wśród posiadaczek zdrowych włosów, które szukają czegoś delikatnego i nie obciążającego. 
Obydwa produkty oraz inne warianty zapachowe znajdziecie na drogerii ekobieca.pl
_____________________________________________________________________________


Jak Wam spodobał się zestaw od firmy Kallos? Któraś z Was używała? Jakie mocno nawilżające maski możecie polecić?
Pozdrawiam! Trzymajcie się ciepło, miłego weekendu.

środa, 15 kwietnia 2015

Samoopalacz z Bielendy


Witajcie! Dziś chciałabym Wam przedstawić mgiełkę opalizującą od Bielendy, którą zakupiłam podczas ostatnich zakupów w drogerii Rossmann. Zachwycona działaniem olejków arganowych do ciała, postanowiłam wypróbować samoopalacz pod tą samą postacią. Rzadko używam samoopalaczy, mam do nich sceptyczny stosunek, nie jest to taka opalenizna jaką chciałabym uzyskać. Mimo wszystko do koszyka wpadł ten oto produkt.





Producent: Drogocenna mgiełka arganowa 2w1 samoopalająca to wyjątkowy produkt pozwalający ekspresowo uzyskać efekt naturalnej opalenizny bez smug i przebarwień. Innowacyjna formuła w bezpieczny i przyjazny sposób nadaje skórze złoty słoneczny odcień. Pierwsze efekty są już widoczne godzinę po aplikacji. Systematyczne stosowanie sukcesywnie przyciemnia odcień skóry, brązowi go i nadaje zdrowego, złotego kolorytu. Mgiełka wchłania się ekspresowo, a przyjazna formuła ułatwia równomierną aplikację, zapobiegając pojawianiu się nieestatycznych smug i miejscowych przebarwień. Piękny, egzotyczny zapach mgiełki pozostaje na ciele na długo. 

Cena: 19,99 zł/ 150ml

Moja opinia: Olejek rzeczywiście dobrze nawilża, skóra po użyciu jest delikatna i gładka. Ekspresowo się wchłania, przez co trzeba mieć bardzo dużo precyzji, aby dobrze rozsmarować kosmetyk na ciele. Ja niestety nie jestem mistrzynią świata w aplikacji samoopalaczy, więc nabawiłam się kilku nieestetycznych smug. Egzotyczny zapach olejek owszem, ma, ale natychmiast po wchłonięciu przechodzi w typowy dla samoopalaczy nieprzyjemny (przynajmniej dla mnie) zapach, który długo utrzymuje się na skórze. Kosmetyk zamknięty jest w butelce o pojemności 150 ml, zawierającej atomizer, dzięki to któremu rozpylimy kosmetyk na ciele. Niestety plastikowa butelka wyślizguje, gdy nasze ręce są wilgotne. Nadaje skórze naturalny odcień złotego brązu, nie wpada w żółty, ani pomarańczowy. Uważam go za dobry samoopalacz, ale dla osób, które świetnie sobie radzą z rozprowadzaniem takich kosmetyków. Jak dla mnie 7/10.

Na zdjęciu poniżej macie niezbyt ładny efekt na górnej partii mojej dłoni, gdzie nabawiłam się smug, zapewne spowodowane moim nieumiejętnym nakładaniem. Dzięki temu możecie zobaczyć jaki efekt daje Bielenda na jasnej, tak jak moja, karnacji.


A Wy? Używacie samoopalaczy? Jeśli tak, to jakich?

niedziela, 12 kwietnia 2015

Dziewczyny lubią ... róż!


Zmieniając słowa znanej piosenki, chciałabym Wam zaprezentować mój nowy zakup, a mianowicie matową pomadkę do ust firmy Golden Rose. Gdy przychodzi wiosna, staram się przemycić do moich rzeczy trochę koloru i najłatwiej jest mi to zrobić w makijażu. Choć kolor różowy kojarzy się głównie z dziewczynkami, ja uważam, że prawdziwa kobieta również nie boi się tego koloru. Jak ze wszystkim, z różowym również nie należy przesadzać, dlatego wybrałam odcień 09 z serii velvet matte.










Moja opinia: Efekt na ustach jest nieco jaśniejszy niż mogłoby się wydawać po kolorze samej szminki, wszystko zależy od tego ile kosmetyku nałożycie. Pomadka gładko się rozprowadza i długo utrzymuje na ustach. Ma przyjemny, delikatny, słodki zapach. Dobrze nawilża usta i nadaje matowe wykończenie. Jak widać na ostatnim zdjęciu dała sobie radę z moimi spierzchniętymi po zimie wargami.  Zawiera witaminę E.  Szeroka gama kolorystyczna pozwoli każdej z Was znaleźć idealny odcień dla siebie. Dostaniecie je między innymi na wysepkach Golden Rose, na oficjalnej stronie GR lub w drogerii ekobieca

Cena: ok 12zł/4,2g 

A Wy? Lubicie kosmetyki GR?

środa, 8 kwietnia 2015

Olejek orientalny do włosów


Witajcie! Dzisiaj chciałabym przedstawić olejek do włosów firmy Marion, na który natknęłam się podczas ostatnich zakupów w drogerii Natura. Przesuszone końcówki wymagają intensywnego nawilżenia, zdecydowałam się więc wypróbować ten produkt.
 

Nietypowe połączenia zapachowe migdałów i dzikiej róży bardzo mnie zaciekawiło.


Producent: Oleje zawarte w formule nawilżają włosy, zapobiegając ich puszeniu się. Dzięki nim włosy są doskonale wygładzone i lśniące. Do włosów niezdyscyplinowanych i suchych.
Sposób użycia: Wycisnąć dwie, trzy krople na włosy omijając nasadę. Stosować dowolnie: 
1. Przed suszeniem i układaniem na wilgotne włosy - by były miękkie i łatwe do wystylizowania.
2. Na wykończenie fryzury - aby wydobyć piękny blask włosów.

Moja opinia: Olejek zamknięty jest w małym opakowaniu o pojemności 30 ml. Pompka pozwala nabrać tyle kosmetyku ile potrzebujemy, a przezroczyste opakowanie pozwala kontrolować zużycie. Zapach jest bardzo słodki, niestety nie utrzymuje się na włosach zbyt długo. Ja używam go na wilgotne włosy, dzięki temu łatwo się rozczesują. Dobrze nawilża włosy, nie obciążając ich. Jest niesamowicie wydajny i kusi niską ceną. Dostępny jest między innymi w drogeriach Natura. 

Cena: 7 zł/ 30ml